Solidarność i stan wojenny wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 roku zacierają się już w pamięci ludzi, podobnie jak druga wojna światowa, czy inne wydarzenia historyczne. Jestem zatem wdzięczna autorce, że w swojej najnowszej książce sięgnęła właśnie po ten temat i postanowiła odświeżyć wspomnienia, bo ponad czterdzieści lat, to szmat czasu i wiele faktów z tamtych lat już zatarło się w ludzkiej pamięci. Opowiedziana historia nie była w stanie mną wstrząsnąć, bo ja to przeżyłam, jestem jej naocznym świadkiem, wciąż tamte lata są we mnie żywe. Byłam wtedy młodą kobietą, która niedawno wyszła za mąż, oczekującą narodzin swojego pierwszego dziecka, miałam swoje marzenia i oczekiwania. Moi rodzice natomiast należeli do Solidarności. Pamiętam doskonale, jakim szokiem było dla mnie mijanie biura Solidarności z powybijanymi szybami, rano 14 grudnia 1981 roku, gdy jechałam do pracy, a potem jak traktowano moich rodziców, dając im odczuć, jak bardzo źle postąpili, stając po stronie Solidarności. Pamiętam też naszą wielką radość i łzy, gdy w końcu pozwolono Janowi Pawłowi II na pielgrzymkę do Polski, w czasie gdy dyktatura komunistyczna wolałaby go nie wpuszczać do kraju, doskonale bowiem zdawali sobie sprawę, co ta wizyta może oznaczać dla uciemiężonego narodu. Przeczuwali, że Papież wleje w serca Polaków nadzieję na lepsze jutro i sprawi, że opór narodu wzrośnie. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej pierwszego dnia w katedrze warszawskiej, zanegował koncepcje propagandowe władz.
?Sztuczny miód? to ważna i poruszająca powieść o niepewnych czasach u schyłku PRL-u, przedstawiająca sytuację robotników na Śląsku tuż przed 13 grudnia 1981 r., zanim w Polsce został wprowadzony stan wojenny, a władzę w kraju przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON).
Sabina Waszut doskonale zobrazowała sytuację na Śląsku rok przed wprowadzeniem stanu wojennego, oddała głos dwóm bohaterkom Basi Uniszewskiej i Marylce Wieczorek. Obie pracują w katowickim szpitalu jako pielęgniarki, z tym że jedna z nich jest żoną milicjanta, a druga żoną górnika działającego w Solidarności, pracującego w kopalni Wujek.
Obie kobiety łączy zawód, lecz dzieli status materialny. Basia żyje na zadowalającym poziomie, którego wielu jej zazdrości. Ma eleganckie M-3, chodzi do kina, spotyka się z koleżankami, uważa się za nowoczesną kobietę, natomiast Marylka ma typową dużą zżytą śląską rodzinę.
Marylka Wieczorek nie lubiła rozmawiać o polityce, nie rozumiała jej, a nawet lękała, chociaż wszyscy wokół o niej rozmawiali, uważając się za specjalistów. Wpisała się wraz z mężem do NSZZ ?Solidarność?, choć złe przeczucia jej nie opuszczały.
Basia, gdy w kraju zaczynało wrzeć, w oczach znajomych widziała dezaprobatę, w pracy musi udawać, że nie słyszy szeptów za jej plecami. Koleżanki i koledzy nie rozumieli, że Albert nie jest z tych, którzy używają pałek na robotników, że w MO wykonuje zupełnie inną pracę. Jednak sam fakt, że był milicjantem, wystarczył, by spoglądano na nią spode łba.
W opisanych przez autorkę czasach Polacy opuszczali kraj w każdy możliwy sposób i za granicą prosili o azyl, a w Karlinie odkryto złoże ropy, które dawało nadzieję na bogactwo narodowe. To czasy, gdy w niewielkim Karlinie na Pomorzu w niebo wzbił się słup naftowego ognia. Płomienie szalały, a media okrzyknęły PRL nowym Kuwejtem. Ludzie żyli z dnia na dzień, ważne było to, co dzisiaj, i ewentualnie najbliższa przyszłość, historii znać nie musieli. Czasy, w jakich przyszło im żyć, nie były łatwe, ale zanosiło się na to, że nadchodzą gorsze niż te, do których przywykli.
Nadchodzi jednak dzień, gdy wybuchną strajki i obie kobiety będą zmuszone dokonać wyborów najtrudniejszych w swoim życiu. Chciałyby chronić siebie i swoich bliskich, ale machina niepokojów już ruszyła, więc cokolwiek zrobią i tak nie będzie miało to znaczenia. Z perspektywy dwóch przerażonych kobiet świat jawi się zupełnie inaczej. W ogóle nie interesowały się polityką, chciały tylko normalnie żyć, nie liczyło się dla nich, kto ma rację.
Wtedy ludzie myśleli, że ?władza musi się poddać, jeśli cały naród tego chce?. Nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo się mylą i jak blisko jest już to, co władza, zamierzała zrobić ze zbuntowanym narodem. To kobiety w swej mądrości czuły, że tam w Warszawie tak po prostu nie ugną się pod żądaniem ludu. Był to czas, gdy młodzież musiała dokonywać wyborów, których nawet dorośli dokonywać nie potrafili. Strajki, wiece, slogany i odezwy, gazety i ulotki a między tym wszystkim syn Marylki i córka Barbary. Obie czuły jednakowy lęk o swoje dzieci. Poglądy podzieliły Polaków, rodziny domowników. Gdy czasy stają się trudne, to rodzina jest bardzo ważna. Obie kobiety to wiedzą i czują.
Marylka miała z rodziną wyjechać w góry, a patrzy za odchodzącym mężem, który wraz z innymi górnikami idzie do kopalni strajkować, bo nie mógł postąpić inaczej. Albert otrzymał rozkazy i niezależnie od tego, czy mu się to podoba, czy nie musi je wykonać.
To wszystko o czym pisze Sabina Waszut, jest mi doskonale znane. Akcja ?Sztucznego miodu? została rozpisana przez autorkę na przestrzeni jednego roku. Zaczyna się w grudniu 1980 roku, a kończy na 13 grudniu 1981 r., który niechlubnie zapisał się na kartach naszego kraju. Emocje związane z tamtymi zdarzeniami dawno się zatarły, ale pozostała pamięć o ofiarach kul, wystrzelonych przez rodaka, bo o tych, którzy stali po drugiej stronie pamiętać raczej nikt nie chce, chociaż niejednokrotnie byli to uczciwi i dobrzy ludzie. Niestety znaleźli się w złym miejscu i w złym czasie, a te zdarzenia już na zawsze położyły się cieniem na ich dalszym życiu.
I byli także tacy, którzy sprzedali swoich braci jak Judasz. Udawali dobrych i przyzwoitych, po wszystkim ukryli się w cieniu historii, a potem wypłynęli w innym miejscu i w innym czasie, gdy zapomniano o tym, co zrobili.
?Sztuczny miód? to nie tylko opowieść o górniku i milicjancie, ale przede wszystkim o ich żonach, które chciały żyć spokojnie i wychowywać swoje dzieci, a zostały wbrew sobie rzucone w odmęty historii. Historii, która wszystkich wciągnęła i zmieliła na drobne, bo byli w niej tylko małymi trybikami. Nie było wtedy szacunku ponad podziałami, polityka tak samo, jak dziś skutecznie dzieliła ludzi. Stawiała po przeciwnych stronach muru. Przecież lepiej rządzi się skłóconym narodem, który skacze sobie do oczu, bo za jego plecami rząd może wprowadzać, co chce i nikt tego nie widzi. Prosty lud jest tylko narzędziem w ręku rządzących do osiągnięcia ich celów.
?Sztuczny miód? to piękna i prawdziwa historia upleciona z opowieści widzianych oczami tamtych ludzi. ?Historia wciąż pokazuje nam, że nawet najszlachetniejsi ludzie robią czasem złe rzeczy, a ci z pozoru źli potrafią postąpić przyzwoicie? ? napisała autorka w posłowiu. Napisała też, że nie chce zakłamywać historii, ?dlatego w książce pojawił się obraz Jana Pawła II, taki, jaki, widziało wówczas praktycznie całe społeczeństwo, bez choćby najmniejszej rysy, i choć obecnie dostrzegamy mrok tamtego pontyfikatu, o zasługach dla wolnej Polski nie powinniśmy zapomnieć?. Wielka szkoda, że na koniec padły takie słowa, zupełnie niepotrzebnie.
Opinia bierze udział w konkursie