"Twoje fotografie" to książka, która swoją premierę świętowała już dość dawno temu. Zaintrygowała mnie opisem i od kilku tygodni widniała na moim stosie hańby. Postanowiłam, że przyszedł już na nią czas. Na historię dziewczyny, która powinna mieć przed sobą całe życie. A miała jedynie bliżej nieokreślone miesiące, naznaczone cierpieniem z powodu nowotworu i pewność, że nie dożyje swoich trzydziestych urodzin.
To nie jest książka o odhaczeniu listy rzeczy, które chce się zrobić przed śmiercią. To swoisty pamiętnik głównej bohaterki, która skrzętnie przedstawia nam swoje dni po tym, gdy usłyszała o diagnozie. Śmiech przeplata się z rozpaczą, korzystanie z życia z niezrozumieniem losu, a szczęście z nieustannym bólem. Poza tym jest to dokumentacja spełniania jej jedynego marzenia jakie kiedykolwiek posiadała. Chciała po prostu wziąć ślub. A że już nie ma czasu na poszukiwania kandydata? Cóż, trudno, weźmie go w pojedynkę, a wesele będzie ukoronowaniem jej życia. W końcu niewiele już go zostało.
Ava to dziewczyna, która w swoim krótkim życiu już poznała smak chemioterapii, operacji, długich pobytów w szpitalu. Wygrała bitwę z rakiem piersi, choć jej ciało zostało nim naznaczone na zawsze. Od tego czasu z nikim się nie związała, wstydząc się swoich blizn po walce z chorobą. W swoje 28 urodziny otrzymuje diagnozę, która zwala ją z nóg. To koniec. W otoczeniu ukochanych rodziców, dwóch przyjaciółek oraz dalszej rodziny i znajomych, świętuje kolejny rok życia mając świadomość, że prawdopodobnie kolejnego już nie będzie. Na pomysł ze ślubem wpada nieoczekiwanie, a dzięki umieszczeniu informacji w social mediach staje się on sprawą, którą żyje mnóstwo osób.
Czy pomysł na świętowanie życia zamiast uroczystości pogrzebowych po odejściu jest dobry czy raczej niesmaczny i dziwny? Z pewnością opinie są podzielone, natomiast po lekturze tej książki doskonale rozumiem Avę i pobudki, które nią kierowały. Autorka znakomicie przedstawiła jej czas przed śmiercią, bez zbędnego patosu, niezwykle realistycznie. Towarzyszą jej szalenie mieszane emocje i umiejętnie przekazuje je czytelnikowi. Najtrudniejsze w tym wszystkim wydaje się nie samo odejście, co pozostawienie bliskich jej ludzi, z ziejącą dziurą w samym środku serca. Zdecydowanie łatwiej jest odejść, niż żyć po śmierci kogoś, kto był dla nas całym światem. Choć sięgając po tę książkę doskonale zdajemy sobie sprawę z jej zakończenia, to nie można powstrzymać łez. Rozpaczy za tym, co Ava utraciła. Bezsilności, gdyż nie było dla niej ratunku. Niesprawiedliwości, bo przecież powinna mieć przed sobą całe życie. Ale chyba najbardziej uderza w nas ból jej bliskich- rodziców, przyjaciółek i Jamesa. Patrzeć na śmierć ukochanej osoby z wiedzą, że nie można jej pomóc jest czymś okrutnym. A Ava stara się nas nauczyć w tej książce, że trzeba się cieszyć życiem. Chwilami. Czerpać z tego, co jest nam dane przeżyć na ziemi jak najwięcej. Bo nikt nie wie ile mu czasu pozostało...
Opinia bierze udział w konkursie