Lucy pracuje jako asystentka w wydawnictwie. Od małego kochała książki, a praca przy ich tworzeniu jest dla niej niemal spełnieniem marzeń. Oczywiście, chciałaby wspiąć się wyżej w biurowej hierarchii, lecz stara się cieszyć z tego, co ma. Jej całe życie kręci się wokół spraw zawodowych i nie ma czas nawet na odwiedzenie rodzinnych stron, a co dopiero poszukiwania drugiej połówki. W pracy wszyscy ją uwielbiają, bo jest miłą, uczynna i nigdy nie robi nikomu problemów, nawet jeśli wiąże się to z jej dodatkową pracą. Tylko jedna osoba wydaje się jej nie znosić? A to najbliższy współpracownik.
Joshua również jest asystentem prezesa, jednak stanowi zupełne przeciwieństwo Lucy. Podwładni się go boją, szef się z nim liczy, a on sam nie nawiązuje w biurze żadnych przyjaźni. Bywa opryskliwy, niemiły, niezwykle proceduralny i zdawałoby się, że nie ma uczuć. Jest niczym robot w pięknej, zewnętrznej powłoce. Dodatkowo tak naprawdę nie wiadomo o nim zupełnie nic, jeśli chodzi o jego sprawy pozabiurowe. Ale biorąc pod uwagę jego charakter nikt ani myśli się do niego zbliżać.
?The Hating Game? to napisana z humorem, ale i rozmysłem fabuła. Choć romanse biurowe to częsta tematyka książek dla kobiet, tu nie było miejsca na nudę. Słowne potyczki bohaterów wywołują uśmiech na twarzy, a ich charaktery są tak odmienne, że tworzą wręcz parę idealną na zasadzie przeciwieństw. Ich wzajemna nienawiść staje się wraz z upływem czasu coraz bardziej nasycona napięciem i podtekstami, a rozwój ich relacji jest naprawdę ujmujący. Powolne odkrywanie kolejnych, ukrywanych cech Josha sprawia nie lada przyjemność, ale i pozwala coraz to lepiej rozumieć jego postać. To jeden z tych wielowymiarowych bohaterów, który z rozdziału na rozdział zyskuje w oczach czytelnika i roztapia serca. Lucy natomiast jest niezwykła, tak pełna empatii i dobroci dla ludzi, że nie sposób nie polubić jej z miejsca. Jednak dynamika, jaką wspólnie tworzy z Joshem, jest po prostu niepodrabialna. Dodatkowo elementy świata wydawniczego, dopełniają całokształtu opowieści, tworząc spójne tło historii. Dla mnie także dużym atutem książki jest niewielka liczba zbliżeń postaci, co jednak wcale nie rzutuje na uwierzenie w ich pogłębiające się uczucie. A wisienką na torcie są smerfy, truskawki i kolory koszul. To świetna, genialnie przetłumaczona powieść, która także zręcznie ukazuje jak łatwo można pomylić się w ocenie drugiego człowieka. Ze swojej strony polecam!
Opinia bierze udział w konkursie