"Ten, który zatopił świat" to drugi i zarazem ostatni tom dylogii Świetlisty cesarz, australijskiej autorki azjatyckiego pochodzenia, Shelley Parker-Chan. Pierwsza część wywarła na mnie spore wrażenie, więc bez wahania sięgnęłam po kontynuację. Powiedzieć, że fabuła książki mnie opętała, to jak nie powiedzieć nic. Podczas czytania czułam każdą emocję bohaterów, każdą zadaną im ranę, każdy ból, wylaną łzę czy iskrę nadziei.
Ale od początku.
Fabularnie czytelnicy przenoszą się do momentu, w którym zakończono pierwszy tom. Zhu Yuanzhang zbiera siły, by zaatakować cesarza i przejąć tron. Mimo że posiada grono zaufanych i oddanych ludzi, jest to zaledwie garstka, z którą nie uda jej się zbyt wiele. Dlatego szuka sojuszników, dzięki jakim choć trochę namiesza oraz zbuduje silną armię. Co, niestety, nie zapowiada się zbyt kolorowo...
Generał Ouyang ciągle próbuje pozbierać się po śmierci Esena. Cierpi, jego serce krwawi, a jedyne, co może przynieść ukojenie, to ból. I zemsta. Jedynie chęć zamordowania Zhu oraz aktualnie panującego cesarza trzyma go przy życiu.
W stolicy z kolei z gierkami politycznymi, knowaniami oraz ciągłym ośmieszaniem mierzy się nowy książę Henanu, Wang Baoxiang. Młodszy brat zabitego Esena. Baoxiang trafia do ministerstwa finansów, gdzie pod okiem ministra zajmuje się rachunkami. A przy okazji widzi ducha swojego zmarłego brata, jest nagminnie wyszydzany i wzgardzany.
Co łączy tę trójkę z pozoru kompletnie różnych ludzi?
"Ten, który zatopił świat" to książka, która poza epicką przygodą pełną bitew, wszechobecnego cierpienia czy intryg pałacowych łączy w sobie również wiele ważnych wartości. Autorka dokładnie ilustruje, że każdy ma prawo zasiąść na tronie, bez względu na wiek, płeć czy powiązania rodzinne. Każdy ma jednakową szansę, najważniejsze, by żył w zgodzie ze sobą, tak, jak pragnie, a nie tak, jak widzą go inni. W historii przewija się naprawdę sporo wątków dotyczących odrzucenia przez społeczeństwo, a także osobistych problemów z samoakceptacją, co wielokrotnie wywołuje ból i nienawiść napędzaną niezrozumieniem oraz strachem. Wszystko to sprawia, że książka staje się naprawdę wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.
Największy problem z "Tym, który zatopił świat" miałam na samym początku. Po ponad rocznej przerwie od czytania pierwszego tomu nie do końca potrafiłam przypomnieć sobie kto jest kim, co się działo, a nawet jak nazywali się główni bohaterowie. Dopiero wraz z biegiem fabuły trybiki w głowie powoli zaczynały ustawiać się na swoje miejsce, aż wreszcie po prawie stu stronach zadziałały. Całość się poukładała, fabuła rozjaśniła, a bohaterowie znów zaczęli wzbudzać we mnie przeróżne emocje. I od tego czasu aż do samego końca dosłownie pożarłam książkę. Zwłaszcza ostatnie trzy rozdziały, które czytałam z wypiekami na policzkach, siedząc w łóżku w ciemnościach, w podorędziu trzymając jedynie niewielką lampkę.
Nie zamierzam ukrywać, że drugi tom podobał mi się o wiele bardziej od pierwszego. W "Tym, który zatopił świat" działo się więcej. Czytelnik otrzymał mnóstwo, ale to naprawdę mnóstwo zwrotów akcji, które niejednokrotnie prawie wyrwały mi serce z piersi. Zdarzały się momenty, w których chciałam krzyczeć z irytacji albo płakać z niemożliwości wpłynięcia choć w minimalnym stopniu na konkretne wydarzenie.
Największym atutem powieści nie jest intrygujący, ogarnięty wojną świat. Nie są pałacowe realia, w których każdy spiskuje z każdym. Ani też wyjątkowo obrazowe opisy z miejsc walk i bitew. Największym atutem są szarzy moralnie bohaterowie. Autorka wyzbyła się dokładnego podziału między dobrem a złem. Cała dylogia Świetlistego cesarza prowadzona jest w odcieniach szarości, dzięki czemu cykl zyskuje na autentyczności i aż tak dosadnie wpływa na emocje czytelnika.
Podsumowując, "Ten, który zatopił świat" oraz pierwszy tom, czyli "Ta, która stała się słońcem", to niezwykłe opowieści fantasy, które bez wahania polecam. Ale nie każdemu. To nie jest literatura, która spodoba się wszystkim czytelnikom. Nie. Historia jest zawiła, bohaterowie niejednorodni i szarzy moralnie, a wiele wątków łączy się z szeroko pojętą brutalnością, cierpieniem oraz brakiem akceptacji zarówno u siebie jak i u innych ludzi. Opowieść jest ciężka, momentami mroczna i pełno w niej bólu. A jednak trafiają się momenty okupione nadzieją, co ostatecznie maluje się w przepiękny obraz zagubionego człowieka.
Opinia bierze udział w konkursie