Przepiękna okładka, intrygujący opis, młodzieżowa fantasy, zakazana magia - to cztery główne powody, dzięki którym sięgnęłam po książkę Isabel Sterling o zdumiewającym tytule "Te wiedźmy nie płoną". Z tego, co zdążyłam wyczytać, jest to pierwsza część dłuższej serii, ale nie wiem dokładnie ilotomowej. Wszystko wyjdzie w praniu. I oby szybko, bo po wrażeniach z lektury nie marzę o niczym więcej, tylko o poznaniu dalszych losów.
Zacznijmy jednak od początku.
Hannah Walsh mogłaby wydawać się zwyczajną nastolatką z problemami typowymi dla młodego wieku. Specyficzne wydarzenia z wycieczki do Nowego Jorku powodują, że zrywa z ukochaną dziewczyną, Veroniką, wobec czego aktualnie próbuje na nowo skleić swoje połamane serce. W niemyśleniu Hannah skutecznie pomaga praca w lokalnym sklepie z artykułami magicznymi: kadzidełka, taroty, kule, eliksiry, zioła to zaledwie ułamek wyposażenia, jakim handluje. Veronika jednak nie daje łatwo o sobie zapomnieć. Nie odpuszcza, pojawiając się niemal na każdym kroku.
Zresztą, ciężko byłoby utracić kontakt z byłą, szczególnie jeśli obie należą do tego samego sabatu. Zarówno Hannah, jak i Veronika są Wiedźmami Żywiołów, potrafiącymi pobierać energię i skłonić żywioły do posłuszeństwa. Żyjąc jednak w mieście pełnym zwykłych ludzi, nazywanych Regami, wiedźma nie może pozwolić sobie na czary. Magia staje się więc zakazana, a jej używanie wśród obcych surowo zabronione i mocno karane. Kłopot polega na tym, że Hannah nie wolno nawet wyżalić się własnej przyjaciółce, Gemmie, bo ta jako Reg nie ma pojęcia o istnieniu nadnaturalnych mocy. A dawne wydarzenia w Salem skutecznie pokazały, jak ludzie reagują na rzeczy niepojęte... Palą je na stosach.
Nagle w na ogół spokojnym miasteczku dochodzi do niewytłumaczalnych wydarzeń. Najpierw ktoś zabija zwierzę, a jego krew używa do wyjątkowo silnego zaklęcia, a potem na imprezie u kolegi ze szkoły wybucha pożar, niemal zabijając jednego ucznia. Hannah, bojąc się, że Krwawa Wiedźma na nią poluje, stara się wybadać problem. Sęk w tym, że im bardziej zagłębia się w sprawie, tym więcej niepojętych rzeczy wychodzi na jaw.
Ktoś zaczyna atakować Wiedźmy Żywiołów. Na celowniku znajduje się Veronika, którą czasami od śmierci dzielą zaledwie sekundy. A przecież Hannah nie pozwoli zginąć swojej byłej, prawda? Czy pozwoli? Wszak złamane serce to nie przelewki.
To, co przeczytaliście powyżej, nie oddaje nawet jednej dziesiątej wydarzeń mających miejsce w książce. Te wiedźmy nie płoną gwarantują zachwycającą przygodę pełną wartkiej akcji, śmiesznych sytuacji, oraz duże pokłady magii. Całość czyta się za jednym zamachem, a oderwanie od książki to nie lada wyczyn.
Bohaterów polubiłam z marszu; nawet z założenia wredną Veronikę. Hannah to młoda, odważna dziewczyna, która za ukochanych i przyjaciół wskoczy w ogień. Sfera emocjonalna została w książce przedstawiona bardzo dokładnie, dzięki czemu łatwo znajdowało się niuanse fabularne dodające smaczku powieści. Autorka wraz z prowadzeniem narracji świetnie rozwijała postacie, niektóre okraszając dozą tajemniczości. Efekt był zniewalający, bo ostatnie wydarzenia okazały się kompletnie niespodziewane.
"Te wiedźmy nie płoną" są powieścią względnie niełatwą, ponieważ poza interesującą fabułą, poruszają dość kontrowersyjne tematy. Homoseksualizm, biseksualizm, tolerancja międzyludzka - autorka wysnuwa interesujące wnioski, które powinien poznać każdy. Bo człowieka nie winno oceniać się przez pryzmat tego, kim jest, a tego, co sobą reprezentuje i jak traktuje drugą osobę.
Polecam. A jeśli chcecie przeczytać młodzieżową powieść fantasy, to polecam gorąco. "Te wiedźmy nie płoną" to książka na wysokim poziomie, idealna na chwilę ucieczki od rzeczywistości. Pełna zabawnych, wzruszających i trzymających w napięciu momentów, które oczarują niejednego czytelnika. "Te wiedźmy..." aż płoną magią!
Opinia bierze udział w konkursie