Anabelle mimo swojego młodego wieku przeżyła już naprawdę wiele. Prowadzi życie pełne samotności, bólu, niezrozumienia i kłótni. Odpycha wszystkich ludzi dookoła, ponieważ boi się ponownego odrzucenia, po tym, jak się do nich przywiąże. Dlatego właśnie jest zimna, arogancka i mało sympatyczna. Po jednej rozmowie z nią można powiedzieć, że jest samolubna i wkurzająca. Dlaczego na taką osobę wyrosła? Co ją do tego zmusiło? Niestety były to sprawy rodzinne, brak zainteresowania nią rodziców, niezrozumienie z ich strony, ich ciągłe wyjazdy i samotność. A wszystko to tylko i wyłącznie dlatego, że jej rodziców bardziej interesują pieniądze, niż własna córka. Dlatego właśnie dziewczyna ma nauczanie domowe, jednak przez jej zachowanie każdy nauczyciel po jakimś czasie od niej ucieka. Dlatego Rebecca, jej opiekunka, z którą zawsze dziewczyna prowadzi wojny i kłótnie zmusza ją do pójścia do publicznego liceum. To tam poznaje pewną dziewczynę, która przekonuje ją do pójścia na imprezę. Anabelle nie wie jeszcze, że to tam nieznajomy chłopak skradnie jej pierwszy pocałunek i zwróci na siebie jej uwagę. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że Nathan i Anabelle nie są do siebie podobni. Ona irytująca, rozkapryszona, bogata nastolatka, która myśli tylko o sobie. On wyluzowany, z mnóstwem znajomych, lecz zamknięty w sobie. Jednak mimo tym pozorom byli bardzo do siebie podobni. Oboje dużo przeszli, byli zmuszeni przez życie, żeby nie pokazywać swojej prawdziwej osoby i nie ufać innym. A mimo wszystko otworzyli się przed sobą i zaufali sobie nawzajem. Ich relacja i zaufanie było budowane powoli, ale napięcie między nimi towarzyszyło im już od samego początku. Pomału ściągali przed sobą swoje maski, pokazywali prawdziwych siebie, przełamywali swoje bariery i uczyli się uczuć. Autorka pokazuje nam tutaj na przykładzie tej dwójki, jak ważna jest prawdziwa przyjaźń. Dodatkowo poznajemy również poboczne postacie, czyli Kathe, Liama i Alexa, którzy razem z głównymi bohaterami tworzyli zgraną ekipę. Uczyli ją, co to jest prawdziwa przyjaźń, że nie powinna liczyć tylko na siebie, że ma również w nich wsparcie. Co do humoru w tej książce muszę wam od razu powiedzieć, że jest świetny! Teksty Anabelle, jak i jej styl bycia nie raz doprowadzał mnie do śmiechu. Jej docinki w stronę innych już od samego początku pokazały mi, że będę się z nią świetnie bawić. Dodatkowo to, że nie owijała w bawełnę i miała silny charakter utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie będę się z nią nudzić. Styl pisania autorki jest naprawdę przyjemny i delikatny. Przez książkę naprawdę się płynęło i sama nawet nie wiedziałam, jakim cudem znalazłam się na końcu powieści. Świetnie wykreowani bohaterowie i intrygujący świat przyczynili się do tego, że świetnie się bawiłam, czytając tę książkę i nie było tu ani chwili na nudę. Fabuła jest tak świetnie poprowadzona, a samo zakończenie zostawia nam w głowie mnóstwo pytań, na które odpowiedź poznamy dopiero w drugim tomie. Od razu was uprzedzam, abyście przygotowali sobie chusteczki, bo łzy polecą nie tylko na samej końcówce książki, będą wam one towarzyszyć dość często. Przez opisy tego, co działo się w domu Anabelle nie raz łzy lały mi się po policzkach, było mi okropnie smutno przez to, co dziewczyna musiała tam przeżywać. Jej jedyną rzeczą, którą tam kochała były lekcje malarstwa. To właśnie to odciągało ją od nieprzyjemnych myśli, było jej formą terapii. Na samym końcu chciałabym powiedzieć, że książka porusza bolesne i poważne tematy. Pokazuje nam, że uwaga rodziców jest dla dziecka ważna, że dorastanie bez wsparcia i ich troski, może się na nas mocno odbić. Dodatkowo widzimy, jak ważne są w życiu przyjaźnie, te prawdziwe. Mam nadzieję, że tą recenzją zachęciłam was do kupna tej wspaniałej książki!
Opinia bierze udział w konkursie