Sny zwykle są traktowane jako dodatek do wypoczynku. Niektórzy zwracają na nie uwagę, próbują zapamiętać jak najwięcej szczegółów, doszukują się ukrytych znaczeń. Inni znowu całkowicie je ignorują, a po przebudzeniu nie są w stanie przypomnieć sobie dosłownie niczego. A co jeśli sny to tak naprawdę podszepty naszej podświadomości? Delikatnie wskazują nam drogę, podpowiadają, pokazują to, na co nie zwracamy uwagi w trakcie dnia? A jeśli mogą się spełnić? Dać to samo ukojenie na jawie, które zapewniają nam gdy śnimy? Ludzki mózg nie jest do końca zbadany i podobnie jak te senne obrazy przeprawiające się przez nasz umysł stanowi zagadkę nie do rozwiązania. Czy warto słuchać swojego organizmu i tego co nam przekazuje na różnorakie sposoby? W końcu najważniejsze jest by żyć w zgodzie z sobą samym...
Ida pozornie ma wszystko i można jej jedynie zazdrościć tego, jak cudownie ułożyło się jej życie. Dobrze płatna posada w korporacji? Jest! Ukochany mężczyzna u boku? Jest, i to od 16 lat! Własne mieszkanie i samochód? Są, i co z tego, że na kredyt, teraz wszyscy tak żyją. Dodatkowo mieszka w stolicy, gdzie wszelkie możliwości stoją przed nią otworem. A jednak ona się dusi, choć sama usilnie stara się tego nie dostrzegać. Zauważa to jedynie obecny przy niej od dzieciństwa przyjaciel. Praca jej nie cieszy, jakiekolwiek uczucia w jej związku już dawno się wypaliły, a ona sama od zawsze spełnia tylko oczekiwania innych. Na początku mamy i babci, a potem od razu partnera. Chyba nawet nie potrafi być sama, wsłuchać się w siebie, po prostu brnie wytyczoną jej przez innych ścieżką. I pewnie mogłaby tak dalej egzystować, nie zważając na sygnały wysyłane jej przez własne ciało, na bezsens, który niemal nieustannie jej towarzyszy. Jeden wyjazd urodzinowy zmienia jednak nie tylko chwilowo otoczenie Idy ale zmienia przede wszystkim jej postrzeganie świata oraz swoich potrzeb. Ale czy tyle wystarczy, by 33-letnia kobieta podążyła własną ścieżką- zupełnie nową, nieznaną, tak odległą od tej, do której przywykła? Czy można rzucić wszystko, co bliskie i zacząć od nowa, bez względu na protesty otoczenia i strach zakorzeniony głęboko w sercu i umyśle?
"Szepty ze snów" to książka ze wszech miar wyjątkowa. Napisana niezwykle klimatycznie i nastrojowo, stopniowo wlewa w czytelnika spokój i daje oddech, podobnie jak głównej bohaterce. Od początku do końca lektury towarzyszy nam całe mnóstwo emocji, które są tak umiejętnie przelane na papier, że aż trudno w to uwierzyć. Autorka porusza tu szalenie ważne tematy, które umykają nam gdzieś w codziennej gonitwie i rzadko kiedy stanowią priorytety. Bowiem powinno się przecież myśleć o dobrych zarobkach, świetnej pracy, odpowiednim statucie, brać udział w pościgu za rzeczami materialnymi, które są wyznacznikiem poziomu życia. A gdzie jest czas na to, by się zatrzymać? Docenić piękno, które znajduje się na wyciągnięcie ręki? Zauważyć potrzeby, które budują nas od środka? Dostrzec innych ludzi i cieszyć się ich dobrą energią i pozytywnymi bodźcami, które nam dają, a tych nieprzychylnych odsunąć na dalszy tor? Zmiana, bo o niej mowa w książce, jest czasem niezbędna, by odnaleźć zwyczajne szczęście. Ono może być proste, może niewiele znaczyć dla postronnego obserwatora, ale ma dawać spełnienie właśnie nam. Dodatkowo, w książce otrzymamy świetnie rozpisaną historię miłosną, która uderza niczym ciepłe promienie światła, nagle i znienacka i choć jest tu przedstawiona kompletnie odmiennie od tego, czego można by się spodziewać, to nie pozwala w siebie zwątpić choćby na chwilę. Bo gdy się spotyka tę odpowiednią osobę, to się po prostu to wie.. Istotną kwestią tu poruszoną są także dzieci. Niewinne, prostolinijne, działające niczym balsam na duszę i często otwierające oczy dorosłym na sprawy teoretycznie trywialne, a w praktyce trudne do realizacji. W piórze Autorki zakochałam się jakiś czas temu, a ta powieść udowadnia, że potrafi tworzyć magię na kartach swoich powieści. Ukoronowaniem tej historii jest jej piosenka przewodnia, którą od lat kocham, ma niesamowitą głębię i idealnie pasuje zarówno do bohaterów jak i ich rozterek- "Nikt tak pięknie nie mówił...". To naprawdę jedyna w swoim rodzaju opowieść, która otwiera oczy na istotę życia oraz to, co w nim ważne. Pięknie napisana, wzruszająca, chwytająca za serce, kwintesencja wszystkiego, co chcielibyśmy znaleźć w literaturze. Gorąco polecam!
Opinia bierze udział w konkursie