GHOST IN THE SHELL
Ten komiks mnie kupił. Już samą szatą graficzną, gdzie niewprawny urok spotyka się z ciekawym, lekko undergroundowym klimatem. Poza tym to komiks, jakie lubię, do jakich mam sentyment, bo właśnie na podobnych dziełach nawet jeśli się nie wychowałem, to na pewno szlifowałem swój komiksowy gust. I przede wszystkim jest to komiks dobry, odnoszący się do wielu tworów czy autorów dla mnie ważnych.
Wyszedł z domu. Miał po coś iść, a przy okazji kupić cebulę ? dwa kilo ? ale nie wyszło. Ubrał się, zaczął biec, przewrócił się, poślizgnąwszy na mokrej podłodze i?
? teraz budzi się jako roboto ?Jedynka?. Na dodatek przytomność odzyskuje w zupełnie obcym mu świecie, bo na innej, tajemniczej planecie. Miejsce to rozdarte zostało wojną między ludźmi, a zyskującymi świadomość maszynami. Co tu jednak robi ?Jedynka?? Jaka jest jego rola i co to właściwie za miejsce? Wędrując przez zrujnowany świat robot ? a raczej człowiek zamknięty w maszynie ? zaczyna odkrywać odpowiedzi na te pytania. Ale czy wszystkie?
?Terra Incognita? to komiks, który przemówił do mnie swoimi rysunkami. Rysunkami mocno tkwiącymi w zinowych korzeniach, które potem urosły do rangi właściwie naszego narodowego stylu. Z miejsca przypomniały mi o czasach, kiedy jako nastolatek nurzałem się w kolejnych numerach ?Produktu? albo kupowałem wydawane mniej lub bardziej oficjalnie albumy Fila czy Ryszarda Dąbrowskiego. Tamte komiksy miały pełen niewprawnych, ale wyraźnie ukazujących rodzący się talent ilustracji klimat i tak samo jest z tą powieścią graficzną.
Na ponad trzystu stronach Łukasz Ryłko zabiera nas w nastrojową, oldschoolowy wyprawę do obcego świata. Świata, który czerpie równie wiele z książek Stanisława Lema, co cyberpunkowych mang (czy bohater nie kojarzy się Wam z Briareosem z ?Appleseed??). Wiele też zawdzięcza pracom komikisarzy z ?Produktu? (głównie Janickiemu), a czasem odnoszę wrażenie, że i animacjom typu ?Wall-E?. Z tego wszystkiego zrodził się komiks, który dużą część swego uroku zawdzięcza poszukiwaniom podobnych smaczków i inspiracji.
Ale, oczywiście, nie brakuje tu też ciekawej treści, którą można odczytywać zarówno jako stricte rozrywkową, jak i doszukiwać się w niej czegoś więcej, a i widać tu echa dzieł mistrzów polskiego komiksu, do Christy zaczynając, na Baranowskim skończywszy. Mamy też konkretną akcję, ciekawe popisy wyobraźni i pewną dziecięcą radość płynącą z kreowania tego, co niezwykłe. Czyli to, co być powinno.
Jeśli lubicie twórczość wspomnianych przeze mnie artystów, dobre rodzime komiksy albo fantastykę, sięgnijcie po ?Terra Incognita?. Ma swój urok. I stanowi naprawdę przyjemną lekturę.
GHOST IN THE SHELL
Ten komiks mnie kupił. Już samą szatą graficzną, gdzie niewprawny urok spotyka się z ciekawym, lekko undergroundowym klimatem. Poza tym to komiks, jakie lubię, do jakich mam sentyment, bo właśnie na podobnych dziełach nawet jeśli się nie wychowałem, to na pewno szlifowałem swój komiksowy gust. I przede wszystkim jest to komiks dobry, odnoszący się do wielu tworów czy autorów dla mnie ważnych.
Wyszedł z domu. Miał po coś iść, a przy okazji kupić cebulę ? dwa kilo ? ale nie wyszło. Ubrał się, zaczął biec, przewrócił się, poślizgnąwszy na mokrej podłodze i?
? teraz budzi się jako roboto ?Jedynka?. Na dodatek przytomność odzyskuje w zupełnie obcym mu świecie, bo na innej, tajemniczej planecie. Miejsce to rozdarte zostało wojną między ludźmi, a zyskującymi świadomość maszynami. Co tu jednak robi ?Jedynka?? Jaka jest jego rola i co to właściwie za miejsce? Wędrując przez zrujnowany świat robot ? a raczej człowiek zamknięty w maszynie ? zaczyna odkrywać odpowiedzi na te pytania. Ale czy wszystkie?
?Terra Incognita? to komiks, który przemówił do mnie swoimi rysunkami. Rysunkami mocno tkwiącymi w zinowych korzeniach, które potem urosły do rangi właściwie naszego narodowego stylu. Z miejsca przypomniały mi o czasach, kiedy jako nastolatek nurzałem się w kolejnych numerach ?Produktu? albo kupowałem wydawane mniej lub bardziej oficjalnie albumy Fila czy Ryszarda Dąbrowskiego. Tamte komiksy miały pełen niewprawnych, ale wyraźnie ukazujących rodzący się talent ilustracji klimat i tak samo jest z tą powieścią graficzną.
Na ponad trzystu stronach Łukasz Ryłko zabiera nas w nastrojową, oldschoolowy wyprawę do obcego świata. Świata, który czerpie równie wiele z książek Stanisława Lema, co cyberpunkowych mang (czy bohater nie kojarzy się Wam z Briareosem z ?Appleseed??). Wiele też zawdzięcza pracom komikisarzy z ?Produktu? (głównie Janickiemu), a czasem odnoszę wrażenie, że i animacjom typu ?Wall-E?. Z tego wszystkiego zrodził się komiks, który dużą część swego uroku zawdzięcza poszukiwaniom podobnych smaczków i inspiracji.
Ale, oczywiście, nie brakuje tu też ciekawej treści, którą można odczytywać zarówno jako stricte rozrywkową, jak i doszukiwać się w niej czegoś więcej, a i widać tu echa dzieł mistrzów polskiego komiksu, do Christy zaczynając, na Baranowskim skończywszy. Mamy też konkretną akcję, ciekawe popisy wyobraźni i pewną dziecięcą radość płynącą z kreowania tego, co niezwykłe. Czyli to, co być powinno.
Jeśli lubicie twórczość wspomnianych przeze mnie artystów, dobre rodzime komiksy albo fantastykę, sięgnijcie po ?Terra Incognita?. Ma swój urok. I stanowi naprawdę przyjemną lekturę.