SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Tam, gdzie rodzi się zazdrość

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment przeczytaj fragment przeczytaj fragment

książka

Wydawnictwo Replika
Data wydania 2018
Oprawa miękka
Liczba stron 320

Opis produktu:

Związek Darii i Marka z trudem można nazwać szczęśliwym. Młodzi małżonkowie nie darzą się nawzajem zaufaniem i boją się mówić wprost o swoich uczuciach. Marek, przekonany, że żona zgodziła się na ślub wyłącznie z rozsądku, po ściągnięciu jej do Krakowa wprost szaleje z zazdrości i strachu, że dziewczyna w końcu zdecyduje się go zostawić.
W tym czasie Daria i jej brat zmagają się z wciąż żywymi demonami przeszłości. Choć wieloletni rywal ich ojca zginął, ktoś dowiedział się o wydarzeniach znad urwiska i teraz próbuje zaszantażować rodzeństwo. Okazuje się, że dawne urazy nie wygasły i tajemniczy wróg wciąż zrobi wszystko, aby zaszkodzić rodzinie Hajdukiewiczów. Jedynym ratunkiem dla Darii może okazać się jej mąż, tylko czy on jest jeszcze zainteresowany trwaniem ich związku?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: Literatura piękna,  Dla kobiet,  książki dla babci
Wydawnictwo: Replika
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2018
Wymiary: 100x220
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-7674-720-0
Wprowadzono: 19.08.2018

RECENZJE - książki - Tam, gdzie rodzi się zazdrość - Edyta Świętek

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.4/5 ( 16 ocen )
  • 5
    12
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    2
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Czytanka_Na_Dobranoc

ilość recenzji:234

brak oceny 13-12-2018 23:18

Według mnie, i proszę nie hejtować ani nie wszczynać niepotrzebnych dyskusji, gdyż jest to wyłącznie moja subiektywna ocena, Edyta Świętek powinna dać sobie spokój z pisaniem powieści. Radzę jej usiąść i zastanowić się, czy zostanie doręczycielką kwiatów, podobnie jak jedna z epizodycznych postaci w książce, zresztą o tym samym imieniu, jest bardzo złym pomysłem? Istnieją setki, a pewnie i tysiące zawodów czy zajęć, w których autorka sprawdziłaby się lepiej. Po kolejne tomy cyklów sięgamy z reguły po to, by przekonać się jaka przyszłość czeka naszych bohaterów. Niektórych z nich kochamy, innych nienawidzimy, gardzimy nimi czy współczujemy. W tym przypadku w moim sercu była pustka. Marek i Daria to postaci o których nie będę pamiętać natychmiast po napisaniu tej recenzji. Nie jest ważne ile kolejnych tomów pojawi się na rynku, ten jest moim ostatnim. Ta opinia powstaje tylko i wyłącznie ze względu na zobowiązanie wobec wydawnictwa.

Marek i Daria (dokładnie w tej kolejności, gdyż wiadomo już kto jest bossem w tym związku) są po ślubie. Mężczyzna zabiera żonę do swojego krakowskiego domu, w którym praktycznie nic jej się nie podoba. Już na wstępie z nowoczesnego, przeszklonego lokalu stara się uczynić przytulne, babcine mieszkanko. Całe szczęście Marek traci cierpliwość tylko w łóżku. Przez pierwszych kilka miesięcy kobieta czerpie z życia pełnymi garściami, czyli leży, pachnie i kupuje sukienki od Armaniego. Wraz z nudą przychodzą również tajemnicze smsy. Choć wieloletni rywal ich ojca zginął, ktoś dowiedział się o wydarzeniach znad urwiska i teraz próbuje zaszantażować rodzeństwo.

Podobnie jak w przypadku "Tam gdzie rodzi się miłość", i ta książka spotkała się z ciepłym przyjęciem wśród czytelników. Według portalu lubimyczytac jest nawet lepsza. Tym razem muszę stanąć w opozycji. Kolejny raz trafiłam na powieść, która :

Nie wniosła do mojego życia nic wartościowego
Była napisana na kolanie, w piętnaście minut (lub też na przerwie obiadowej)
Raniła moje poczucie dobrego smaku i estetyki
Ćwiczyła kształt brwi od ciągłego unoszenia

Proszę państwa pora na wiadro pomyj czyli subiektywną opinię.

Recenzję poprzedniego tomu zakończyłam zdaniem : "Po kolejny tom sięgnę jedynie po to by sprawdzić, w jaki sposób zabito garstkę ocalałych członków rodu Hajdukiewiczów." Niestety muszę przyznać, że nieco się rozczarowałam. Liczyłam na rzeź, typowy "nocny pociąg z mięsem", szybkie akcje i "wszędobylskie" trupy, a dostałam zwykłą obyczajówkę, gdzie ludzie zamiast od kul giną od zbiegów okoliczności i w wyniku chorób. No dobrze, spytacie dlaczego się czepiam skoro Janus zginął to kto niby ma biegać z maczetą? Otóż, w ostatnich zdaniach poprzedniego domu, autorka obiecała mi kontynuowanie zemsty, w końcu wszyscy mieli dostać to na co zasłużyli. Myślałam więc, że poleje się krew, pot i łzy. Niestety wyszło tak, że pierwsze 200 stron książki okazało się łzawym romansikiem, na nowobogackich salonach, a pozostałe 200 , wyrzutami sumienia, tajemnicami i spiskowaniem w ukryciu przed swoimi małżonkami. Jedyny morał jaki wypływa z tej książki, to taki, że jak ludzie potrafiliby ze sobą rozmawiać, to autorzy nie tworzyliby głupich i naiwnych historii. Powieść ta pozbawiona jest kręgosłupa, wału napędowego. Autorka niby próbowała coś wymyślić, wciągnąć nas w sekrety rodzinne, jednak wszystko to było jedynie odgrzewanym kotletem z obiadu, którym był poprzedni tom. Nie wydarzyło się tutaj nic nadzwyczajnego, brakowało akcji (nie mówiąc już o jej zwrotach) a bohaterowie byli jeszcze bardziej irytujący niż poprzednio.

Daria po ślubie okazała się jeszcze większą słodką idiotką niż przed. To chyba miłość sprawiła, że miała klapki na oczach. W moim odczuciu padła ona ofiarą przemocy domowej, tej najgorszej, czyli psychicznej. Niestety stało się tak na jej własne życzenie, więc nie znalazłam w sobie współczucia. Nasza protagonistka była na tyle głupia by wyjść za mężczyznę, który przyznaje się do tego, że pojął ją za żonę po ty by koledzy mu zazdrościli. Za mężczyznę, który lubi na ostro nawet jak kobieta sobie nie życzy, który nie zawaha się przed przemocą fizyczną i obelgami. Jego ataki zazdrości były żałosne, podchody i chęć kontrolowania przerażające, a on sam był małym dupkiem żołędnym.
Jedyną postacią, którą polubiłam, choć i on nie był pozbawiony wad i natręctw, był Darek. Jako jedyny okazał się tym sprawiedliwym i dobrym. I nawet udało mu się przeżyć. Przynajmniej ten tom.

Podobnie jak w poprzednim tomie, tak i tutaj zabrakło jakiegokolwiek tła, rysów psychologicznych postaci czy głębi fabularnej. Jedynie podczas opisywania domu Marka, miałam wrażenie że autorka faktycznie chce nam pokazać to miejsce. Reszta była jedynie punktami na mapie : tam dworek, tam jezioro, Solina, Bieszczady. A no i chyba akcja powieści działa się w lecie. Choć do końca nie jestem pewna. W pierwszym tomie narzekałam na zbyt szybką akcję i brak szczegółów, w tym denerwował mnie brak pomysłu na dalsze losy bohaterów i ich patologiczne związki. Powoli miałam dość wiecznych gierek, kłócenia się a potem godzenia, wyzywania by wyznawać sobie miłość jeszcze goręcej. Normalni ludzie tak się nie zachowują, oni potrafią usiąść i porozmawiać. Tutaj jedyne konwersacje dotyczyły sexu, wyjazdów na wakacje i pracy. Cały czas się zastanawiałam dlaczego Daria nie powiedziała Markowi, który był w końcu jej mężem, o Januszu? Czemu nie pozwoliła mu wziąć sprawy w swoje ręce? Myślę, że takiemu mężczyźnie jak on wystarczyłby jeden telefon. Szczególnie kiedy Janusz nie żyje, prawda?

"Tam gdzie rodzi się zazdrość" to książka nijaka, napisana prostym, wręcz uczniowskim językiem i skierowana do mało wymagających czytelników. Jeśli interesują was problemy pierwszego świata w rodzaju co dziś włożyć na przyjęcie lub jakie potrawy zaserwować gościom, jeśli lubicie czytać o próżnych, zdesperowanych i nie grzeszących inteligencją ludziach i nie przeszkadza wam totalny brak zakotwiczenia w miejscu i czasie, to jest to powieść dla was. Ja jednak sobie odpuszczę. Przypuszczam, że cykl ten leżał dość długo w szufladzie zanim doszło do jego wydania. Świadczy o tym chociażby fakt używania przez bohaterów przestarzałego GG czy chodzenia na kawę do nieistniejącego już od 9 lat CoffeHeaven. Żałuję, że ktoś tę szufladę otworzył. Nie polecam. Jedna z najgorszych książek 2018.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Izabela W

ilość recenzji:1116

brak oceny 14-09-2018 13:13

Związek Darii i Marka z trudem można nazwać szczęśliwym. Młodzi małżonkowie nie darzą się nawzajem zaufaniem i boją się mówić wprost o swoich uczuciach. Marek, przekonany, że żona zgodziła się na ślub wyłącznie z rozsądku, po ściągnięciu jej do Krakowa wprost szaleje z zazdrości i strachu, że dziewczyna w końcu zdecyduje się go zostawić.

W tym czasie Daria i jej brat zmagają się z wciąż żywymi demonami przeszłości. Choć wieloletni rywal ich ojca zginął, ktoś dowiedział się o wydarzeniach znad urwiska i teraz próbuje zaszantażować rodzeństwo. Okazuje się, że dawne urazy nie wygasły i tajemniczy wróg wciąż zrobi wszystko, aby zaszkodzić rodzinie Hajdukiewiczów. Jedynym ratunkiem dla Darii może okazać się jej mąż, tylko czy on jest jeszcze zainteresowany trwaniem ich związku?

"Tam, gdzie rodzi się zazdrość" to kontynuacja "Tam, gdzie rodzi się miłość", w której czeka na czytelnika mnóstwo zaskoczenia, zmian nie tylko miejsca akcji (tym razem udamy się do Krakowa), ale i w samych bohaterach.

Motyw zazdrości okazał się w powieści kluczowy, wiedzie prym i doskonale widzimy do czego może doprowadzić brak zaufania w związku. Jestem usatysfakcjonowana tym, iż wątek ten został potraktowany z należytą dokładnością. Daria i Marek coraz częściej nie mówią sobie prawdy, jedno przed drugim udaje, że go nie kocha. A wszystko przez zazdrość. W pewnym momencie naprawdę miałam ochotę nimi potrząsnąć.

"Nie pojmowała nagłych przemian, które dostrzegała w mężu. W jednej chwili stawał się zimnokrwistym, apodyktycznym draniem, aby zaraz wrócić w skórę ciepłego, czułego kochanka. Był pełen pasji. Bywał nieprzytomnie zazdrosny. Tkliwy, to znowu gwałtowny. Nieprzewidywalny. Pełen skrajności."

Kreacja bohaterów ponownie wypada doskonale. Każdy z nich posiada takie cechy, które wyróżniają go na tle pozostałych, zmaga się także z innymi problemami. Daria jest mi szczególnie bliska. Mogę wręcz powiedzieć, że w pewien sposób utożsamiam się z nią. W niektórych sytuacjach miałem wrażenie, jakbym widziała siebie. Z kolei Marek zaskoczył mnie swoją postawą, apodyktycznością, chorą zazdrością, ale pod koniec pokazał bardziej ludzkie, przystępne oblicze. Cieszy mnie również to, iż bohaterowie zostali ukazani z nieco innej strony niż w pierwszym tomie.

"Znowu podchwyciła to dziwne spojrzenie. Już nieraz patrzył na nią tak, jakby na coś czekał, albo wręcz rozmyślnie ją prowokował."

Edyta Świętek kolejny raz stworzyła przemyślaną intrygę, napięcie i klimat. Z każdą kolejną stroną czyta się z większym zaciekawieniem. Już na samym początku dostajemy subtelne wskazówki, ale i tak aż do finału trudno przewidzieć kto i dlaczego tym razem zagraża rodzinie Hajdukiewiczów.

Autorka całą tę historię ubrała w wachlarz różnorodnych emocji. Trudne problemy potraktowała w nieprzerysowany i nieskomplikowany sposób. Dzięki temu książkę czyta się z przyjemnością i niezwykłą lekkością. Moją uwagę zwróciły poboczne wątki i problemy, jak chociażby alkoholizm czy narkotyki.

"Tam, gdzie rodzi się zazdrość" to niebanalna powieść o trudnej miłości, chorobliwej zazdrości, braku zaufania, półprawdach, niedomówieniach, wygórowanych oczekiwaniach, szacunku. To książka, która przypomina, że o miłość trzeba dbać, stale ją pielęgnować, nie można spocząć na laurach. Polecam tę dylogię, emocje gwarantowane!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?