,,Synu, jesteś kotem" to zapis relacji matki z synem będącym w spektrum autyzmu. Katarzyna Michalczak w swojej książce pokazuje blaski i cienie macierzyństwa okarszonego trudnościami, wyboistą drogą i nieustanną walką, ale także radością z każdego drobiazgu. Sama autorka wspomina, że gdyby nie jej dość pogodna osobowość, być może jeszcze trudniej byłoby się jej odnaleźć w sytuacji i sprostać zadaniu.
Niemniej ta lektura pokazuje jak bardzo osoby w spektrum mogą by różne i że absolutnie nie warto porównywać. To co je łączy to pewien problem, który pojawia się w relacjach, okazywaniu własnych emocji i uczyć, ale też odnalezienie się w emocjach innych, prób połapania się o co w tym chodzi. Ludzie w spektrum muszą się tego nauczyć, ciągle o tym pamiętać. Wydaje się to być nieustanną praca psychiczną. Jednak to tylko niewielka część góry lodowej z jaką muszą się mierzyć zarówno dzieci jak i opiekunowie, tudzież rodzice. Niestety w społeczeństwie dalej pokutuje przekaz, że lepiej nie przyklejać dziecku etykietki. Samo to jest już szkodliwe, wyrządza wiele szkody, bo sami rodzice często wpadają w tę pułapkę.
Autorka porusza istotne problemy na jakie napotykali w społeczeństwie. Tutaj, zwłaszcza system edukacji, okazywał się nieprzytosowany do potrzeb jej dziecka, Radka.
Nikt nie potrafił jednoznacznie określić co sie dzieje, nawet wykwalifikowana psycholożka, więc jak mogła dość do tego matka. Smutek i rozczarowanie budziła we mnie relacja o braku pomocy ze strony różnych instytucji. Szkoły, przedszkola, poradnie...
Teraz świadomość jest jakby większa, ale stereotypizacja dalej ma się nieźle.
Katarzyna Michalczak nie boi się przyznać zarówno do porażek jak i sukcesów jakie niesie za sobą wychowywanie takiego dziecka. Takiego nie znaczy gorszego, ale na pewno innego. Nie ukrywa, że budowanie relacji z kimś kogo się absolutnie rozumie, jest bardzo trudne. I w drugą stronę działa to podobnie. Wypowiedzi Radka doskonale uzupełniają ten obraz, czasami wiele wyjaśniają, rzucają inne światło na słowa matki, pozwalają spojrzeć z innej perspektywy. Autorka nie waha się przyznać do bezsilności jaką niejednokrotnie odczuwała. Niemniej bezgraniczna miłość do dziecka, pozwala człowiekowi przetrwać naprawdę wiele, jest swego rodzaju siłą napędową, która nie pozwala spocząć, póki człowiek nie dobiegnie do mety, nie znajdzie przyczyny, nie spróbuje różnych rozwiązań w dotarciu do świata, w którym jest moje dziecko.
W kontrze do ,,Synu, jesteś kotem" polecam przeczytać ,,Krzycz po cichu, braciszku". W moim odczuciu zestawienie tych dwóch lektur obok siebie, daje dość wyraźny obraz jak ludzie w spektrum mogą się różnić pod wieloma względami. Polecam ogromnie lekturę.
Opinia bierze udział w konkursie