Grace i Tom Penderford to szczęśliwe małżeństwo, które prowadzi spokojne życie na angielskiej prowincji i wychowuje trzyletnią córeczkę Chloe. Poznali się na ostatnim roku studiów, kiedy Tom z niechęcią oddawał się zagłębianiu tajników architektury. Połączyło ich silne uczucie. Dopasowali się do siebie jak dwie połówki jabłka.
Grace należy do tych kobiet, które oddają się pracy, pną się po szczeblach kariery, aby w rezultacie osiągnąć sukces i zapewnić rodzinie godne życie. Mimo że dużo czasu spędza w pracy i nie zawsze jest w stanie poświęcić stu procent uwagi swojej córeczce i mężowi, to kocha ich najbardziej na świecie.
Tom natomiast spędza czas w domu, opiekuję się małą Chloe i z ogromną troską i dbałością się nią zajmuje. Córeczka jest jego oczkiem w głowie. Poświęca jej każdą swoją chwilę, bawi się z nią, a także obserwuję przebieg rozwoju. Chloe jest rezolutną dziewczyną i dostarcza rodzicom sporo uśmiechu. Czasami Grace bywa zazdrosna o łącząca wieź swojego męża z córeczką. Czasami też miała wrażenie, iż jest outsiderem w tej rodzinie. Niemniej jednak była zafascynowana i oczarowana miłością i oddaniem, jakie każdego dnia okazywał jej mąż.
***
Jak się później okazuje, dziewczyna ma chore migdałki i koniecznie musi przejść zabieg, w celu ich usunięcia. Po usunięciu migdałków Chloe nie będzie już tyle chorować, a noc będzie przesypiać w spokoju. Zabieg nie należy do skomplikowanych, więc po usunięciu migdałków, rodzina będzie mogła spokojnie wrócić do domu. Ale jak to w życiu bywa, los lubi być przewrotny i zaskakujący. Mimo iż operacja przebiegła pomyślnie, a rodzina wróciła do domu szczęśliwa, to małą Chloe zaatakował wirus zwany sepsą. Dziewczynka umiera... Rodzicie są rozgoryczeni, nie potrafią pogodzić się ze stratą tego co było dla nich najcenniejsze. Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić, iż z dnia na dzień tracicie osobę, która była dla Was całym światem? Naprawdę ciężko jest to sobie wyobrazić... Grace i Tom - bohaterowie najnowszej książki Amandy Prowse, niestety to przeżyli. Niespodziewanie. Nie przygotowali się się do tego zupełnie. Śmierci zawitała do ich życia i odebrała im dziecko, a dokładnie rzecz ujmując, to sepsa odebrała Grace i Tomowi trzyletnią Chloe.
***
Dramatyczne wydarzenie, które spotkało młode małżeństwo zamiast ich do siebie zbliżyć to spowodowało, że tych dwoje nie potrafią ze sobą już normalnie rozmawiać. Znalezienie wspólnego języka, jakiejkolwiek wsparcia, czy odrobina otuchy graniczy z cudem. Obwijaną siebie nawzajem za śmierć córki. Lecz to nie sprowadza się do niczego dobrego. Pojawiają się głośnie kłótnie, atmosfera bólu i rozpaczy gęstnieje. Małżonkowie kierują w swoją stronie wiele niepotrzebnie wypowiedzianych słów. Tom wypomina żonie, iż całe dnie spędzała w pracy, nie poświęcała uwagi córce, nie było jej kiedy mała najbardziej potrzebowała matki. Natomiast Grace obarcza męża o to, iż jego wynagrodzenie nie pozwoliłoby chociażby w minimalnym stopniu na godne życie, dlatego ona oddawała się pracy. Bezustanne kłótnie, pełne napięć, krzyków w rezultacie zmuszają Grace do wyjazdu. Grace jest już zagubiona w tej sytuacji. Z każdą kolejną kłótnią zostaje utwierdzona w przekonaniu, iż musi wyjechać, odpocząć i chociaż w minimalnym stopniu zagłuszyć tragedię, którą spotkała ją i męża. Czy małżeństwo Penderfordów się rozpadnie? A może ?ucieczka? Grace tylko wzmocni łączącą ją więź z Tomem? Jak potoczą się dalsze losy Penderfordów? O tym musicie przekonać się już sami!
?Mówi się, ze fortuna kołem się toczy.
Mówi się, że życie może się zmienić w ułamku sekundy.
Mówi się, że kiedy życie już się zmieni, prawie nie można sobie przypomnieć, jakie było przedtem.?
Bardzo przejmująca i rozdzierająca serce historia. Nie byłam przygotowana na tyle emocji. Autorka w swojej książce poruszyła bardzo trudny temat. Temat choroby, która nie każdemu jej znana ? sepsa. Muszę przyznać, iż sama nie do końca wiedziałam na czym te choroba polega, jak się objawia, jakie są jej przyczyny. Właśnie dzięki tej książce czytelnik może dogłębnie dowiedzieć się czym jest sepsa. Autorka wyjaśnia to co nie znane, ukazuje jak zachowują się ludzie, którzy tracą dziecko z dnia na dzień w wyniku tej choroby. Jak silne są ich przeżycia, do czego są zdolni w obliczy krzywdy wyrządzonej przez los. Każdy rozdział zapoczątkowany jest wstawką dotycząca objawów tejże choroby. Sepsa pojawia się niespodziewanie, w odpowiedzi na te infekcję organizm niszczy własne narządy i tkanki. Jeśli nie zostanie odpowiednio wcześnie rozpoznana i poddana bezzwłocznemu leczeniu to wywołuje ogólnoustrojową niewydolność i w rezultacie śmierć.
?Tęsknię za nią. Tak bardzo za nią tęsknię. Po prostu nie mogę się pogodzić z tym, że już nigdy więcej jej nie zobaczę. Po prostu nie mogę!?
Książka jak najbardziej pobudza do refleksji, przemyśleń i posiada swoisty przekaz. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy nasze życie zakończy swój bieg. Nie jesteśmy w stanie się do tego się przygotować, a tym bardziej przygotować do tego bliskich.
Bohaterowie Trzy i pół sekundy zostali bez wątpienia świetnie wykreowani. Każdy najmniejszy szczegół ich odczuć, myśli, został dopracowany. Wszystko jest wyraziste, do bólu autentyczne. Z książki, aż wylewa się wodospad emocji, a emocje, które targają bohaterami powodują, iż czytelnik tak wczuwa się w ich historię, że ma ochotę wejść do książki i pocieszyć pokrzywdzonych przez losów rodziców, ale nie możę. Kiedy Grace zdecydowała, że wyjeżdża, bo nie jest w stanie tego wszystkie już znieść, muszę przyznać, iż odebrałam jej zachowanie jako trochę egoistyczne. To nie tylko jej zostało odebrane dziecko, ale jej mężowi również. Powinni przez to przechodzić razem, być dla siebie oparciem, a w zamian nieustająco kłócili się i wzajemni obwiniali. Nie tak powinno być. Wystarczyło normalnie porozmawiać. Ale z drugiej zaś strony jestem w stanie też to zrozumieć. To naturalny odruch, że jeden drugiego obwinia, kiedy śmierć się pojawia. Myślę, że wówczas nie jesteśmy w stanie myśleć racjonalnie, działamy pod wpływem chwili, pod wpływem impulsu.
***
Książkę można by podzielić na dwie części ? przed śmiercią Chloe i po śmierci Chloe. Kiedy to szczęśliwa rodzina wiodła sielankowe życie, a z dnia na dzień wszystko się rozpada i nic już nie jest takie same. Bardzo plastyczny i lekki styl Autorki powoduje, iż całość czyta się błyskawicznie. Niezwykłe zwroty akcji, nie pozwalają odłożyć książki chociażby na chwilę. Strony są naładowane emocji, że gdy siedzimy z książką w dłoni to bezustannie słyszymy bicie własnego serca. Książka jest tak przesiąknięta bólem, smutkiem, że nie ma się co dziwić, gdy czytelnik zareaguje na treść bardzo emocjonalnie. Na szczęście prolog podnosi czytelnika trochę na duchu i daje wiarę w to, iż po burzy naprawdę wychodzi słońce.
Niesamowite jest również to, iż sam tytuł nie jest przypadkowy. Cały czas zastanawiałam się czy posiada w sobie jakiś ukryty sens. Tak też się okazało. Bowiem, tytułowe Trzy i pół sekundy mają ogromne znaczenie, ale jakie to już Wam nie powiem. Sięgnijcie po tę książkę, przekonajcie się sami, jaka ta historia jest naprawdę. Jak rozdziera serce i uczy, jak sobie radzić kiedy wydarzy się tragedia. To naprawdę godna polecenia historia, która z pewnością pozostanie ze mną na długie lata.
Opinia bierze udział w konkursie