"Nie wiem, co czeka nas po śmierci. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek to wiedziała. Ale unosząc się w tym górskim jeziorze, myślę, że jeśli każdy z nas mógłby wybrać sobie niebo, chciałabym, żeby moje wyglądało właśnie tak."
Eden, po bardzo trudnych przeżyciach, postanawia zamieszkać wraz z przyjaciółką w pięknym Kolorado i zacząć budować swój świat od nowa. Jednak rajskie imię i rajskie krajobrazy nie oznaczają, że będzie łatwo...
O potworach z przeszłości nie jest prosto zapomnieć i, choć otoczenie jest wspaniałe, a ludzie uroczy, przed Eden jeszcze długa droga do uzdrowienia.
Czy pomoże jej w tym Chase - miłośnik górskich wędrówek, przyrody i lemoniady?
Na pewno bardzo by chciał, ale Eden zbyt mocno obawia się wypuszczenia swoich demonów na światło dzienne. Lepiej przecież chować je głęboko i nie pozwalać, aby dotykały też innych osób, zwłaszcza takich, na których coraz bardziej nam zależy...
"- Nie zdołasz mnie naprawić.
Kręci głową.
- Przecież nie jestes zepsuta."
Kolejna cudowna książka wychodząca spod skrzydeł Wydawnictwa Ale!????
Byłam jej bardzo ciekawa, tak samo, jak samej autorki, debiutującej zresztą na naszym rynku. Nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie - ta historia była bardzo dobra!
Hannah Bird od początku wprowadza nas w taki melancholijny-smutny klimat, który jest znakiem jakiejś traumy, czegoś złego, co przydarzyło się bohaterce, jednak nie od razu zdradza, o co chodzi. Stopniowo odkrywa przed nami kolejne karty, wracając też za pomocą retrospekcji do rodzinnego domu Eden i rzucając światło na całą sytuację.
W pewnym momencie pojawiają się podejrzenia, czytelnik może domyślać się, co takiego doprowadziło bohaterkę do jej aktualnego położenia, jednak nadal gdzieś za rogiem czają się kolejne znaki zapytania, przez co książka szalenie wciąga.
Dosłownie nie mogłam jej odłożyć, czytałam rozdział za rozdziałem, a moja ciekawość rosła z każdym kolejnym.
I nie chodzi tylko o przeszłość Eden, ale również, a może przede wszystkim, o jej przyszłość i aktualne relacje. Bardzo tej bohaterce kibicowałam, cudownie obserwowało mi się, jak wychodzi ze swojej skorupy, walczy z demonami, otwiera się na ludzi i zaczyna dostrzegać promyczek nadziei na lepsze jutro.
"Choć moja życiowa sytuacja nie był idealna, wykroiłam z niej swój mały kawałek nieba. To musi mi wystarczyć."
Mogliśmy tu obserwować cały wachlarz emocji i cały szereg relacji, od pięknej przyjaźni, przez świeżą, emocjonującą miłość, po kwestie związane z rodzicielstwem.
I chodziaż autorka dotyka bardzo trudnego tematu, to jednak cała powieść ostatecznie ma wydźwięk radosny, niosący nadzieję i w jakiś sposób oczyszczający.
Może pomogła w tym natura, piękne krajobrazy i kojąca obecność gór?
"Rozumiem już, dlaczego uwielbia to miejsce. Czuję się mała i nieistotna w dobrym znaczeniu tych słów. Jeśli jestem tak mikroskopijna w oczach wszechświata, to ból, który noszę w sobie, jest nieważny."
A może postać Chasea, który sam okazał się być skałą, na której Eden mogła się oprzeć?
Pozostali bohaterowie również przyczynili się do piękna tej powieści i bardzo ich polubiłam, na pewno nieprędko o nich zapomnę.
Hannah Bird swoimi słowami daje motywację, pomaga uporządkować myśli i tuli tego, kto tego potrzebuje.
Najbardziej jednak uderzył mnie jeden fragment:
?Najdziwniejsze w życiu po tragedii bywa to, że czasami człowiek czuje się zupełnie normalnie. W niektóre poranki budzę się i niebo jest tak niebieskie, że aż bolą mnie oczy, a moje serce wydaje się lekkie jak piórko, cierpienie za to na tyle odległe, że prawie o nim nie pamiętam.
W takie dni moje życie jest tak proste i łatwe, że nawet nie przychodzi mi do głowy, by podważać jego sens. Potem jednak ktoś wypowiada zdanie, które porusza czułą strunę i dopada mnie wspomnienie czegoś, czego nie mogę przeżyć ponownie, albo jakaś złośliwa myśl wdziera się w mój skądinąd przeciętny dzień i nagle zmieniam się w otwartą ranę.?
Nie wiem, czy kiedyś czuliście podobnie, mam nadzieję, że nie, jeśli jednak tak było, to widzicie sami, jak prawdziwe te słowa są. To niesamowite, że autorka potrafi tak trafnie opisać wszelkie uczucia, emocje, stany. Dosłownie w niektórych momentach czułam, jakby pisała o mnie, a możliwość takiego utożsamienia się z bohaterem to wpaniałe przeżycie sprawiające, że przeżywamy te literki na papierze bardziej, zapamiętujemy książkę lepiej i zostaje z nami na dłużej. Ta zostanie ze mną na pewno i mam nadzieję, że to nie ostatnia chwila, w której usłyszymy o H. Bird.
Z początku historia ta przypomniała mi "Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie" Mariany Zapaty i choć później książka okazała się absolutnie wyjątkowa i niepowtarzalna, to myślę, że fanom Zapaty również się spodoba.
Także językowo było bardzo ładnie, a stworzony klimat małego miasteczka w Kolorado dało się odczuć nawet w odległej Polsce.
"- Podoba mi się to, w jaki sposób postrzegasz świat.
- Podoba mi się to, w jaki sposób go kwestionujesz."
Mówiłam już, że Chase jest super?:D
Kupujcie i czytajcie! 8,5/10
Opinia bierze udział w konkursie