Masz czasem wrażenie, że coś w Twoim życiu poszło nie tak? Że każdy kolejny dzień to jak walka z wiatrakami? A może już nie masz sił, by sama się motywować? To, co wcześniej Cię cieszyło, już nie działa. I co najgorsze- masz wrażenie, że nikt Cię nie rozumie.
Spokojnie. Weź głęboki oddech. Rozluźnij się. To, co teraz czujesz- ten cały ciężar codzienności, marazm, przytłoczenie- to normalne. Niczego sobie nie wymyśliłaś, nie jesteś ani histeryczką, ani panikarą. Setki ludzie czują się podobnie. Może właśnie znalazłaś sposób na to, by po raz kolejny podjąć walkę o własne dobro.
Nie należę do fanek różnorodnych poradników. Ba, rzekłabym nawet, że to ten gatunek książki, który czyta mi się z wielkimi oporami. Czas od czasu, oczywiście z czystej ciekawości, sięgam jednak po tego typu lektury. Zawsze mówiłam, że książki pomagały mi w najtrudniejszych okresach mojego życia (chodzi mi tu o zwykłe powieści, nie poradniki), odrywając moje myśli od problemów dnia codziennego. Kiedy więc cięższy okres zbiegł się z wydaniem książki autorstwa pani Thomson, byłam zdecydowana spróbować poradnikoterapii. A nuż znajdę w niej jakiś magiczny sposób na słabsze okresy? Może poradniki są tak popularne, bo rzeczywiście pomagają?
Helen Thomson stworzyła swoją książkę z humorem, za co bardzo ją szanuję. Czytelnik od razu wie, że nie trafi tutaj na zadufane komentarze kogoś, kto uważa się za specjalistę w każdej dziedzinie życia. Wszystko jest przedstawione lekko, z humorem, ale i ze zrozumieniem. Czy znajdzie się bowiem choć jedna osoba, która nie miała słabszego okresu? Być może, acz jest to na pewno niewielka liczba.
Autorka nie zapewnia nas, że po zakończeniu przygody z jej poradnikiem staniemy się nagle gwiazdkami popu, ale daje nadzieję, że wprowadzenie w życie pewnych nawyków może nam je nieco ułatwić. I sprawić, że będziemy martwić się mniej, a presja spłynie po nas jak woda po kaczce.
Szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia wobec książki, która miała w jakiś sposób naprawić moje życie. Może to moja podskórna nieufność, a może coś innego sprawiło, że odbierałam tę pozycję raczej jako przerywnik w innego rodzaju lekturach niż poradnik z prawdziwego zdarzenia. Owszem, porady w kilku podrozdziałach są bardzo ciekawe, acz przetestowane przeze mnie już wielokrotnie, dużo wcześniej- i nic szczególnego się nie wydarzyło. Jest, jak jest. Oczywiście nie zrzucam całej winy na książkę, co to, to nie- przy tego typu lekturach, a raczej przy pragnieniu zmian najważniejsza jest nasza osobista silna wola i przede wszystkim chęć do wprowadzenia swoistej rutyny w codzienności. Jestem chyba jednak zbyt oporna.
Miałam też wrażenie, że ów poradnik skacze z tematu na temat, nie skupiając się na żadnym w pełni. To tak, jakby zamówić dziesięć rodzajów lodów i spróbować każdy po jednym liźnięciu, a ostatecznie nie wiedzieć, który najbardziej przypadł do gustu. Lepiej stworzyć coś, co ma mniej rozdziałów, a bardziej rozpisanych. Jakość nad ilość.
Podsumowując, Ta książka naprawi Twoje życie to interesująca lektura, aczkolwiek -moim zdaniem- trochę niedopracowana. Jednakże wielu z nas na pewno znajdzie w niej nawet najmniejszy aspekt, który może pomóc.
Opinia bierze udział w konkursie