- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.�ydzi to złodzieje. Nie powiedziała krawcy to złodzieje, tylko wszyscy Z?ydzi właśnie. Ucz się zaciskać zęby, bo im będziesz wyżej, tym będzie gorzej. Tamte rozmowy wracały w pamięci jeszcze wiele lat później, tak jakby Rachel Freiman przygotowywała swoją wnuczkę do życia w zupełnie innym świecie, który spadł wszystkim na głowy, ale nieco później. Tamtego dnia jednak dawny świat trwał w najlepsze, skąpany w ciepłym słońcu. W taki dzień życie było piękne i pozbawione trosk. Malka maszerowała jak co ranek przez park, wdychając krystalicznie czyste powietrze. Mijała po kolei kamiennych znajomych - tańczącą bachantkę o bezramiennym torsie i z utrąconym nosem, starego satyra krzywiącego się lubieżnie, Hermafrodytę przepędzającego wodną nimfę, wreszcie młodzieńca z dzbanem - wszystkich oblanych porannym słońcem niczym płynnym miodem. Potem szła wzdłuż starej oranżerii pod ciężkim, kamiennym wzrokiem rzymskich cezarów. Spoglądały w przestrzeń niewidzące oczy Hadriana, Kaliguli, Wespazjana, wreszcie samego Juliusza Cezara i tak dochodziła do kutej furty wysokiej na trzy metry, za którą skręcała pod drzwi szkoły. Przychodziła zwykle godzinę wcześniej. Bezpieczniej było zjawiać się w szkole przed innymi. Malka jednym susem wślizgiwała się do przebieralni przesyconej zapachem potu i kurzu, rozpinała prędko guziki sukienki, po czym ją zsuwała i składała pospiesznie; podobnie pończochy oraz halkę. Wszystko wrzucała do szafki, po czym upewniała się dwa razy, czy zamknęła jej drzwiczki na klucz. Gdyby tego nie dopilnowała, między jej rzeczami wylądowałyby ogryzki jabłek, bibułki po ciastkach albo zużyte chusteczki. Raz znalazła tu wysuszone truchło kreta. Błyskawicznie wciągała getry, trykotowy kostium i spódniczkę ze sztywnej organtyny, upinała wyżej włosy. Nasuwała na palce stóp ochronne wkładki, pointy, zawiązywała tasiemki wokół kostek i ruszała do sali. Tam chwytała za drążek i uspokajała oddech, zaczynając powoli rozgrzewkę. W sali z lustrami zamiast ścian mogła swobodnie oddychać, bo tam obowiązywał surowy regulamin, święty porządek i tam też była madame. Wszędzie indziej, gdzie można było spotkać dziewczyny, należało uważać, by nie dać pretekstu, nie narazić się jak wtedy, gdy się rozniosło, że jako jedyna jedzie na zimowe zawody. - Uwaga, idzie - syknęły i się odwróciły. - Tylko się tam doszoruj na to Monachium, wstydu nie przynieś. - Pamiętaj, wszy zostaw w domu. Parsknęły śmiechem, wszystkie. Wreszcie miały coś wspólnego, co je jednoczyło. Poderwały się naraz, łapiąc ją za ręce, i we cztery wciągnęły do toalety. Tam zmusiły, by uklękła, a potem wcisnęły jej głowę do muszli klozetowej i spuściły wodę. Ze zbiornika podwieszonego u sufitu runął wściekle potężny chlust, zatykając jej ucho, nos i gardło. Gdy rozchichotane wybiegły, schowała się w piwnicy, aby nie widzieć madame. Najpierw długo płakała, mniej z gniewu, bardziej z obrzydzenia oraz bezsilności, a potem zacisnęła zęby. Nie da się, nie tak łatwo. Gdy doprowadziła do porządku włosy i nieco przeschła, przebrała się w kostium i weszła na salę. Przeprosiła madame za spóźnienie, a potem widziała, jak zezowały na nią, nagle niepewne. Malka wiedziała, że wystarczy im to tylko na jakiś czas. Ją samą jeszcze długo potem budził ich dziki śmiech. Wyszła z tej piwnicy i przestała płakać, ponieważ gorąco wierzyła, że będzie solistką. I zostanie nią tutaj, po tej szkole, w berlińskim teatrze, co matka próbowała jej wybić z głowy. Zresztą rodzicielka nie raz, nie dwa kłóciła się o balet z babcią Rachel i po każdej sprzeczce nie spotykali się u rodziców ojca na świąteczny czulent. Matka miała żal do teściowej, ponieważ to, Bogu ducha winna, babcia Rachel pokazała smarkuli te głupoty. Zaprowadziła małą w jej szóste urodziny na Jezioro łabędzie i odtąd Malka nie marzyła o niczym innym. Ostatecznie po każdej sprzeczce obie się godziły, ponieważ Rachel Freiman była mądrą kobietą, a matka Malki musiała się słuchać męża. Patrząc na nią, Goudę Freiman, wielką, gniewną i wiecznie fukającą, Malka dziękowała Bogu, że ona i Josek, jej brat, wdali się w rodzinę ojca. Oboje, jak to bliźniaki, byli identyczni - drobni, o oczach koloru jasnego miodu i kręconych kasztanowych włosach, niemożliwych u Malki do zwinięcia w gładki kok baletnicy. Josek golił swoje niemal do skóry, zostawiając dyndające koło uszu pejsy, Malce opadały niesfornymi sprężynkami za łopatki, żyły własnym życiem, co doprowadzało ją do furii, więc gdy Josek się z nią drażnił, powtarzał, by nie marudziła, bo jej szajtł już się szykuje i pozostaje znaleźć dla niej męża, z czym będzie - w wypadku Malki Freiman - znacznie trudniej niż z peruką.
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Szara Godzina |
Wydawnictwo - adres: | biuro@szaragodzina.pl , http://www.szaragodzina.pl , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 360 |
ISBN: | 9788366573642 |
Wprowadzono: | 23.08.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.