Z twórczością Whitney G. miałam styczność już kilkukrotnie, ale dopiero teraz mam pewność, że nie będzie ona należeć do grona moich ulubionych autorów. Jej książki to tak naprawdę opowiadania, w dodatku dosyć ubogie, które nie wnoszą zbyt wiele do życia i są jedynie lekkim czytadłem. "Twój Carter" wzbudza we mnie mieszane uczucia, bo choć opowieść ta jest znacznie dłuższa od serii "Intensywne doznania", to utrzymana jest na podobnym poziomie (z malutkimi wyjątkami).
Mimo że przedstawiona historia jest intrygująca i ciekawa, to uważam, że to bardziej prototyp powieści niż pełnowymiarowa lektura. Arizona i Carter to przyjaciele od wielu lat, którzy nigdy nie myśleli o sobie jako o potencjalnych partnerach. Zawsze wspierali się w trudnych chwilach, byli na każde swoje zawołanie i pomagali sobie w problemach sercowych. Nagle jednak, po kolejnych niepowodzeniach miłosnych, zaczęli uzmysławiać sobie, że coś do siebie czują i nie jest to wyłącznie pociąg fizyczny.
Jeśli chodzi o bohaterów, to są oni bardziej rozwinięci, niż w innych książkach autorki, które czytałam. Whitney G. przedstawia zarys ich życia, trochę nawyków i upodobań, porusza nawet kwestie ich rodzin, byłych partnerów czy zainteresowań. Mamy tu też przeskoki do czasów, gdy między bohaterami dopiero co rodziła się przyjaźń. Wszystko jest jednak potraktowane po łebkach. O postaciach drugoplanowych wiadomo bardzo mało. Nadal uważam kreację bohaterów za ubogą, pozostawiającą czytelnika bez odpowiedzi na niektóre pytania, rodzące się w trakcie poznawania historii.
Nie wiem, czy Whitney G. zawsze pisze w taki sposób, ale nie do końca odpowiada mi jej pióro. Prawie same dialogi, poprzeplatane krótkimi i rzeczowymi opisami, do tego standardowo motyw pisania maili, esemesów i listów, kiepsko rozwinięty świat przedstawiony, mało akcji i ciągłe skupianie się na seksie, pomijając przy tym inne, bardzo ważne aspekty zdrowego związku. To chyba nie moja bajka. Niektóre sceny erotyczne są wręcz żenujące i prymitywne, opisane w zaledwie kilku zdaniach. A gdy kolejny raz z rzędu widziałam tekst w stylu "Aaaaaa - jęczałam, bo było mi tak dobrze", to miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę. Tak nie wyglądają piękne, emocjonalne, pełne namiętności chwile uniesień.
"Twój Carter" to dziwna książka, nieco cukierkowa, choć też niepozbawiona smutnych dla bohaterów chwil. Sama nie wiem, co mam do końca o niej sądzić, ale z pewnością nie zgadzam się z licznymi pozytywnymi opiniami, które widziałam na jej temat. Nie wiem, w czym tkwi jej fenomen.
Opinia bierze udział w konkursie