Rzadziej czytam powieści obyczajowe, jednak tym razem skusiłem się, ponieważ zainteresował mnie opis książki na okładce, jak i sama widok, który znajdował się na niej. Za nim o opakowaniu, które mnie urzekło, przejdę do autora powieści.
Pan Andrzej Gliwiński urodził się w Sosnowcu położonym w Zagłębiu Dąbrowskim. Jego dorobek literacki to przede wszystkim utwory poetyckie, które... w sporej mierze trzyma w szufladzie. Kilka zostało już wydrukowane we wrocławskim piśmie Sztuka osobowa i było to w roku 1996. Jak można przeczytać na skrzydełku książki, autor pisze również powieści, a ich zręby powstawały już w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia.
Dlaczego urzekł mnie opis i okładka?
Bez pamięci o tym, co było, teraźniejszość jest niepełna.
Już początek na czwartej stronie okładki dał mi wiele do myślenia. A gdy przeczytałem blurb, czyli streszczenie utworu, liczyłem, że to będzie bardzo interesująca historia. Do tego urzekająca okładka, przedstawiająca willę położoną w górach, w której to okolicy widać wyciąg krzesełkowy. Do willi prowadzi przepiękna aleja obsadzona drzewami. Mimo tego, że osoba odpowiedzialna za grafikę, Grzegorz Araszewski, "poszedł" w smutne, ciemne odcienie, to i tak jej widok dla mnie miał ogromne znaczenie. Wiadomo, góry, wyciągi, piękne otoczenie. Nie mogłem więc przejść obok lektury obojętnie. A co w niej znalazłem?
Na kartach książki poznamy historię dziesięcioletniego chłopca. Adam wraca z kolonii znad mazurskiego jeziora, na które tak naprawdę nie chciał wyjeżdżać. W powrotnej drodze bardzo przeżywał powrót do domu i spotkanie z rodzicami. Nie mógł się jego doczekać, bo podróż trwa i trwała, dłużąc się niemiłosiernie. Jakież spotkało go rozczarowanie, gdy na peronie w jego rodzinnej miejscowości nie czekała na niego ani matka, ani ojciec, tylko ciotka Lidia. Chłopiec przeżywa pierwsze rozczarowanie, następnie kolejne, bo zamiast do domu, musi ruszyć w kolejną podróż, tym razem w góry, gdzie podobno czeka na niego matka. Młody człowiek czuje, że coś jest nie tak, że starsze osoby nie mówią mu prawdy, dlaczego nie może zostać, by rozpocząć rok szkolny. Jak się okaże, miał całkowitą rację, ponieważ jego tato znajduje się w szpitalu i jego wyjście jest nieznane.
Adaś trafia do willi w górskim miasteczku. Autor nie podaje jednak jakim, choć, może się mylę, akcja powieści przenosi się gdzieś w Sudety. Jak będą wyglądać najbliższe dni, tygodnie w życiu chłopca? Jak je spędzi? Kogo pozna, z kim się zaprzyjaźni? Jakie przeżyje przygody?
Nie jest to powieść wybitna, nie jest też to powieść słaba. Czy poleciłbym ją innemu czytelnikowi? Ciężko mi powiedzieć. Każdy inaczej ocenia literaturę, każdy inaczej przeżywa, to co odczuwa przy czytaniu. Ja trochę jestem zawiedziony. Czegoś mi tu brakuje, czegoś, co mi trudno określić.
Opinia bierze udział w konkursie