Książka pana Lecha Kostrzewy pt.: Szkaradek to wspaniała lektura dla nastolatków oraz... dorosłych. Tak, tak!!! Na czwartej stronie okładki sklasyfikowano ją jako dziecięca, ale śmiało mogę ją polecić starszym miłośnikom literatury. Jeśli jesteś fanem historii, szczególnie tej średniowiecznej, tym bardziej musisz sięgnąć po niniejszą pozycję. Na pewno przypadnie ci do gustu.
Jak zawsze na początku chciałbym przybliżyć sylwetkę autora, ale niestety w zasobach Internetu o panu Lechu Kostrzewie wiele nie znajdziemy. Wiadomo, że jest autorem jeszcze jednej książki dla dzieci pt. Wianus. I... to wszystko. Szkoda, że na skrzydełku okładki nie zamieszczono notki o autorze.
Okładka przygotowana przez Paulinę Radomską-Skierkowską przenosi nas w średniowieczny klimat. Rycerz na galopującym koniu, w tle wieże zamku, ciemny las. Już od początku można mieć nadzieję, że powieść będzie interesująca.
Głównym bohaterem powieści jest tytułowy Szkaradek. Tak nazywają go małe dzieci z bliskiego sąsiedztwa chłopca, ponieważ jego twarz jest zdeformowana. W swojej klasie na początku edukacji też nie miał łatwego życia. Przez blisko trzy lata nie był w pełni akceptowany przez klasowe otoczenie, jednak dzieci zrozumiały, że wygląd ich kolegi nie jest jego winą i starali się na to nie zwracać uwagi, broniąc go przed innymi, którzy nie mogli tego zaakceptować. Wróćmy do Wojciecha, bo tak miał na imię ten chłopiec. Poznajemy go, gdy właśnie kończy edukację w trzeciej klasie podstawówki. Jest bardzo wrażliwym, młodym człowiekiem, bardzo dobrze uczącym się, jednym z najlepszych w klasie. Jednego, czego bardzo potrzebuje to prawdziwej przyjaźni i pełnej akceptacji innych dzieci. Wojtek jest również zdolnym konstruktorem. Wkrótce weźmie udział w konkursie na konstrukcję modelu samolotu. Pomaga mu w tym sporo starszy kolega Szymek. Wojtka wychowuje tata, który bardzo kocha swojego syna. Niestety Wojtek nie poznał swojej mamy, która zmarła przy jego porodzie, który okazał się bardzo trudny. Dlatego też Wojtek ma zdeformowaną twarz. Zastanawiacie się zapewne: co to ma wspólnego z czasami średniowiecznymi, rycerzami czy zamkami? Już spieszę wyjaśnić. Wojtek pożycza od swojego sąsiada, pana Teofila, starszego człowieka, książkę związaną z tą epoką. Dzięki niej przenosi się do odległych czasów. Co tam przeżyje, kogo pozna i co zobaczy, zależy już tylko od Was.
Na pewno lektura pana Leszka to wspaniała przygoda dla fanów rycerzy i świata średniowiecznego. Jak się domyślacie, akcja rozgrywa się w dwóch czasoprzestrzeniach, współcześnie i ponad 500 lat temu, a oba światy łączy postać głównego bohatera. Poznamy tutaj współczesne problemy młodych ludzi, takie jak: akceptacja drugiego człowieka bez względu na jego wady, co to jest prawdziwa przyjaźń i jak ciężko jest ją znaleźć w dzisiejszych realiach. Gdzie pasja nie musi się wiązać z komputerami, telefonami komórkowymi czy konsolami gier, a związana modelarstwem i czytaniem książek o tematyce historycznej. A gdy przeniesiemy się z młodym bohaterem do odległych czasów, to poznamy również średniowieczną mowę, zwyczaje i obyczaje oraz bardzo ciekawych bohaterów: rycerzy, giermków, a nawet Leśnego Dziada czy przesympatycznego skrzata.
To piękna i wzruszająca książka. Przyznam się szczerze, że łezka zakręciła mi się w oku przy końcowych rozdziałach książki. I tylko na koniec zadam sobie i nie tylko sobie, pytanie związane z objętością powieści. Czy te ponad 500 stron nie przerazi młodego odbiorcę?
Opinia bierze udział w konkursie