- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.eli mnie od runięcia w przepaść, krok i dławiący mnie od środka niepokój, który momentalnie przechodzi w panikę. Kilkanaście metrów poniżej, pod moimi stopami płynie rzeka, jej wartki nurt przesuwa naprzód olbrzymie kry. Ten zwyczajny bieg przyrody zakłóca praca ciężkiego ramienia dźwigu, które raz po raz zanurza się w wodzie. Ubrany w czarną piankę nurek trzyma w ręku linę zakończoną hakiem i krzycząc coś do operatora dźwigu, zaczepia hak o zatopiony w wodzie prostokątny przedmiot. W poszukiwaniu kolejnych wskazówek albo raczej z potrzeby zaprzeczenia przebiegam wzrokiem po nadbrzeżu. Kręci się po nim kilku funkcjonariuszy - jeden fotografuje teren, pozostali rozkładają stelaż, na którym zawieszają granatową płachtę. Odczytuję na niej tylko dwa słowa: POLICJA OGLĘDZINY. Przez pulsacyjny syk, który słyszę w głowie, te koślawe, przybrudzone litery wydają się pozbawione sensu i znaczenia. Przez kolejnych kilkanaście sekund otacza mnie absolutna cisza, tkwię w niej, w tym odrealnionym poczuciu braku przynależności do tu i teraz. Zwalnia mój oddech, słabnie warkot silników, nawet głos gliny odpływa, jest jakby za dźwiękoszczelną kurtyną moich własnych mylnych wyobrażeń. Czuję się tak, jakby ktoś umieścił mnie w niemym filmie, w pieprzonym koszmarze bez fonii, bez celu, bez nadziei. W miejscu, z którego nie można się tak po prostu wyrwać. Szarpnięcie za ramię wyrywa mnie z tego stanu odrętwienia. - Proszę natychmiast stąd odejść! - To wciąż on, ten sam gliniarz. Wyszarpuję mu się i bez słowa wyjaśnienia podchodzę do oddalonej o kilka metrów barierki, skąd mam jeszcze lepszy widok na prowadzoną wciąż akcję ratunkową. Ostry zgrzyt blachy trącej o metal odziera mnie z resztek złudzeń. Ramię dźwigu unosi się, bierze kolejny zamach, a potem opada i zanurza się w wodzie, tym razem jeszcze celniej trafiając w pozostałości po masce zatopionego samochodu. Brakuje reflektorów, z miejsca, w którym powinien znajdować się silnik zwisają tylko zmiażdżone siłą upadku bebechy. W wynurzającym się znad lustra wody nissanie rozpoznaję dobrze znane mi detale. Ten sam kolor lakieru - granatowy metalik, identyczny bagażnik na dachu. Wraz z kolejnym druzgoczącym podobieństwem zamykam oczy. Pod powiekami znów staje mi twarz synka, wciąż jeszcze bezpiecznego, obraz tak żywy zaledwie sprzed kilkudziesięciu minut. Najpierw mała rączka z zaciśniętym w niej autkiem, którym Jaś machał mi na pożegnanie, a potem naciągnięta na uszy wełniana czapka z błękitnym pomponem. Takim samym jak kolor jego oczu. Na końcu we wspomnieniach zjawia się Kuba pospiesznie zrzucający śnieg z karoserii. Jego ciepły oddech na zaparowanej szybie, pracujące mięśnie pod nieocieplaną wiatrówką, zbyt lekką jak na tę porę roku. Cholerne i całkiem niepotrzebne obrazy. Intruzy. Bo przecież to nie oni, nie moi najbliżsi tkwią we wnętrzu tego wraku. Przez silny podmuch wiatru i wir płatków śniegu dryfujących w powietrzu przez chwilę tracę samochód z pola widzenia. A potem, kiedy ramię dźwigu obraca go w poprzek, ostatni brakujący element w układance trafia na swoje miejsce. GA 011KT, numer rejestracyjny, który znam na pamięć i rozpoznaję na tylnej tablicy. Czuję, że nogi się pode mną uginają, mrużę oczy. W ten sposób usiłuję dostrzec wnętrze samochodu. Za wybitą szybą, na przednim siedzeniu raczej nie ma pasażera, wyłaniający się na tylnym siedzeniu fotelik dziecięcy też jest pusty. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Przebiegam wzrokiem po nadbrzeżu w poszukiwaniu męża i synka owiniętych w koc ratunkowy, przestraszonych, ale bezpiecznych. Ale ich tam nie ma! Nigdzie nie ma! - Tam jest moja rodzina! - Odwracam się w stronę policjanta, czując, że słaniam się na nogach. Potem wszystko dzieje się błyskawicznie. Znika rzeka i wrak, nawet ten cholerny glina wraz z zaciśniętą wokół mojego ramienia dłonią, którą chce mnie odciągnąć na bok. Mój wzrok gubi ostrość, kolor i kształt. Krawędzie otaczających mnie przedmiotów najpierw stają się rozmyte, a chwilę później nabierają jasnej poświaty. I ja rozmywam się w jej środku, wewnątrz tego złotawego, złowieszczego światła. Kiedy na powrót otwieram powieki, leżę w ciasnym wnętrzu o białych ścianach. Jaskrawe światło lampy drażni mi oczy, nie należy już do świata mojej wyobraźni, podobnie jak zawieszona nade mną ręka ze strzykawką i dwie pochylone twarze. Zewsząd zionie smród antyseptyków i ukrytego za białymi kitlami współczucia albo poczucia obowiązku. Nie wiem. Kiedy na powrót sobie wszystko przypominam, odpływam na dobre. * * * koniec darmowego fragmentu zapraszamy do zakupu pełnej wersji Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA ul. Sienna 73 00-833 Warszawa tel. +4822 6211775 e-mail: Księgarnia internetowa: Wersja elektroniczna: MAGRAF , Bydgoszcz
książka
Wydawnictwo Muza |
Data wydania 2021 |
Oprawa miękka |
Liczba stron 320 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | książki na jesienne wieczory, Sensacja, thriller, Polskie thrillery |
Wydawnictwo: | Muza |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2021 |
Wymiary: | 130x205 |
Liczba stron: | 320 |
ISBN: | 9788328716896 |
Wprowadzono: | 13.05.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.