Gościeradów dla Renaty Wiercińskiej jest miejscem wyjątkowym. Małą wioską na Lubelszczyźnie, którą kocha całym sercem. To właśnie tu przeżyła swoje najpiękniejsze lata. Z sentymentem wspomina tamte czasy, nawet te chwile gorsze, których sprawczynią była Ilona Pazurkiewicz. Teraz to właśnie Ilona złapała bogacza w swoje szpony i organizuje przyjęcie zaręczynowe z rozmachem godnym królowej. Zostaje na nie zaproszona między innymi Renata i jej przyjaciółka Ela Sroka.
Słowa do słowa, lampka za lampką padają słowa, które powodują, że cała wioska odwraca się plecami do panny Wiercińskiej, a ona sama dostaje miano ślubnej sabotażystki. Wszak Aleksander, niedoszły mąż, pochodzi z rodziny arystokratycznej.
Ponoć nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ale nie do końca tak jest.
Czy Renia będzie zmuszona opuścić rodzinną miejscowość? Co z Elką? Co z Iloną? A co z Aleksandrem Połanieckim? Co zrobi jego rodzina?
Ewelina Maria Mantycka pochodzi z Gościeradowa, gdzie osadziła wydarzenia najnowszej sagi. Zresztą został jej nadany odpowiedni tytuł "Saga gościeradowska". Bardzo się cieszę, że właśnie w tym rejonie się wszystko dzieje. Tę małą wioskę znam i swego czasu, czyli jakieś dwie dekady temu bywałam tam co kilka dni. Dlatego z ogromnym entuzjazmem sięgnęłam po pierwszy tom ciekawa historii i samych bohaterów.
Na samym początku pragnę podkreślić ogrom pracy, jaką poczyniła Ewelina. Jej wkład, aby przedstawić Gościeradów. Teraźniejszość i przeszłość. Wszystkie legendy, historyczność a do tego umiejętnie poprzeplatała to, co sama stworzyła, aby dopełnić swą historię. Barwne opisy, naturalność i klimat kuszą z każdej strony. Otaczają czytelnika zabierając go na historię pełną optymizmu. Przewrotną, zaskakującą, wesołą i niezwykle zapadającą w serce.
Główna bohaterka to postać wyjątkowa. Wesoła, szczera, bezceremonialna, z sercem na dłoni i fajnym temperamentem. Od pierwszej chwili zyskała moją sympatię. Nie sposób jej nie lubić. Szczególnie to, jak przyciągała rozmaite tarapaty. Normalnie cudo. Do tego jej przyjaciółka Elka, która wcale nie była lepsza. One dwie razem to mieszanka wybuchowa. Ubawiłam się z nimi. Cudowne, żywiołowe kobietki.
Męscy osobnicy byli równie intrygujący, co panie. Szczególnie tacy dwaj, którzy zostali przypisani Reni i Elce.
Pozostałe postacie także z przyjemnością poznawałam. Dobrze wykreowane, z odpowiednim charakterem, indywidualne.
Znalazłam również, i mam nadzieję, że dobrze trafiłam, na szczyptę prywatnych odczuć z życia autorki. Mam na myśli między innymi wątek z bankiem.
Powieść ogromnie mi się podobała. Przeczytałam ją na raz, choć do cienkich nie należy. Lektura z pełnią satysfakcji czytelniczej.
(Nie)zwykłe koleje życia. Oto, co tu znajdziemy. Sielskość, mentalność, różne oblicza ludzi. Miłość, przyjaźń, nienawiść. Dobro i zło. Humor i powaga. Lekkość i ciosy od losu. Czyli życie takie, jakim jest. Opakowane w niezwykle wciągającą, pełną optymizmu i niosącą nadzieję historię Renaty i innych mieszkańców małej, urokliwej miejscowości na Lubelszczyźnie. Gościeradów czeka na Was. Zachęcam do podróży. Emocje i dobry humor gwarantowane.
Polecam
...
Opinia bierze udział w konkursie