Taya to nastolatka jakich wiele, ma swoich znajomych, problemy w szkole, utarczki z rodziną. Wszystko to jednak staje na głowie, gdy pewnego dnia wpada na małą dziewczynkę, która najpierw zadaje jej mocno niepokojące pytanie, by następnego dnia powrócić w jeszcze bardziej upiornych okolicznościach. Dziewczynka doprowadza ją bowiem na cmentarz, gdzie dziewczyna odkrywa nagrobek z własnym imieniem i nazwiskiem oraz datą śmierci, która przypada za kilka dni. A to bynajmniej nie początek niepokojących wydarzeń w których centrum znalazła się bohaterka.
Muszę przyznać, że pomysł na fabułę, choć można go kojarzyć z wielu innych tytułów, mnie zaintrygował i początkowo z przyjemnością zagłębiłam się w historię Tayi. Niestety im dalej postępowałam z lekturą tym mój entuzjazm opadał. Dialogi niestety są dość sztywne, przez co ani nie wypadają naturalnie, ani nie czyta się ich zbyt dobrze. Sami bohaterowie również nieszczególnie się bronią, postacie są dość płaskie, trudno się tu z kimś zżyć, a także o dziwo przejąć nietypową sytuacją w jakiej znalazła się główna bohaterka. Taya, choć cały czas jest zaabsorbowana piętrzącymi się wokół niej tajemnicami i osobami o dziwnych spojrzeniach, które zdają się śledzić każdy jej ruch, do wszystkiego podchodzi ze spokojem i dystansem. Nawet odkryta na nagrobku data, zapowiadająca jej śmierć, nie wstrząsa nią ani nie powoduje żadnych zmian w jej życiu. Momentami niby pojawiają się jakieś głębsze odczucia, jednak chwilę później mamy wrażenie, że wszystko się ulatnia, a sama bohaterka niekoniecznie skupia się na tym co powinna. Niestety, między innymi przez takie sytuacje komiks pozbawiony jest emocji i takowych nie wzbudza też w czytelniku. A szkoda, bo widać, że autor starał się poruszyć w nim głębsze tematy, mamy tutaj zabawy z czasem, motyw przeznaczenia, wolnej woli ? elementy, które osobiście bardzo lubię, a tutaj jakoś się to wszystko nie klei. Nawet zakończenie całej historii w moim odczuciu było po prostu nijakie.
Pod względem kreski komiks nie prezentuje się źle, jednak bywa ona mocno nierówna. Niektóre kadry widać, że zostały wykonane z dużą starannością, jednak dużo częściej pojawiają się uproszczone ilustracje ? co przede wszystkim odbija się na mimice bohaterów. Postaciom poświęcono zdecydowanie największą uwagę, tła niestety mocno rażą swoją prostotą, są dość puste i bardzo sterylne, co nie wypada zbyt naturalnie. Jednak przyznam szczerze, że są to rzeczy na które byłabym w stanie przymknąć oko, zwłaszcza jeżeli chodzi o debiutujących i wciąż rozwijających się twórców komiksów. Tym co najbardziej mi przeszkadzało była ogromna powtarzalność kadrów, czytelnik co chwilę otrzymuje zbliżenia na twarze bohaterów, w szczególności Tayi, która niestety często przybiera ten sam, lub bardzo podobny, wyraz twarzy i przyznam szczerze, że pod koniec byłam tym już mocno zmęczona.
,,Tamten świat? niestety wypada dość przeciętnie jako debiut, historia miała potencjał, jednak został on zaprzepaszczony przez dużą liczbę wpadek, w wyniku czego czytelnik otrzymuje tytuł obok którego przechodzi obojętnie, po lekturze odkładając go bez większych emocji. A szkoda, bo widać, że autor próbował zawrzeć w swojej historii głębię, która gdzieś mu uciekła. Pozostaje mieć jedynie nadzieje, że autor wyciągnie wnioski z popełnionych błędów i powróci z kolejnym, dużo lepszym tytułem.
Opinia bierze udział w konkursie