The Devils Sons

Od samego początku, gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki, powiedziałam sobie "to musi być zajebiste". Później zaczęły pojawiać się niepochlebne opinię i ostudziły mój zapał, niemniej wciąż liczyłam, że będzie okej. Koniec końców nie było tak źle, parę błędów rzucało się w oczy, ale nie było tak tragicznie bym nie chciała tego czytać, świadczy o tym fakt, że przeczytałam ten tytuł w chyba 2 dni.

Porozmawiajmy o bohaterach. Główna bohaterka Avalone, którą z jednej strony lubię, a z drugiej nie. Jest to ciężki przypadek, uwielbiam silne postacie kobiece, Ava taka była, ale jednocześnie była głupia ???? Jest to niesamowicie irytujące, gdy wtrąca się niepytana, ryzykując strzelaniną, utratą życia, etc. Natomiast Ci słynni "Devils Sons". Te kłamstwa popychane kłamstwami doprowadzały mnie już na skraj załamania. Jasne, można raz czy dwa zrobić sytuację, że coś zatajają lub coś w tym stylu. Ale, żeby oni praktycznie cały czas kłamali? Jest to bez sensu.

Wątek romantyczny jest niepotrzebny, albo inaczej. Potrzebny, ale nie taki jaki znajduje się w tej książce, całują się, potem znów nawet na siebie nie patrzą. Zero rozmów, zero prób. Uczuć tam na pewno nie ma, jedynie pożądanie. Pomijając fakt, że Clarke jest chodzącą czerwoną chorągiewką. Muszę wtrącić, że wszystkie wydarzenia dzieją się za szybko i jest ich za dużo!!!

Nie daje niższej oceny bo pomimo wszystko, czytało mi się te historię okej. Może to dzięki miłemu stylowi pisania autorki? Język jest bardzo prosty, dzięki czemu nie sprawia problemów. W moim odczuciu jest to książka nadająca się do mocnego odmóżdżenia, więc jeśli takiej szukacie to się nie zawiedziecie.

The Devils Sons rozpoczyna serię o tym samym tytule. Jest to książka przeznaczona dla młodzieży, ale ja również lubię od czasu do czasu sięgnąć po takie powieści i w ogóle nie czuję, że jest ona przeznaczona dla nieco młodszego czytelnika niż ja.
Od pierwszych stron wciągnęła mnie historia Avalone Lopez. Dziewczyny, która zawsze miała proste marzenie. Wieść proste życie. Studiować, mieć przyjaciół, korzystać z życia jak zwykła nastolatka. Niestety, ale dziecka bierze leki na serce. Nie może uprawiać sportów, pić i palić. Na jej liście marzeń nie było również przemocy i dołączenia do gangu oddającego cześć nordyckim bogom. Devils Sons, bo o nich jest mowa to chłopaki, którzy lubią bić się. Prowadzą podejrzane interesy i są aroganccy. Avalone przez przypadek zadarła jednym z nim. Z Clarkiem Taylor, najbardziej brutalnym, niebezpiecznym z gangu. I chociaż nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, postanowiła im pomóc. Dlaczego? I czy zrobiła to wbrew sobie? Tego nie zdradzę.
Zarówno Avalone jak i Clark to silne postacie, które pomimo, że skaczą sobie do gardeł, to nie da się ich nie lubić. Ich wzajemne przekomarzania nie jeden raz rozbawiły mnie. To co działo się między nimi i ogólnie w gangu wywołało u mnie uczucie napięcia, które było dodatkowo potęgowanie przez niewydolność serca dziewczyny. Każdy kolejny dzień był dla niej dniem wygranym.
Książka posiada wiele plot twistów oraz wątek mitologii nordyckiej. Ta książka to nie tylko prosta historia o zbuntowanej młodzieży. To przede wszystkim opowieść o przynależności do grupy, o pomaganiu sobie w trudnych sytuacjach i o tym, że życie ludzkie jest kruche i nigdy nie wiadomo kiedy może skończyć. Watek miłosny rozwija się tutaj bardzo powoli i dla mnie to właśnie on sprawiał największe napięcie i jestem bardzo ciekawa co wydarzy się pomiędzy głównymi bohaterami w 2 tomie.
Książka dostarczyła mi wielu emocji, a jej zakończenie sprawiło, że kolejnego tomu potrzebuję na już.