Są takie zawody, które kojarzą się nam z określoną płcią, a wśród tych zawodów jest oczywiście strażak. Przyzwyczajeni do mężczyzn wykonujących ten zawód nawet często przez myśl nam nie przechodzi, że możemy natknąć się na kobietę, która również wykonuje ten zawód. A wśród nich jest Cassie, czyli główna bohaterka nowej powieści Katherine Center. Niemalże rok temu recenzowałam jej poprzednią powieść ,,Milion nowych chwil". Teraz przyszła więc pora na to, by poznać historię "Pani strażak", która uratowała wtedy życie Maggie, Czy kolejna historia spod pióra tej autorki skradła moje serce ? Zdecydowanie tak !
Gdy gala, na której Cassie ma dostać nagrodę za swoje bohaterstwo zmienia się w wieczór jej porażki kobieta jest zmuszona wyjechać z Austin i przy okazji spełnia prośbę matki, która jest poważnie chora. Tak właśnie trafia w okolice Bostonu i zaczyna pracę w jednostce strażackiej w małym miasteczku Lillian. Wszyscy strażacy w jednostce wydają się niechętni pomysłowi, by kobieta pracowała razem z nimi. Jedynym wyjątkiem jest Owen, któremu Cassie nie przeszkadza. Cassie wystawi swoje uczucia na próbę, a wkrótce będzie musiała zawalczyć o to, co dla niej najważniejsze.
Pomysł na to, by główną bohaterką była kobieta, która jest strażaczką bardzo mi się spodobał i nie będę ukrywała, że nawet bardzo. Bo mało jest powieści, w których kobieta wykonuje pracę często kojarzoną z mężczyznami. A Cassie mimo, że jest kobietą, to tak naprawdę jest w stanie znieść więcej, niż niejeden mężczyzna. Jest wysportowana, nie obraża się o byle co i przede wszystkim jest odważna. To właśnie odwaga pozwala jej pracować w zawodzie. Bo tam, gdzie inni panikują; ona zachowuje ostrość umysłu i umie znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Kocha medycynę (między innymi dlatego jest ratownikiem medycznym), nie boi się igieł, jest w stanie wiele wytrzymać. Jednak jej życie prywatne jest równie trudne. Trauma z przeszłości i gniew na matkę sprawiły, że nie wierzy w uczucia, a przede wszystkim w miłość. Dlatego jest oschła i boi się głębszych uczuć. Stara się być twarda, choć wewnątrz jest często po prostu zagubiona. Cassie naprawdę zdobyła moje uznanie. To nie jest bohaterka prosta. Wiele w życiu przeszła, ale jest twarda. Chce rywalizować z mężczyznami, szuka sposobu na to, by ludzie w straży ją polubili. Z kolei Owen to mężczyzna, który jest po prostu dobrym człowiekiem. Nie jest bad boyem, ani typowym mężczyzną, jakiego możemy uraczyć w powieściach. Nie boi się o kogoś zawalczyć, ale nie robi tego w sposób nachalny. Nie naprzykrza się. To typowy chłopak, którego moglibyśmy spotkać na ulicy. Do tego mamy też bohaterów pobocznych, którymi są członkowie jednostki strażackiej, w której pracują główni bohaterowie, a także matka Cassie. Co ciekawe niektórzy z ich są bardziej rozwinięci, więc to ogromny plus, bo dzięki temu mamy poczucie, że autorka dostrzega także innych bohaterów w tej historii, a to przecież oni ją uzupełniają.
Katherine Center pisząc tę książkę wspomagała się radami swojego męża, który jest ratownikiem medycznym i służy w ochotniczej straży pożarnej oraz przeczytała parę książek dotyczących tego zawodu. I to kolejny ogromny plus tej historii, bo na każdej stronie widać, że autorka nie poszła na łatwiznę. Czytając opisy akcji, żartów strażaków, czy zwykłych czynności naszych bohaterów widać, że autorka posiada fachową wiedzę, którą umie umiejętnie wpleść do całej tej historii. Na uwagę zasługuje też lekkie pióro Center. Miałam wrażenie, że czytało mi się tę historię jeszcze lepiej, niż jej poprzednią powieść. W książce jest dużo dialogów, nie brakuje zabawnych sytuacji, a wszystko przeplecione jest wydarzeniami, jakie rozgrywają się w życiu Cassie. Tak szybko czytało mi się tę książkę, że zanim się obejrzałam już ją kończyłam. Nie mamy tutaj wielkich fajerwerków. Nie ma miłości, która uzależnia, ale widać tutaj prawdziwe uczucia. Wszystko jest napisane z niezwykłą czułością i przede wszystkim lekko. A to bardzo trudna sztuka, która amerykańskiej pisarce się naprawdę udała. Jedyne, co mi tu nie podpasowało, to cała ta intryga wymierzona w Cassie przez jednego ze strażaków, ale być może wielu czytelników po prostu nie zwróci na to uwagi.
,,To, co bliskie sercu" to cudowna historia o sile przebaczenia i miłości, która nie jest łatwa. Ale jest za to ,,życiowa". Katherine Center po raz kolejny udowadnia, że jej powieści to idealnie dopracowane mieszanki uczuć, emocji i przede wszystkim trudności, jakie napotyka w swoim życiu każdy z nas. Można od Cassie i Owena wiele się nauczyć, a sama historia, jaką oferuje nam Center jest niezwykle czuła. Ja polecam Wam tę powieść i myślę, że jeśli po nią sięgniecie, to się nie zawiedziecie. Bo to nie jest typowy romans, czy powieść obyczajowa. To książka z historią, która choć wydaje się raczej ,,zwyczajna", to w rzeczywistości łapie za serce i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Całą recenzję przeczytasz ...