Akcja tej, napisanej w 1877 roku, noweli rozgrywa się we wsi Barania Głowa, w zaborze rosyjskim. Opisuje w niej autor dzieje prostego, niepiśmiennego chłopa Wawrzona Rzepy, którego pisarz gminny Zołzikiewicz
podstępem zmusza do podpisania kontraktu będącego zobowiązaniem wstąpienia do
armii carskiej. Tę intrygę Zołzikiewicz uknuł wraz z wójtem Burakiem, gdyż to
właśnie syn Buraka, a nie Rzepa, powinien był pójść do wojska. Wójt i pisarz
gminny odnoszą z wysłania Rzepy do armii (prawdopodobnie na wiele lat) korzyść
podwójną: Burak ratuje swojego syna, a Zołzikiewicz mści się w ten sposób na
żonie Rzepy, Marysi, która kiedyś oparła się jego zalotom. Rzepie, analfabecie,
zostaje w odpowiednim momencie podsunięty kwit werbunkowy, a on podpisuje go,
sądząc że robi świetny interes i że właśnie kwituje odbiór części carskiego
lasu. Oczywiście podpisanie dokumentu jest jednoznaczne ze zgłoszeniem się do
carskiej armii. Od tego momentu na dalszy ciąg akcji składają się rozpaczliwe próby wyegzekwowania przez zrozpaczone małżeństwo Rzepów swoich praw. Inicjatywę przejmuje Rzepowa, usiłująca za wszelką cenę wybłagać łaskę u ważniejszych i bardziej wpływowych osób we wsi. Jak łatwo się domyślić, próby te skazane będą na niepowodzenie, nikt bowiem nie jest zainteresowany udzieleniem pomocy prostym wieśniakom. Każda z indagowanych przez Rzepowi osób związana jest z głównymi sprawcami nieszczęścia chłopów przeróżnymi interesami izależnościami. Pierwszy pomocy odmawia dawny dziedzic – Skorabiewski.
Dzięki wejściu w życie carskiej ustawy uwłaszczeniowej (z 1984 roku – ustawa ta
miała przede wszystkim odciągnąć chłopów od powstania styczniowego) nie musi on
już dbać o los chłopów, bezkarnie może więc odmówić mieszania się do spraw
gminy. Dodatkowym czynnikiem powodującym niechęć Skorabiewskiego do Rzepowej
jest to, że w gruncie rzeczy sprzyja on Zołzikiewiczowi. Dziedzic wcale nie
zamierza naruszać istniejącego układu sił, odpowiada mu taki stan rzeczy, jaki
jest. Rzepowa usłyszy od Skorabiewskiego bardzo wymowne słowa: „dziś ani wam do
mnie, ani mnie do was nic”. Kolejną osoba, na której wsparcie liczy żona Wawrzona Rzepy,
jest ksiądz Czyżyk. Jednak oczekiwana
pomoc nie nadchodzi również z tej strony. Ksiądz nie próbuje pocieszać chłopki
ani udzielać jej jakichkolwiek rad. Oświadcza tylko, że „nieszczęście, jakie przytrafiło się waszemu mężowi, uważajcie jako karę bożą za ciężki grzech pijaństwa…”. Tak więc Czyżykowi udaje się zręcznie uniknąć zajęcia określonego
stanowiska w sprawie Rzepy, zachowuje natomiast naturalny sojusz między
najbardziej wpływowymi ludźmi we wsi (wójt, pisarz gminny, ksiądz). W końcu Rzepowa trafia do naczelnika powiatu. Jednak kolejne
niepowodzenia doprowadziły kobietę niemal na skraj obłędu – jest ona już tak roztrzęsiona, że naczelnik uznaje ją za pijaną i wyrzuca za drzwi. O wysłchaniu próśb i błagań nieszczęśliwej chłopki nie ma mowy, Marysia Rzepowa
zostaje odesłana z urzędu z powrotem do Baraniej Głowy. Tu rozpoczyna się ciąg
tragicznych wydarzeń prowadzących do ostatecznej katastrofy. Najpierw Rzepowa w desperackim porywie rozpaczy zdradza męża
oddaje się Zołzikiewiczowi, który cynicznie ją oszukuje, obiecując wycofanie feralnego dokumentu, ostatecznie jednak wyrzuca Ropową i pozostawiając sprawy
własnemu biegowi. Wawrzon zabija żonę siekierą, podpala zabudowania dworskie. Z
epilogu jednak wynika, że ostatecznie nic się nie zmieniło, Zołzikiewicz jak był, tak dalej pozostał pisarzem w Baraniej Gwłowie, a sytuacja chłopów nie poprawiła się ani na jotę.
Opinia bierze udział w konkursie