- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.swoje szkła, powiedziałem sobie: to jest ten młody człowiek. Rozumiem pańskie zdziwienie. Wspomniałem przecież o lekarzach, prawda? Wtajemniczali mnie także w zawiłe sekrety na temat sugestii i sposobów przekazywania myśli. Nie mam żadnego własnego sądu o tych praktykach. Szczerze mówiąc, teorie takie wydają mi się zbyt niebezpieczne. Mniejsza o to! Potem oficer odszedł, ale nie mogłem się oprzeć pokusie opowiedzenia panu o tych przypuszczeniach. Na pewno i panu zdarzają się czasami podobne historie. Tylko gdzie to się mogło zdarzyć? Załóżmy na chwilę, że istotnie gdzieś pana widziałem. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jest pan agentem handlowym. Podróżuje pan. Ja też spędzam dużo czasu w rozjazdach. Jestem jednak przekonany, że nie widzieliśmy się w pociągu ani na stacji, ani w powozie odwożącym na dworzec gości hotelowych, ani w bufecie. Nie, to na pewno nie takie miejsca. Gdzież więc? Widzę, że słucha pan? Proszę zgadnąć. Nie przypomina pan sobie? Mówiłem już o swoich podróżach. Celem ich bywają wizyty u lekarzy, którzy badają moje zdrowie, dłuższe wypoczynkowe wyjazdy do miejscowości, w których na jakiś czas wraca się do lepszego samopoczucia. Czyżby to było w takiej miejscowości? Jestem pewien, że spotkaliśmy się latem. Miał pan zdrowszą cerę. Zresztą i ja czułem się lepiej. Nikt nie poddawał się, jak dziś, okresowym histeriom. To musiałbym pamiętać. A więc można założyć, że nasze spotkanie odbyło się przed kilkoma laty. Był pan bardzo młody. Wiem, wyglądał pan poważnie, znacznie poważniej od pierwszego lepszego uczniaka czy studenta, których tam się sporo kręciło. To nie było w górach! Czy nie bywał pan w Odessie? Nic nie szkodzi. Nie upieram się przecież, że to był pan. Dlaczego się pan denerwuje? Nigdy nie brano pana za kogoś innego? Mnie to się zdarza na co dzień. Nigdy mnie to tak bardzo nie drażni, mój drogi. Zawsze staram się spędzać kilka miesięcy nad morzem. Najlepsza jest jesień. Na południu, rzecz prosta. Wyrudziała zieleń, łagodniejsze słońce niż w środku lata, morze też bardziej spokojne. Owoce. I brak tego tłumu, który zalega wybrzeża w letnich miesiącach. Pozostają ludzie, którym się nie śpieszy, i ci, którzy chcą doczekać tutaj pierwszych porywów chłodniejszego wiatru, od którego osypują się gałęzie, ludzie chorzy lub nieszczęśliwi. Proszę nie myśleć, że uważam pana za kogoś takiego. Nie wiem zresztą, dlaczego pan tam wówczas przyjechał. Zapewne dla podreperowania zdrowia. Zbyt intensywna nauka, może jakieś sercowe kłopoty? Proszę się nie gniewać. Nigdy nie wyjdę poza przypuszczenia. Powiadam - nie upieram się ani przez chwilę, że ten, o którym opowiadam, nosił pana imię i że cokolwiek - oprócz zupełnego podobieństwa - miał z panem wspólnego. Nie pamiętam nawet, czy zamieniłem z nim kilka słów. Wiem jednak, że słyszałem jego głos wielokrotnie. Mieszkaliśmy najwidoczniej w sąsiadujących ze sobą domach i spotykaliśmy się na tej samej ulicy prowadzącej do morza. Lubię wczesne spacery. Nie mogę długo spać i nie pomagają mi żadne przepisywane lekarstwa, budzę się wcześnie. Wtedy jeszcze miasto - w tej części, gdzie zgromadziły się domy wynajmujące pokoje letnikom - jest puste. Z daleka dochodzi gwar portu, ale ściszony, nieszarpiący nerwami. Nawet w nocy, kiedy otworzy się okno, żeby wpłynęło do wnętrza trochę zimnego powietrza, słychać z oddalenia ten pomruk, nawijający się na stojącą ciszę odgłos syren okrę Spotykam wtedy tylko nielicznych zwolenników wczesnej kąpieli, ludzi śpieszących się do pracy, widzę czasami, jak otwierają się okna w domach mijanych po drodze i ktoś wystawia do słońca twarz, wyrwaną z głębokiego snu, mruży oczy, ale nic oprócz wielkiego czarnego słońca nie ociera się o powieki, kolor morza jest daleko, odpływają obłoki, nie widać brzegów rysujących się na horyzoncie między podłużnymi liśćmi akacji rosnących pod oknem i zamykającą się wprost perspektywą topolowej alei, którą dojść można do bulwarów, zapełniających się owocami i krzykiem targowisk, z wyłaniającymi się kolorami dywanów, które rozkłada się na piasku, i przenikliwym krzykiem ptaków zaplątanych w tej nabierającej barw przestrzeni. O tej porze spotyka się starców, którzy gaszą latarnie. Idą wolno, nie śpiesząc się, zawsze tym samym krokiem. To jeszcze nic! Muszę zawsze spędzić trochę czasu nad samym wybrzeżem. Tak żeby nie słyszeć nawet tych kroków ani szelestu skrzydeł lecących w pobliżu ptaków. Słońce jest nisko nad wodą. Jeśli morze jest spokojne, rozwija na nim długie, błyszczące pasmo podchodzące pod same stopy, w wynurzający się piasek i nagrzewające się kamienie. Może po prostu spotykaliśmy się o tej porze? Ponieważ cenię sobie samotność, musiałbym podczas tych wędrówek zwrócić u
książka
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa twarda |
Liczba stron 928 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść historyczna, książki dla starszych pań |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 0x0 |
Liczba stron: | 928 |
ISBN: | 9788366272309 |
Wprowadzono: | 23.10.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.