"Moje umiejętności to nie usługa, którą włączam i wyłączam pstryknięciem palca. To ciężki chleb. To trauma, z którą trzeba żyć. To szarpanina między dwoma światami. "
Ksycki wraca i to z przytupem. Po "Przysiędze Pięciu" byłam ciekawa, jaką stronę obierze autor. Czy będzie to rasowy kryminał, thriller, a może zaskoczy całkowicie innym gatunkiem. Poszedł w kryminał i cieszę się bardzo, ponieważ "Telepata" to wciągająca, dobra książka.
Z placu zabaw znika mała dziewczynka. Jest to na tyle dziwne, że w miejscu, gdzie jest dużo dorosłych i dzieci, ślad po dziewczynce znika. Policja od razu podejmuje działania i próbuje ustalić, czy Marysia została porwana. Z pomocą przychodzi Michał Pakulski, jasnowidz, który wywołuje, niestety, negatywne emocje wśród większości policjantów, jak i społeczeństwa. Okazuje się, że sprawa ta sięga lata wstecz, a kolejne zaginięcie dziecka sprawia, że czasu na poszukiwania przestępcy jest coraz mniej.
Od początku Adrian Ksycki zasypuje dużą ilością informacji, postaciami przez co można się trochę pogubić. Nazwiska policjantów mieszały mi się i dopiero po wciągnięciu się głębiej w powieść poukładałam kto jest kim. Oczywiście to nie jest tak, że każdy odbierze w ten sposób tę książkę, ale jest to możliwe.
Na wstępie rozgrywa się akcja z porwaniem Marysi, o którym jest mowa i to ono wywołuje ciąg kolejnych zdarzeń. Ale czy na pewno? Właśnie nie, historia porywacza sięga lata wstecz i to właśnie teraz podjął się uprowadzenia dzieci. Powrót do przeszłości zawsze dodaje książce emocji i tak jest w tym przypadku. Policyjne śledztwo miesza się ze śledztwem samego Pakulskiego, ale także pewnego dziennikarza, którego wątek gdzieś po drodze się gubi, ale wierzę, że będzie miał swoje kolejne pięć minut w kontynuacji losów Pakulskiego. Jak już wspomniałam, jest dużo postaci i dużo się dzieje. Nie można powiedzieć, że będziecie się nudzili podczas lektury. Nie ma tu opisów przyrody, które mają upiększyć powieść. Autor opisuje ciekawe miejsca znajdujące się w Poznaniu, dzięki czemu można lepiej poznać to miasto.
Postać Michała Pakulskiego jest tajemnicza, nie ma o nim za wiele informacji. Z jednej strony można czuć się zawiedzionym, ale jest też nadzieja, że w kolejnej części dowiemy się o mężczyźnie czegoś więcej. "Jasnowidz z Darłowa" potrafi znaleźć zaginione osoby, choć nie w każdym przypadku. Temat telepatii jest rozwinięty i towarzyszy przez całą powieść. Dobrze, bo nie jest to temat poruszony na chwilę, tylko autor zaznajamia czytelnika z tym zagadnieniem.
Inaczej jest w przypadku starszej aspirant Wiktorii Wyki, którą polubiłam. Jedno wydarzenie z życia skłoniło ją do obrania jedynej słusznej drogi zawodowej - kryminalni. Popełnia błędy, łamie przepisy, na własną rękę podejmuje się działań, które popychają ją dalej w śledztwie. Czy współpraca ze znany telepatą wyjdzie jej na dobre?
Jest to bardzo dobra powieść, której nie można odmówić intrygującej historii, ciekawych zagadnień, a zakończenie nie jest potraktowane po łebkach, co miło mnie zaskoczyło. Narracja trzecioosobowa jest tu jak najbardziej słuszna ze względu na ilość bohaterów. Dodatkowym smaczkiem jest poznanie samego przestępcy. Motyw na pewno Was zaskoczy ???? Liczę na to, że kolejny tom o Michale Pakulskim dostarczy nowych informacji o bohaterze i jeszcze większych emocji.