?Jego obsesja na punkcie leczenia czegoś, co nie jest chore, ani zepsute, przyprawia mnie o dreszcze.?
Witajcie, Wiedźmy. Z góry przestrzegam, że w niniejszej recenzji znajdują się spoilery do tomu pierwszego ? ?Te wiedźmy nie płoną?. Jeśli nie chcecie popsuć sobie zabawy, nie zaglądajcie dalej.
Po tym jak Łowca chciał spalić Hannah oraz Veronicę na stosie, główna bohaterka przeżywa koszmar. Mimo, że Benton został pojmany i czeka na proces, Hannah nie potrafi spać spokojnie. Wszędzie widzi jego twarz, miewa koszmary, trzyma się z dala od ognia. W dodatku nie potrafi już posługiwać się swoimi mocami, jak kiedyś. Udaje jej się to tylko w obecności swojej dziewczyny Morgan. Wiedźmy Żywiołów, Wiedźmy Czyniące i Wiedźmy Krwi łączą się przeciwko wspólnym wrogom. To właśnie Hannah jest kluczowym elementem, dzięki któremu Wiedźmy mogą pokonać Łowców. Jak poradzi sobie z tym pogrążona w żałobie; po stracie ojca; siedemnastolatka, skoro utraciła swoje moce?
Drugi tom serii ukierunkowany jest na walkę z Łowcami. Bohaterowie planują kolejne ataki, rekrutują nowe wiedźmy, szukają antidotum na broń Łowców, która pozbawia kolejne wiedźmy ich mocy. Gdzieś w tym wszystkim zatraciły się inne wątki. Miłość i przyjaźń, które tak dużą rolę odegrały w poprzednim tomie, tutaj zostały zmarginalizowane. Niestety, w mojej opinii, ?Ten sabat nie upadnie? wypadł o wiele słabiej, niż pierwsza część przygód Hannah.
Ciężko tutaj dopingować głównej bohaterce, gdy tak wiele jej działań jest ryzykownych. Wielokrotnie naraża życie innych, a mimo to nikt nie ma o to do niej pretensji. Hannah ukrywa sporo istotnych spraw; choć naprawdę nie powinna; i rzuca oskarżenia na lewo i prawo. Ma wiele błyskotliwych pomysłów, które są później wykorzystywane przez wiedźmy do realizacji celu, przez co mam wrażenie, że tylko ona tutaj myśli i potrafi łączyć wątki.
Przyznam, że irytowały mnie zasady matki Hannah dotyczące zamykania drzwi w pokoju dziewczyny, gdy odwiedzała ją Morgan. Albo reakcja, gdy dowiedziała się, że dziewczyny spały w tym samym pokoju. Wiecie, tak jakby ich relacja miała opierać się tylko na jednym.
Atutem tej książki są na pewno plot twisty. Oczywiście nie mogę Wam powiedzieć, co dokładnie się wydarzyło, ale przyznam, że dla mnie niektóre wydarzenia były sporym zaskoczeniem. I tak, jak w poprzednim tomie, nie można było odgadnąć, kto naprawdę jest antagonistą.
Podobało mi się zakończenie tej dylogii oraz to, co wyniknęło z sojuszu zawartego między członkami Klanów. Ponownie ? nie zdradzę, co zaszło. Napiszę tylko, że było to bardzo budujące i naprawdę fajne. Tak po prostu. Na końcu dostaliśmy wreszcie nieco więcej Gemmy, która jest moją ulubioną postacią i naprawdę fantastyczną przyjaciółką dla Hannah.
Podsumowując, ciągła gonitwa za Łowcami trochę mnie wymęczyła, przez co tego tomu, nie czytało się z taką fascynacją, jak poprzedni. Nie wyobrażam sobie jednak, nie dowiedzieć się, jak zakończyła się historia Hannah. Jeden z wątków nie został niestety rozwiązany, więc obawiam się, że jeszcze długo będę zastanawiać się, co mogło być dalej.
Opinia bierze udział w konkursie