SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Tak cię straciłam

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Albatros
Oprawa miękka
Liczba stron 416

Opis produktu:

Susan po trzech latach wychodzi ze szpitala psychiatrycznego z nową tożsamością. Bliscy, policja, lekarze - wszyscy mówią Emmie - tak ma teraz na imię - że trafiła tam, bo zabiła swojego synka. Emma nic nie pamięta. Więc musi im ufać... prawda? A jeżeli wszyscy kłamią, a ona została wrobiona w tę zbrodnię? A jeżeli zbrodni nie było, a Dylan żyje...?

Debiutancki thriller Jenny Blackhurst trzyma w napięciu do ostatniej strony.

`Akcja zmienia kierunek jak górska serpentyna! Debiutancka powieść Blackhurst ma niesamowite tempo, nie będziesz w stanie się oderwać.`
Alex Marwood, autorka bestsellerowych `Dziewczyn, które zabiły Chloe`

`Mroczna, zaskakująca, inteligentna intryga. Nie mogłam się oderwać, przeczytałam ją w całości za jednym razem.`
A.J. Banner, autorka bestsellerowej `Mrocznej toni`
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: książki na jesienne wieczory,  Sensacja, thriller
Wydawnictwo: Albatros
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wymiary: 135x205
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-8125-504-2
Wprowadzono: 05.04.2019

Jenny Blackhurst - przeczytaj też

Córka mordercy Książka 29,68 zł
Dodaj do koszyka
Ktoś tu kłamie Książka 29,49 zł
Dodaj do koszyka
Morderstwo na szlaku Książka 33,67 zł
Dodaj do koszyka
Tak Cię straciłam Książka 31,43 zł
Dodaj do koszyka
Zanim pozwolę ci wejść Książka 29,51 zł
Dodaj do koszyka

Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

RECENZJE - książki - Tak cię straciłam - Jenny Blackhurst

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.8/5 ( 4 oceny )
  • 5
    3
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Alicja kopczyńska.

ilość recenzji:350

28-06-2022 23:45

Susan, czy raczej Emma, po trzech latach wychodzi na wolność ze szpitala psychiatrycznego. Susan tego nie pamięta, ale zabiła własne dziecko. Wszystkie ślady na to wskazują, a narkotyki znalezione w jej krwi, zdają się tylko to potwierdzać. Kobieta wychodzi ze szpitala z nową tożsamością, zmienia otoczenie, próbuje zapomnieć... ale komuś zależy na tym, żeby właśnie nie zapomniała. A może, żeby zwariowała i znowu trafiła do szpitala?

Kiedy przeczytałam, że to był debiut autorki, nie chciało mi się w to wierzyć. W moim odczuciu ta książką jest jedną z lepszych Blackhusrt. Być może historia wręcz nieprawdopodobna z niewiarygodnym motywem, cała dość naciągana, a jednak wciągająca, zdumiewająca i zaskakująca. Styl tej autorki jest niezmienny. Czytelnik poznaje na przemian przeszłość i teraźniejszość z różnych perspektyw. A mimo to wcale nie jest tak łatwo poskładać wszystkie elementy układanki w całość. Wyobraźnia raczej nie podpowiada takich scenariuszy, a jednak zapewnie nie są one niemożliwe. Intryga jest mistrzowska i nie sposób domyśleć się kto za nią stoi. Druga czy trzecia książka w której nie gubiłam się zarówno zarówno akcji jak i w ilości bohaterów. To bardzo na plus. Sama zaś fabuła z początku jest dość powolna, ale warto przez to przejść, bo im dalej tym lepiej.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Ver.reads

ilość recenzji:302

brak oceny 10-05-2019 19:13

???????????????????????????????? ????????????????????????????????, ???????? ???????????? ???????????????????????? ???????????????????????? ???????????????????????? ???????????????????????????? ????????????????????????????, ???????????????????????????????? ????????????????????????????, ???????????????? ???????????????????????????????????????????????????????????????? ???????????????? ????????, ???????? ???????????????????????? ???????????? ???? ???????????????????? ???????????????????? ????????????????????????????????????????, ???????? ???????????????????????? ???????? ???????????????? ????????????????????????
~
Czy traumatyczne wydarzenie może raz na zawsze wymazać z naszej pamięci związane z nim wspomnienia? Czy może odcisnąć na nas tak wielkie piętno, iż sami pogubimy się w tym, kim tak naprawdę jesteśmy? I przede wszystkim - do czego jesteśmy zdolni.

Z twórczością Jenny Blackhurst miałam już styczność dwukrotnie, jednak to właśnie "Tak cię straciłam" jest jej literackim debiutem. Mimo to szczerze mówiać niczym nie odstaje od kolejnych dzieł autorki, a sam główny wątek, czyli morderstwo trzymiesięcznego chłopca, jest moim zdaniem doskonałym punktem wyjściowym do stworzenia genialnego i mrocznego thrillera. Pióro Blackhurst jest jednym z powodów, dla którego z przyjemnością sięgam po jej pozycje - przyjemne w odbiorze, nieprzekombinowane i jednocześnie barwne.

Narzucone od pierwszych rozdziałów spore tempo następujących po sobie wydarzeń i biegnąca dwutorowo akcja sprawiają, że książka praktycznie czyta się sama, a kartki niepostrzeżenie przelatują pomiędzy palcami. Początkowo dosyć mętne i niewiele wnoszące do wiodącego wątku retrospekcje sprzed kilkunastu lat z czasem intrygują coraz bardziej, by na sam koniec stopić się z nim w spójną, choć nie będę ukrywać, iż trochę surrealistyczną całość. Nie do końca przekonała mnie do siebie również główna bohaterka, jak na swój spory bagaż życiowych doświadczeń wydawała się aż nadto naiwna i łatwowierna, ale cóż, widocznie właśnie taka miała być.

"Tak cię straciłam" to thriller z ogromnym, choć niestety nie do końca wykorzystanym potencjałem. Bezsprzecznie zaskakujący i zawiły, całościowo całkiem przyzwoity.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

czytanie.na.platanie

ilość recenzji:1102

brak oceny 7-05-2019 14:59

Któż mógłby być tak okrutny, by wrobić matkę w zamordowanie własnego dziecka? A która matka dałaby sobie wmówić, że zabiła swoje dziecko? Problem w tym, że Susan niczego z tego dnia nie pamięta.

Po czterech latach spędzonych w zakładzie zamkniętym, kobieta wychodzi na wolność i próbuje normalnie żyć.
Jednak komuś zależy by nie zapomniała o popełnionej zbrodni przesyłając zdjęcie podpisane imieniem jej syna i należące do niego rzeczy. Czy ktoś chce ją tak okrutnie ukarać, czy może daje jej sygnał, że Dylan żyje?

W wyjaśnienie sprawy angażują się jej jedyna przyjaciółka Cassie i dopiero co poznany redaktor, Nick Weshley. Tylko czy uwierzą Susan, że za śmiercią jej synka kryje się coś więcej? I komu tak naprawdę może zaufać?

Przeszłość, której nie jest świadoma okazuje się mieć ogromny wpływ na jej życie. Czy zdoła odkryć prawdę o synku i sobie samej?

Książka bardzo wciągająca i od samego początku niesamowicie ciekawiło mnie rozwiązanie zagadki. I choć samo zakończenie odebrałam jednak jako nieco przekombinowane, całość oceniam bardzo pozytywnie.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

MargoRoth

ilość recenzji:132

brak oceny 6-05-2019 22:08

Emma Cartwright jeszcze do niedawna nazywała się Susan Webster i była dzieciobójczynią. A przynajmniej tak jej powiedziano. Po tym, jak odsiedziała czteroletni wyrok w więzieniu, wyszła na wolność i zmieniła nazwisko, jej życie zaczęło się od początku tam, gdzie nikt jej nie znał i nie osądzał za czyn, któremu rzekomo była winna. Kiedy kobieta myśli, że przeszłość udało jej się zostawić daleko za sobą, zaczyna dostawać niepokojące listy, które sugerują, że? jej syn żyje. Susan chwyta się tej myśli jak tonący brzytwy i rozpoczyna śledztwo, które doprowadzi ją do nadawcy tajemniczych wiadomości. Być może wcale nie jest morderczynią? Jeśli tak, będzie gotowa zrobić wszystko, aby poświadczyć o swojej niewinności i odzyskać syna.

Po Tak cię straciłam sięgnęłam w zasadzie w ciemno, mając w pamięci jedynie poprzednią książkę Jenny Blackhurst (Zanim pozwolę ci wejść) i pozytywne wrażenie, jakie ona na mnie wywarła. Pamiętam, że określiłam ją mianem ?wzorcowego thrillera psychologicznego? i faktycznie taka była ? trzymająca w napięciu, maksymalnie wciągająca i zmuszająca do zagłębiania się w dusze bohaterów. Cieszy mnie fakt, że wydawnictwo Albatros bierze pod swoje skrzydła powieści tej autorki, ponieważ ? jak wcześniej podejrzewałam, a teraz nabrałam pewności ? jest ona jedną z tych pisarek, po których twórczość będę mogła sięgać z zamkniętymi oczami, nie martwiąc się o to, czy lektura przypadnie mi do gustu. Przypadnie, z pewnością, ponieważ Jenny Blackhurst tworzy PORZĄDNE w każdym tego słowa znaczeniu książki, w których ciężko odkryć jest wady.

Na samym początku poznawania historii Susan miałam w głowie tę myśl, że właściwie to już skądś tę całą sytuację znam ? motyw matki dzieciobójczyni tudzież kobiety, której wmawia się morderstwo, nie jest niczym odkrywczym. Nie zmienia to jednak faktu, że temat ten wciąż jest kontrowersyjny i nie sposób podejść do niego bez emocji. Domniemane morderstwo, jakiego dopuściła się Susan, szerokim echem obiegło kraj, a media rozpisywały się o nim, nie pozostawiając na kobiecie suchej nitki. Choć lekarze, świadkowie oraz mąż kobiety nie mają wątpliwości co do tego, co naprawdę wydarzyło się tego dnia, sama Susan nie pamięta ani chwili z tego zdarzenia. Do tej pory bez sprzeciwu wierzyła we własną winę, popartą wieloma dowodami, jednak z biegiem czasu ? i kolejnymi przesyłkami, jakie zaczyna dostawać ? budzi się w niej opór. Jak to możliwe, że po tak straszliwej zbrodni w jej głowie nie pozostało ani jedno wspomnienie? Czy istnieje choć najmniejsze prawdopodobieństwo, że od samego początku była oszukiwana?

Susan od pierwszych stron nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia, jednak jej zachowanie można zrozumieć, mając w pamięci to, przez co przeszła ? zabójstwo, proces, więzienie, społeczny ostracyzm? Kobieta była złamana życiem, krótko mówiąc. Obawiała się wychodzić na ulicę i patrzeć ludziom w twarz, nie chcąc być rozpoznaną. Była krucha, potulna i nieporadna. Susan jest jednak bohaterką, która ewoluuje ? z każdą kolejną stroną stawała się silniejsza, a moment, w którym w jej sercu pojawia się iskierka nadziei na to, że jej syn jednak żyje, jest dla niej momentem przełomowym. Od tej pory, choć często nieudolnie, ale stara się odzyskać pewność siebie, zdecydowanie i siłę, aby walczyć o swoje dziecko. Nie powiem, abym w jakiś szczególny sposób zapałała sympatią do tej postaci, jednak biorąc pod uwagę determinację, z jaką dążyła do celu, musiałam spojrzeć na nią z podziwem i uznaniem.

Historia opowiedziana w Tak cię straciłam ma dwa główne wątki: pierwszy skupia się na głównej bohaterce Susan Webster, jej rzekomym przestępstwie, otrzymywanych pogróżkach i dochodzeniu do prawdy; natomiast równolegle z nim toczy się wątek pozornie zupełnie niezwiązany z Susan, w którym poznajemy młodych chłopców: Willy?ego, Jacka i Matta. Jak można się domyślić, wątki te z każdą kolejną stroną coraz bardziej się zawiązują, zdążając do połączenia obu historii. Ogromny plus autorce należy się za to, że sposób, w jaki to następuje, jest całkowicie nieoczywisty i domyślenie się, co wspomniani nastolatkowie mają wspólnego z Susan i jej synem, jest niesamowicie trudne. Dodam jeszcze, że w związku z drugim z wątków, opowieścią o Willym, Jacku i Mattcie, nieoczekiwanie jesteśmy świadkami wielu scen brutalności. Są one zaskakujące i miejscami budzą autentyczną grozę i zgorszenie. Ale w końcu cóż by to był za thriller bez odrobiny strachu?

Jenny Blackhurst bardzo sprytnie szerzy nieufność czytelnika do wszystkich bohaterów. Choć o niewinności Susan byłam przekonana od samego początku, pozostałe postacie ani trochę nie budziły mojego zaufania. Przez kwestie, jakie autorka wkładała w ich usta, oraz zachowanie, jakie im narzucała, miałam wrażenie, że każda osoba, która kręci się wokół Susan, jest potencjalnie winna, a już na pewno nie ma czystego sumienia. Choć w thrillerach często zdarza się autorom (celowo lub też nie) podsuwać czytelnikowi podpowiedzi i sugestie prowadzące do poznania prawdziwego toku zdarzeń, co bywa zbyt ostentacyjne i nad wyraz podkreślone, a tym samym skutkuje rozwiązaniem zagadki po pierwszym rozdziale, Jenny Blackhurst udało się tego uniknąć. W zasadzie do ostatnich stron książki nie byłam pewna, co tak naprawdę się wydarzyło, a nowe elementy fabuły pojawiające się raz za razem bynajmniej nie ułatwiały mi zadania.

Choć powieść jest pełna zalet, jednocześnie nie mogę pozbyć się wrażenia, że opiera się na podobnych schematach, co wiele innych thrillerów. W związku z tym naszła mnie taka refleksja, że thrillery dają autorom bardzo ograniczone pole do popisu, a pozycje należące do tego gatunku są wyjątkowo mało różnorodne. Nie odbiera im to oczywiście uroku, jednak? jeśli ma się już za sobą kilkanaście/kilkadziesiąt thrillerów, to ciężko jest dać się czymś zaskoczyć. No bo ile scenariuszy morderstwa można wymyślić? Ile okoliczności przestępstw i oszustw? Choć w każdej z książek bohaterowie noszą inne imiona i fabuła może posiadać kilka cech wyróżniających ją spośród innych, wciąż możliwości zaskoczenia wytrawnego czytelnika są dosyć wąskie. Chcę jednak podkreślić, że Tak cię straciłam jest na tyle dobrze skonstruowana, zgrabnie napisana i wciągająca, że można przymknąć oko na brak świeżości w kwestii motywów.

Powieści Jenny Blackhurst od dziś będą tymi, na które będę czekać i chwytać bez zastanowienia. Mam pewność, że sięgając po książki tej autorki spotkam się z thrillerem naprawdę dobrej jakości ? absorbującym, wzbogaconym o wiele momentów zaskoczenia i suspensu. Decydując się na Tak cię straciłam możecie liczyć na intrygującą historię, której wielowątkowe tory połączą się w najbardziej nieoczekiwany sposób.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Martyna Myszke (ryszawa.blogspot.com)

ilość recenzji:1

brak oceny 28-04-2019 18:45

Susan została skazana za zabicie swojego maleńkiego synka. Podobno udusiła go poduszką, problem w tym, że zupełnie tego nie pamięta. Po wyjściu na wolność zmienia imię oraz nazwisko i próbuje na nowo zacząć życie, choć piętno przeszłości ma ciągnąć się za nią do końca jej dni. Wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które wzbudzają w kobiecie nadzieję, że jej syn żyje.

Temat utraty pamięci, czy to częściowy, czy też całkowity bardzo często pojawia się w thrillerach psychologicznych i jest dość oklepany. Muszę przyznać, że twórczość Jenny Blackhurst nie przypadła mi zbytnio do gustu. Zanim sięgnęłam po ?Tak cię straciłam?, miałam już za sobą lekturę książki pt. ?Zanim pozwolę ci wejść?. Obie pozycje mnie wynudziły, ale możliwe, że jest to po prostu kwestia gustu, gdyż mojej koleżance bardzo się one podobały.

Jaki jest mój największy zarzut wobec opisywanej przeze mnie pozycji? Całość jest ogromnie naciągana, wręcz odrealniona i ledwo trzyma się przysłowiowej kupy. Począwszy od zabójstwa dziecka, na które nie ma dostatecznej ilości dowodów, poprzez sytuacje z przeszłości, które są ukazywane czytelnikowi w formie wspomnień, aż do przekombinowanego zakończenia. Nie wspominając już nawet o tym, że w życiu głównej bohaterki pewnego dnia zjawia się mężczyzna, który bezinteresownie stara się jej pomóc, stając się dla niej niemal rycerzem, brakuje mu jedynie zbroi.

Główna bohaterka działała mi niekiedy na nerwy. Z jednej strony próbowałam ją zrozumieć ze względu na sytuację, w której się znalazła oraz na bezwarunkowe uczucia, jakimi matka darzy swoje dziecko, ale zachowywała się ona skrajnie nieodpowiedzialnie. Jej wybuchy nerwów w stosunku do osób, które próbowały jej pomóc, były równie nie na miejscu.

Uważam, że potencjał został zmarnowany. Przez większą część książki najzwyczajniej w świecie się nudziłam i marzyłam tylko o tym, by nareszcie dobić do końca, poznać prawdę i ze spokojem móc odłożyć tę pozycję na półkę. Szkoda, że dłuży się ona w nieskończoność. Może, gdyby autorka poprowadziła tę historię w nieco inny sposób, to byłaby ona ciekawsza.

W ?Tak cię straciłam? prócz bieżących sytuacji, poznajemy również zdarzenia mające miejsce między 1987, a 1992 rokiem. Zdecydowanie bardziej byłam ciekawa ich, niźli dochodzenia prowadzonego przez Susan. Początkowo owa retrospekcja zdaje się zupełnie niepowiązana z historią bohaterki, ale z czasem poszczególne elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsce.

Postaci jest całkiem sporo i ciężko było mi się wśród nich odnaleźć, na szczęście, gdy udało mi się to zrobić, łatwiej było mi zrozumieć opowieść, co nie zmienia jednak faktu, że w dalszym ciągu była ona dla mnie nużąca. Nie mogę stwierdzić, bym do kogokolwiek w tej pozycji zapałała sympatią. Raczej wszyscy byli mi obojętni.

Pozycję można potraktować jako niezobowiązującą lekturę, ale raczej nie jest ona czymś, co zapamiętam na długo. Widziałam, że zbiera ona również wiele pozytywnych recenzji, więc najlepiej będzie, jeśli przekonacie się sami, czy odpowiada Wam ona, czy też nie.

Czy recenzja była pomocna?

Recenzentka doskonala

ilość recenzji:1

brak oceny 25-04-2019 12:01

To już druga ksiażka tej Autorki, jaką udało mi się w ostatnim czasie przeczytać. Przy pierwszej książce ,,Czarownice nie płoną" zrobiła na mnie spore wrażenie, książka zdecydowanie przypadła mi do gustu, ale ,,Tak Cię straciłam", jeszcze bardziej mnie urzekłą i zaskoczyła.
Chodzi tutaj przede wszystkim o pomysły, o to w jaki sposób tworzy, w jaki sposób kreuje rzeczywistość, jak wprowadza swój plan pisarki do życia, to jest coś niesamowitego.
Tutaj jest wszystko, to taki trochę rollerconster. Tutaj mamy ogrom emocji, uczuć, często gubimy się w tym co pisze Autorka! Ale uwaga! To są zabiegi celowe, które mają nas zwalić z nóg i sprawić, że nie bedziemy w stanie odłożyć tej książki na później. U mnie właśnie tak było, ja nie mogłam zrezygnować z tej lektury. I choć przyznam, całkiem sporo czekała u mnie na półce do przeczytania. Później żałowałam, że zabrałam się za inne lektury, a tę ominęłam.
Dla Autorki jeszcze jeden plus, ona potrafi podczas lektury tak nami manipulować, tak wprowadzać w błąd, tak zaskakiwać, że nawet jak nam się wydaje iż znamy rozwiązanie i jesteśmy o krok przed Autorką, to są to tylko nasze błędne przypuszczenia. Bo jak się okazuje, Jenny Blackhurst potrafi wprowadzić czytelnika w błąd i to od początku do samego końca.
I to napięcie! Ono jest wyczuwalne niemal w każdym calu, pojawia się po przeczytaniu kilku kartek i trzyma się już tak przez całą książkę, a dodałabym nawet fakt, że pod koniec nawet zwiększa się to napięcie.
I najlepsze, z racji tego, że jest to thriller psychologiczny, to oczywiście istotne tutaj są również i uczucia, zachowania i aspekty, które kierują bohaterami. Ciekawe jest to, że akcja tej książki rozgrywa się, że tak powiem dwutorowo. Mamy tutaj ukazane różnego rodzaju wydarzenia, sprzed kilku lat ( chyba czterech) i te obecne, jest też mowa o przyszłości. I choć z początku może nam się wydawać, że nic tutaj do siebie nie pasuje. Prawda jest taka, że jednak po pewnym czasie wszystko zaczyna układać nam się w głowie w logiczną całość... A wszystko zaczyna do siebie pasować, jak puzzle z układanki.


Opis fabuły

Susan- główna bohaterka wychodzi ze szpitala psychiatrycznego. Sama dokładnie nie wie co się z nią działo wcześniej, ani obecnie. Jest zmieszana i nie do końca wie komu ma ufać. Szybko jednak wierzy w to, co mają jej inni do powiedzenia na jej temat.
Na dodatek ma zmienioną tożsamość. Wszystko zostało usunięte i zmienione, a Susan od dzisiaj ma nazywać się Emma. Dziewczyna stale poszukuje odpowiedzi na pytanie, co tutaj robiła i czemu się tu w ogóle znalazła. Lekarze odpowiedzieli jej, że zabiła małego synka, a oni stwierdzili u niej chorobę psychiczną.
Dla niej jest to ogromny szok, bo ona sama nic nie może sobie przypomnieć, nic nie pamięta. Nie wie do końca czy może ufać obcym ludziom...
To dla niej czysta tragedia, bo przecież to niemożliwe, jak można nie pamiętać tego, że zabiło się swojego synka?
A może jednak nie do końca jest tak jak mówią jej inni... A może oni tylko próbują właśnie wmówić jej to co chcą? Wszystko zaczyna jej się mieszać w głowie i zaczynają się pojawiąc dziwne pytania. Stale jednak ma gdzieś z tyłu fakt, że oni ją oszukują, a jej syn przecież może dalej żyć. Może ona wcale go nie zabiła? Przecież tego nie pamięta?


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Albatros.

Czy recenzja była pomocna?

Agnieszka Kaniuk

ilość recenzji:76

brak oceny 15-04-2019 18:19

Dzieciobójczyni czy ofiara?

Kiedy stajesz się matką, chcesz chronić swoje dziecko i robisz wszystko, aby zadbać o jego bezpieczeństwo. Wydaje się to tak oczywiste, że często nie jesteśmy nawet w stanie, pomyśleć o tym, by mogło być inaczej. Niestety, w życiu tak naprawdę niczego nie możemy brać za pewnik.
Przekonała się o tym główna bohaterka najnowszej książki Jenny Blackhurst ?Tak cię straciłam? - Susan.

Gdy na świat przychodzi jej synek Dylan, nic nie jest takie, jakie miało być. Młoda mama popada w depresję poporodową, a kiedy już bodźce ze świata zewnętrznego trafiają do jej świadomości, dociera do niej coś, co zmienia jej życie w piekło.
Wszyscy wokoło twierdzą, że z zimną krwią zabiła swoje własne zaledwie trzymiesięczne dziecko.
Susan nie pamięta niczego z tamtejszych wydarzeń. Po prostu wierzy w to, co mówią jej policja, lekarze i mąż.
Dźwigając na barkach piętno dzieciobójczyni, kobieta zostaje skazana na roczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym oraz trzyletnią karę pozbawienia wolności.

W momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy w życie bohaterki, jej pobyt w więzieniu dobiega końca, a ona sama, choć nigdy nie potrafiła do końca pogodzić się z tym, co zrobiła, stara się, na tyle, na ile to możliwe rozpocząć nowy etap w swoim życiu.
Powrót do funkcjonowania na wolności nie jest łatwy i nasza bohaterka doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego postanawia całkowicie odciąć się od dawnego życia.
Zmienia nie tylko miejsce zamieszkania, ale i tożsamość, mając nadzieję, że to pomoże jej pozostać anonimową. Tym bardziej że do starego życia, nie ma po co wracać. Mąż nigdy jej nie wybaczy, a ojcu, który wspierał ją w całej drodze przez piekło, przez które, przeszła, nie potrafi spojrzeć w oczy.
Z pomocą kuratora i poznanej w więzieniu przyjaciółki wszystko zaczyna się powoli układać, ale niestety względny spokój, który zapanował w życiu kobiety, nie trwa zbyt długo. Nagle przeszłość ponownie domaga się uwagi. Tajemnicza przesyłka, która w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach trafia do Susan, wywraca jej kruchy świat do góry nogami, bowiem wszystko wskazuje na to, że to, w co do tej pory wierzyła, może okazać się kłamstwem. Ktoś, kto przysłał jej tajemniczą kopertę ze zdjęciem chłopca, sugeruje, że Dylan żyje, a ona jest niewinna.

Czy jest to tylko okrutny żart ze strony kogoś, kto mimo usilnych starań kobiety, by nikt nie kojarzę jej ze zdarzeniami, które miały miejsce cztery lata wcześniej, zdołał poznać jej przeszłość, czy rzeczywiście prawda?
Tego oczywiście za wszelką cenę, będzie chciała dowiedzieć się matka dziecka.

Zachęcam Was do tego, abyście wspólnie z główną bohaterką zaangażowali się w proces dążenia do prawdy, ponieważ, jak się przekonacie, wraz z tą trudną sprawą, zaczną wychodzić na jaw inne, nieznane dotąd Susan fakty z życia bliskiej jej osoby, o której dotychczas była przekonana, że wie wszystko.

?Tak cię straciłam? to przyjmujący, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony thriller psychologiczny, w którym autorka doskonale połączyła ze sobą płaszczyznę społeczną i obyczajową.
Bohaterka opisanej na kartach książki historii, doskonale wie, jak społeczeństwo traktuje takie osoby, jak ona, dlatego pierwsza myśl, jaka przychodzi jej do głowy, to to, że jednak ktoś zna jej przeszłość i zrobi wszystko, by o niej nie zapomniała. A może nawet, chce wymierzyć jej jedyną, w jego mniemaniu słuszną karę.
Czy życie Susan Jest w niebezpieczeństwie?
Oczywiście, ode mnie tego się nie dowiecie, dlatego sięgnijcie koniecznie po książkę.

Teraz skupmy się przez chwilę na samej konstrukcji powieści, ponieważ czytając książkę, zapewne zgodzicie się ze mną, że dla całości historii, jest to element niezwykle znaczący.
Otóż w przypadku tej książki, akcja dzieje się dwutorowo. Czytamy o wydarzeniach, które miały miejsce cztery lata temu oraz o tym, co dzieje się obecnie, jak również o przyszłości, cofając się do zdarzeń rozpoczynających się w roku 1987.

Muszę przyznać, że początkowo, zupełnie nie mogłam zrozumieć, czemu owa dwutorowość akcji ma służyć i jaki związek wydarzenia z lat 90-tych mogą mieć z tym, co przeżyła Sudan.
Natomiast, kiedy już wszystko zaczęło układać się w jedną całość, a te, wydawałoby się niemające ze sobą nic wspólnego wątki, zaczęły się uzupełniać, byłam naprawdę pełna podziwu i uznania dla pomysłowości autorki i jestem pewna, że Wy również będziecie pod wrażeniem. A samo zakończenie sprawi, że nie będziecie mogli uwierzyć w to, co właśnie przeczytaliście.
Ja sama po poznaniu zakończenia, którego nawet przez chwilę się nie domyślałam, miałam nieodpartą ochotę, by zacząć czytać wszystko jeszcze raz.

Nie możemy również pominąć bez słowa kreacji bohaterów, którzy są bardzo wyraziści i autentyczni. Każda postać, nawet drugoplanowa jest w tej historii po coś, nie stanowi zbędnego tła, a ma do wykonania swoje zadanie, które w mniejszym, lub większym stopniu dopełnia całości historii.

Kochani możecie mi wierzyć, że autorka oddała w nasze ręce historię, która jeśli po nią sięgniecie, nie pozwoli wam na odłożenie książki do momentu, aż nie przeczytacie ostatniego zdania. Nawet jeśli będziecie musieli odejść do czekających was codziennych obowiązków, ta historia będzie trwała ciągle w waszej głowie. Nie przestaniecie o niej myśleć.
Jej mroczny, pełen napięcia klimat wciągnie Was bez reszty. W tej historii niczego nie można być pewnym. Ona zaskoczy Was niejednokrotnie.
Myślę, że nie znajdę więcej słów, aby przekonać Was do lektury ?Tak cię straciłam?, jednak nie martwię się tym, gdyż o tym, co dobre, nie trzeba mówić wiele. To, co dobre obroni się samo.
Ta książka jest rewelacyjna.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.

Czy recenzja była pomocna?

Bookendorfina

ilość recenzji:1545

brak oceny 4-04-2019 09:57

"Choć pogodziłam się z tym, co zrobiłam, nie oczekuję wybaczenia. Wiem, że nigdy nie wybaczę sobie samej."

Wbrew pozorom prawda nie zawsze jest jednoznaczna i klarownie przejrzysta, nawet dla osoby, która była naocznym świadkiem danego wydarzenia, a co dopiero dla osoby, która na skutek dramatycznych przeżyć częściowo straciła pamięć i pozostaje jej zaufać relacjom innych. A jeśli bliscy i przyjaciele znają tylko kilka z wielu odcieni prawdy, czy można w oparciu o ich słowa przyjmować, że taki był faktyczny przebieg wypadku, przyjąć konsekwencje własnych czynów, zmierzyć się z wyrzutami sumienia, odpokutować za winy i starać się budować nową tożsamość, nadać sens dalszemu życiu?

Autorka porusza w powieści wiele aspektów relacji z innymi ludźmi, stopnia ufności wobec ich życzliwości, przyjaźni i miłości, skłania do zastanowienia, czy jesteśmy w stanie w pełni poznać drugą osobę. Podobał mi się pomysł na intrygę, z jednej strony wszechobecny i powtarzający się, z drugiej cechujący się indywidualizmem i odrębnością. Mniej już przekonała mnie jakość nici użytych do uszycia intrygi, kilka elementów wydawało się zbyt naciąganych i przejaskrawionych, brak realności przeszkadzał w intensywnym wpływaniu na wyobraźnię czytelnika. Przykładowo psychologiczna oprawa portretu matki starającej się wyjaśnić, co tak naprawdę stało się z jej trzymiesięcznym synkiem, z okrojoną paletą skrajnych emocji towarzyszących utracie dziecka. Nie chodzi o to, że kluczowa postać miała wpadać w ekstremalną rozpacz, nawet cztery lata po fatalnym zdarzeniu, ale nie do końca rozumiałam zachowania bohaterki nazbyt ulegającej wpływom chwilowych uczuć, niekoniecznie ukierunkowanych w dobrą stronę. I choć thrillerowi brakuje nieco esencjonalności, to jednak mknie się po jego stronach. Równomiernie rozkłada napięcie, utrzymuje uwagę odbiorcy, kumuluje akcję w dobrych momentach, nadaje dynamiczne rytmy. Niektóre elementy fabuły cechują się łagodną przewidywalnością, ale za to inne potrafią zaskoczyć i zachęcić do snucia interpretacji, a o to głównie chodzi w budowaniu napięcia i niecierpliwości poznawania.

Emma Cartwright, skazana za nieświadome zabicie synka Dylana, odsiedziała już karę, teraz od pięciu tygodni próbuje ułożyć swoje życie na nowo, zrywa dawne znajomości, nawet z rodziną, zmienia tożsamość i miejsce zamieszkania. Jednak ktoś nie pozwala na zapomnienie bolesnych faktów, drobne złowrogie incydenty odgrzebują wyrywkowe wspomnienia, odświeżają rany i zmuszają kobietę do stawienia czoła demonom przeszłości. Wraz z pomocą nowej przyjaciółki i mocno zainteresowanego sprawą dziennikarza, Emma rozpoczyna własne dochodzenie. Czy za zabójstwem dziecka kryje się jedynie jej depresja poporodowa? Kilka kawałków układanki życia nie chce wskoczyć na właściwe miejsce, pomimo oficjalnej wersji zdarzeń, zatwierdzonej przez męża, lekarzy, policję i sąd. Jakie kłamstwa wypełzają na światło dzienne i jak sobie z nimi poradzić? Dlaczego trzeba cofnąć się do faktów sprzed niemal trzydziestu lat? Co najbardziej przeraża w tej historii, czym szokuje, a czym zadziwia?

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?