Kocham podróżnicze książki, bo dają mi coś czego pewnie nigdy sama nie doświadczę. Radość i możliwość poznania świata. Tak bliskiego jak i oddalonego o setki czy tysiące kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Tym razem w taką podróż zabrałam się z Pawłem Skibą i jego dziewczyną, a następnie narzeczoną. Tytuł zdradza nam już gdzie się wybrali, ale nie powie nam co tam przeżyli. Uchylę więc rąbka tajemnicy i napiszę kilka ukrytych przygód.
To co rzuca się w oczy już na pierwszych stornach to fakt, że autor nie wybrał się z motyką na księżyc. To nie była lekkomyślna decyzja spakowania największego plecaka i zabranie pustego portfela. O nie! Razem z dziewczyną odkładali co miesiąc daną kwotę po to by jechać, zwiedzać i przeżyć niesamowitą przygodę, ale z pewnego rodzaju zabezpieczeniem. Dobrze jednak wiemy, że ciężko jest wszystko przewidzieć i zaplanować i to tu u nas w Polsce, a co dopiero za granicą. I to tą troszkę dalszą nisz za miedzą...
Jednak to co mi się spodobało to trafne spostrzeżenie autora na ten temat.
"Nie wiadomo, jak długo dane jest nam żyć na tym świecie, więc jeśli na naszej liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią ciągle widnieją otwarte punkty, zrealizujmy je dziś. Lepiej bowiem zginąć w dżungli na skutek ukąszenia przez kobrę w drodze do realizacji swoich marzeń, niż snuć długoletnie plany i w drodze do pracy stracić raz na zawsze szansę na ich spełnienie, ginąc pod kołami samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Każdy dzień jest wyjątkowy, nawet dzisiejszy..." *
Paweł i Anna mieli okazje przeżyć wiele, a zobaczyć jeszcze więcej. Wat Rong Khun czyli Biała Świątynia w Chiang Rai, która została wzniesiona w 1998 roku i do dziś jest nie skończona. Za to ma w środku Harryego Pottera, a to już coś. Zobaczyli przepiękny wschód słońca w Phu Chi Fa, a to co ich zaskoczyło to fakt, że tam słońce zachodzi w połowie nieba, a nie tak jak u nas na linii horyzontu. Druga sprawa to księżyc - odwrócony o 90 stopni. Zobaczyć na własne oczy pływający targ? Czemu nie. Wizyta w Zatoce Ha Long, hodowli perłopławów oraz kupno srebrnego pierścionka z PRAWDZIWĄ czarną perłą. Po co pierścionek? Ania i Paweł wzięli udział w kursie nurkowania- marzenie dziewczyny zostało spełnione.
"... ostatniego dnia kursu, a jednocześnie naszych zaręczyn. Naszymi świadkami były barrakudy, a druhnami skrzydlice. Orkiestrą morska woda, a fajerwerkami powietrze uwolnione przez wiwatujących nam nurków. Właśnie dla takich chwil warto jest żyć. Szczególnie, gdy przeżywa się je z ukochaną osobą." **
Jednak dobrze wiemy, że nie zawsze wszystko układa się idealnie. Paweł i Ania mieli okazję się o tym przekonać. Dziewczynie skradziono dokumenty i portfel, w zarezerwowanym hotelu brakło miejsc, pojechali do dżungli w miejsce gdzie nie chciano ich wpuścić, bo okazało się, że pomylili (źle przeczytali?) nazwę.
Te i wiele innych przygód doświadczyli na własnej skórze. Chłopak bardzo ciekawie wszystko opisywał, a prócz opisów Tajlandii i innych miejsc Paweł pozwolił sobie na odskocznię w postaci ukazania nam własnych dokonań. Od dawna ćwiczy tajski boks, również będą tam na miejscu praktycznie wszędzie szukał miejsc gdzie mógł by to kontynuować. Czy udało mu się prócz treningu zaliczyć prawdziwą walkę na ringu w miejscu skąd wywodzi się ta sztuka walki? Co zarówno on jak i jego narzeczona mieli okazję spróbować, co smakowało, co niekoniecznie i za czym tęsknią w Polsce najbardziej?
Przepięknie wydana książka. Na świetnej jakości papierze, okraszona cudownymi zdjęciami i tylko jeden minus - te zdjęcia nie są podpisane. Gdyby nie internet pewnie nie udało by mi się zgadnąć co które przedstawia. Żałuję, że nikt o tym nie pomyślał. Mam ochotę zapoznać się z innymi pozycjami z serii "Poznaj świat", a już na pewno chętnie sięgnę po inne pozycje pana Pawła jeśli tylko zdecyduje się wydać coś ponownie. Was również do tego zachęcam!
* - Cytat z "Tajlandia. Dwa spełnione marzenia" Paweł Skiba, str. 105
** - Cytat z "Tajlandia. Dwa spełnione marzenia" Paweł Skiba, str 181
Więcej na:
...
Opinia bierze udział w konkursie