- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ię na amen, czterech skoczyło z okna, a kilku uwędziło się na śmierć po wesołej libacji lub otruło gazem. Teraz on, Romeo, był ostatnim prawdziwym lokatorem samotniaka, dla którego zabrakło zastępczej kwatery. Zawsze to coś, pomyślał. Woda zaczęła się przelewać. Młody wyszedł z łazienki i zagapił się na Smerfetkę, która twierdziła, że nosi w brzuchu jego dziecko. Nie mógł sobie nijak wyobrazić, że jego dzieciak o nieustalonej jeszcze płci gnieździ się w brzuchu gówniary, która przykleiła się do niego i którą bzykał, kiedy chciał i jak chciał. Może za zarobione pieniądze da jej na skrobankę? To średni pomysł! Pamiętał, że jego rodzona matka wraz z tatusiem posłała na tamten świat bliźniaków, jego niedoszłe rodzeństwo. Był na tyle kumaty, że to zrozumiał i trzymał język za zębami, jak inni w tym mrowisku nieudaczników, o których Pan Bóg zapomniał chyba na amen. Na razie jednak, pożałowawszy pieniędzy, którymi jeszcze nie śmierdział, Romeo spróbował łagodnej perswazji. - Zamkniesz za sobą drzwi i już nie wrócisz - powiedział, wbijając się na wyżyny spokoju, o jakie się nie podejrzewał. - A jeśli wrócisz, to sama, bez tego tam, w brzuchu. - Oszalałeś?! To nasze dziecko. - Moje? Parę sklejonych komórek to gówno, nie bachor! - odpowiedział z gniewem. - Nie mam zamiaru na to coś tyrać! - użył argumentu starego, gdy jego pojebane życie waliło się w gruzy. - Nie martw się o pieniądze - powiedziała Smerfetka, ślizgając się wzrokiem po wypłowiałym plakacie Maydaya i po puszkach po piwie, ustawionych zamiast książek na drewnianej, krzywo przybitej półce. - Bo? - Bo wiem, kto je ma. - Kto? - Spoko. Wszystkiego się niedługo dowiesz. Romeo zamilkł. Tolerował Smerfetkę, bo była ulepiona z tej samej gliny, a najbardziej w życiu nie lubił, kiedy się komuś nadmiernie szczęściło. Chłopak wiedział, że dziewczynę wychowała babka alkoholiczka, kiedy matka zajęta była wiązaniem końca z końcem i oszukiwaniem biedy, która upodobała ich sobie po idiotycznej śmierci ojca. Ten skończył życie w zalanym wodą dole, kiedy wracał do domu z koleżeńskiej imprezy. Cichy plusk. Nikt niczego nie widział i nie słyszał, a gość taplał się w błocie przez kilka miesięcy aż do wiosny. Smerfetka nie była może pięknością z bajki o Smerfach i nie miała długich włosów blond, a raczej brązowe, pofalowane kudły, które poddawała cięciom u tej samej od lat fryzjerki na Jarotach. Jej kwadratowa twarz w tej oprawie wyglądała zaczepnie i świeżo. Zrobiło się późno. Dziewczyna zebrała palcami kosmyk włosów z ust i wyszła cichutko, zostawiając chłopaka w szoku. Zamknął za nią drzwi i wyciągnął się na łóżku. Emocje buzowały w nim tak, że miał chęć otworzyć okno na oścież i wrzeszczeć do utraty tchu. Próbował zasnąć, lecz sen nie nadchodził. Zasnąć? Nienawidził nocy i swojej słabości. Wstydził się jej, bo przypominała mu dzieciństwo i idiotyczny nawyk ukrywany przed wszystkimi. Zgasił lampkę, a potem sięgnął pod poduszkę i wyjął wymiętoszonego misia. Położył się przy nim. Poczuł ciepły dotyk pluszowych łapek i miękkość noska. Wiele razy próbował już pozbyć się tego pieprzonego nawyku, ale ten wciąż był silniejszy. Kiedy zapadał zmrok, dopadał go niewytłumaczalny lęk. Starał się go pokonać, ale zaraz trafiał na inny, jeszcze gorszy, zatem nie było wyjścia z tej chytrej pułapki. Pomyślał z żalem o dawnych kumplach i dotarło do niego, że nigdy się już nie spotkają, że znikli gdzieś, jakby zapadli się pod ziemię. Z setki bachorów, a potem chłopaków i dziewczyn z samotniaka, z którymi grał w piłkę, wąchał klej, obrabiał cudze piwnice i odkrywał uroki młodego ciała, bawiąc się w lekarza, nie został nikt. Ich solidarność, przypieczętowana bijatykami, wyprawami na frajerów i imprezami na działkach, była gówno warta, tak jak historia jego domu, którą wyskrobano ze ścian, zabetonowano, zburzono, zanim stała się legendą. Bo jego samotniak, w którym mieszkał najgorszy element w mieście, nie pasował do żadnej bajki. To był wrzód na dupie miasta, a on, Romeo, a naprawdę Remigiusz Łański, syn Wiesława i Haliny z domu Traczko, mieszkał od urodzenia w tym podchodzącym ropą wrzodzie. I nie był wcale romantycznym bohaterem. To jakaś walnięta dziewczyna z podwórka przezwała go tak złośliwie, a imię bohatera dramatu szekspirowskiego przylgnęło do niego na stałe. Owszem, był przystojny, nie wypierał się tego. Natura obdarzyła go falującymi czarnymi włosami, brązowymi połyskującymi oczami, śnieżnobiałymi zębami i śniadą cerą, więc wyglądał jak prawdziwy Grek, a może trochę i Cygan. Jego ojciec wręcz powątpiewał, czy aby na pewno Remigiusz jest jego synem.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Szara Godzina |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 336 |
ISBN: | 9788366573581 |
Wprowadzono: | 07.05.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.