Małgorzata Lis w poprzedniej części "Kwiatowej 18" zauroczyła mnie opowiadaną historią. Z wielką niecierpliwością oczekiwałam na kontynuację, gdyż poprzednia część zakończyła się w najbardziej intrygującym momencie. Byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczyły się losy dwóch wyjątkowych kobiet - współczesnej Magdy i Irenki z czasów drugiej wojny światowej. Dwie odległe epoki, dwie różne kobiety, a jednak mają ze sobą coś wspólnego. To pragnienie kochania i bycia kochaną. Historia obu bohaterek łączy się w niezwykły sposób w jednym, zupełnie zwyczajnym domu przy ulicy Kwiatowej 18 w Żarkach.
Czy Magda musiała wpaść do piwnicy, skręcić nogę, złamać żebro i doznać uderzenia w głowę, aby zrozumieć, że Wojtek jest fajny, ale tylko na okazjonalne randki, bo umie mówić czułe słówka, ale tak naprawdę nic ją z nim nie łączy? Nie mają o czym rozmawiać, nie ma między nimi nawet cienkiej nici porozumienia. Powoli zaczyna dostrzegać, że ktoś inny naprawdę się o nią troszczy, gdy potrzebuje pomocy. Ten ktoś dba o nią, rozumie i wie, czego oczekuje, a także wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Przysłowie "przyjaciół poznaje się w biedzie" sprawdziło się tutaj w każdym calu. Najwyższy czas, aby Magda odpowiedziała sobie na pytanie, kto jest dla niej bardziej odpowiedni.
Wydaje się, że to nie był przypadek, że Magda wpadła do piwnicy, która skrywała tajemnice. Odnalazła blaszane pudełko, które przez 70 lat leżało pod gruzami w tej piwnicy, w której niemal straciła życie.
Irenka wyszła za Stacha, ponieważ nie miała innego wyboru, ale miała uczucie, jakby straciła część siebie. Nie kochała męża, jej serce wyrywało się do Abrama, z którym nie mogła być. Stach pogardzał Żydami, więc Irenka nie mogła zdradzić swoich prawdziwych uczuć. Nie mogła oglądać się wstecz. Teraz była Nowakowską. Już na zawsze.
Magda czyta znaleziony w blaszanej skrzyneczce pamiętnik Irenki i bardzo przeżywa jej historię. Odbywa podróż do przeszłości, a przy okazji zastanawia się, którego z mężczyzn naprawdę kocha i na którego z nich może zawsze liczyć.
Okupacja sprawiła, że w ludziach ujawniły się najgorsze cechy. "To była walka o przetrwanie. Zwierzęce odruchy. Strach i żądza zemsty za prawdziwe i wymyślone przewinienia". Wojna brutalnie zniszczyła życie wielu ludzi. Niektórzy nie zdążyli się zakochać, a przyszłość wszystkich była niepewna. Polacy i Żydzi żyli ze sobą w zgodzie od lat, a nagle z bliskich sąsiadów Żydzi stali się kimś gorszym, kogo należało unikać. Mieszkańcy Żarek z przerażeniem obserwowali powolną agonię Żydów zamkniętych w getcie. Wojna była zbrodnią, a Holokaust niewyobrażalną zbrodnią.
Gdy teraz obserwuje się ludzi spierających się o drobiazgi, zajmujących się plotkami czy problemami bez znaczenia, nie da się uniknąć porównania z tym, co przeżywali ludzie w przeszłości i co musieli robić, by przetrwać za wszelką cenę. Nie mieli czasu zastanawiać się nad tym, co ma sens, a co nie. Z narażeniem życia sobie wzajemnie pomagali. Teraz tak trudno jest ludziom usiąść obok siebie i normalnie rozmawiać bez uprzedzeń i złośliwych uwag.
Ta wojenna historia wstrząsnęła światopoglądem Magdy. Nie chciała dłużej marnować czasu, chciała go dobrze wykorzystać. Szkoda było go marnować na karierę, nadmierne starania o wygląd czy pogoń za pieniędzmi. Zwłaszcza teraz, gdy w małym miasteczku, w starym domu, odnalazła miłość. Chciała być kochana, bo przecież każda z nas tego pragnie.
Cóż za niesamowita historia! Piękna opowieść z historią w tle, która ma w sobie coś niezwykłego, przyciągającego i przykuwającego uwagę na wiele godzin. Jak inaczej mogłoby potoczyć się życie tamtych ludzi, gdyby nie wybuchła wojna? Tego nigdy się nie dowiemy. Tak bardzo chciałabym, choć na chwilę przenieść się w tamte czasy, by móc porozmawiać z tymi ludźmi i dowiedzieć się, co myślą i co czują.
Czy my, współcześni, mamy prawo oceniać decyzje Ireny? Czy postąpiła właściwie, czy nie, zwłaszcza że były to trudne czasy, w których wszystkie decyzje były podejmowane pod presją? [...] to była wojna, okres traumatycznych przeżyć i doświadczeń. Tego nie da się zrozumieć z perspektywy wygodnego fotela?
Małgorzata Lis chciała tą opowieścią pokazać, że kierowanie się stereotypami nie jest dobre i że nie należy nabierać niechęci do całej grupy na podstawie pojedynczych przypadków. Dziś poglądy dzielą ludzi: albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Cokolwiek nie powiesz, i tak będzie źle. Smutny jest ten nasz świat, w którym nie liczy się człowiek, tylko poglądy i kim jest. W czasie wojny ważny przede wszystkim był człowiek i to jaki był, a nie jego poglądy i pochodzenie.
Nikt nie chciałby doświadczyć tego, co przeżywali ówcześni ludzie. Nikt nie chciałby żyć w tamtych czasach. Oni też się o to nie prosili. Niestety, nie mamy wpływu na to, w jakich czasach żyjemy, ale mamy wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi "[...] przeżycie należy przejść tak, by nie krzywdzić innych. A to jest trudne zadanie, bo każdy ma inną wrażliwość".
Opinia bierze udział w konkursie