SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Tyle miłości

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Data wydania 2018
Oprawa miękka
Liczba stron 416
  • Wysyłamy w 24h - 48h

Opis produktu:

Kiedy Catherine Reindeer zostaje uprowadzona z parkingu przed restauracją, w której pracuje jako kelnerka, nie tylko jej najbliżsi - matka i mąż, lecz również ludzie, którzy ledwie ją znali, przeżywają wstrząs.

`Tyle miłości` pokazuje, jak pustka po zaginionej odmienia życie tych, którzy pozostali - z niepewnością, lękiem i rozpaczą. Osią powieści jest jednak zdumiewająca psychiczna droga samej Catherine - droga do normalności po niewyobrażalnej traumie. Kiedy po miesiącach udręki ostatni, najbardziej bolesny cios zmusza ją do podjęcia ostatecznej decyzji, okazuje się, że zupełnie nie jest przygotowana na to, co ją czeka po odzyskaniu upragnionej wolności. Z historią głównej bohaterki przeplata się opowieść o losach młodej poetki, zamordowanej wiele lat wcześniej, której wiersze pomagają Catherine przetrwać najczarniejsze godziny życia. Prowadzona wielowątkowo narracja tworzy żywy, poruszający obraz skutków cierpienia, jakie ludzie potrafią sobie nawzajem zadawać.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwa: Prószyński
Kategoria: książki na jesienne wieczory,  Sensacja, thriller,  Psychologiczne
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2018
Wymiary: 125x195
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-8123-320-0
Wprowadzono: 10.08.2018

RECENZJE - książki - Tyle miłości - Rebecca Rosenblum

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 6 ocen )
  • 5
    4
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Marika Ciok

ilość recenzji:23

brak oceny 16-10-2018 15:46

Muszę przyznać, że ciężko mi się czytało. Ostatnim czasem bardzo dużo takiego typu czytałam książek co bardzo mnie zmęczyło. Dlatego szkoda, że wcześniej jej nie przeczytałam. Mimo, że ciężko mi się ją czytało nie sprawiło to, że książka była zła. Wręcz przeciwnie. Bardzo pozytywnie ją oceniam.
Dlaczego?
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej części poznajemy główną bohaterkę ? dwudziestoletnią Catherine, która zostaje porwana. W tej części zostaje dokładnie opisane życie codzienne Catherine. Mamy wgląd w jej życie rodzinne. Nie tylko Catherine została opisana. Została także poświęcona uwaga na porywacza Catherine. Została także poruszona zaginięcia innej ofiary.
Jak już wcześniej wspomniałam czytało mi się dość ciężko. Nie ma to nic wspólnego ze stylem pisania autorki. Pisała ona w dość zrozumiałym stylu. Nie miałam problemu by wczuć się w klimat książki.
Nie potrafiłam w jeden dzień przeczytać tej książki. Musiałam czytać ją na ?raty?. Gdybym przeczytała ja na raz zapewne pozostałby mi niesmak po niej. Tak jednak dzieląc ją, na klika dni sprawiło że bardzo przypadła mi ta książka do gustu. Po przeczytania zarówno podczas czytania nasuwało mi się wiele pytań. Przemyślenia na temat tej książki do tej pory mnie trapią.
Zostało poruszona bardzo ważna kwestia. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawę jak ciężko jest wrócić do normalnego życia po takich traumatycznych przeżyciach. To nie jest tak, że jak się człowiek uwolni to, że zapomina. Ta osoba nadal jest w niewoli wspomnień. Tego od tak nie da się wymazać. I nikt tego nie zrozumie dopóki tego nie doświadczy. można współczuć ale nie da się zrozumieć. Dlatego bardzo mi się spodobało, że zostało to opisane w tej książce. Myślę, że to naprawdę wyjątkowa choć niełatwa książka.
Reasumując polecam z całego serduszka. Myślę, że Wam także przypadnie do gustu. Tylko uwaga -naszykujcie się na to, że do prostych ona nie należny do tych prostych.

Czy recenzja była pomocna?

Czytanka na Dobranoc

ilość recenzji:234

brak oceny 30-08-2018 23:16

W czasach kiedy księgarnie pękają w szwach od thrillerów opowiadających historie porwanych ludzi, naprawdę ciężko jest trafić na coś oryginalnego. Myślałam, że "Tyle miłości" będzie kolejną książką o losach uwięzionej młodej kobiety, która czeka aż w wyniku policyjnego śledztwa oraz starań rodziny, zostanie uwolniona. Myliłam się. Motyw porywacza-psychopaty jest jedynie zapalnikiem mającym rozniecić fabułę. Podobnie jak w przypadku książki (i filmu) "Pokój" autor nie skupia się na samej istocie przetrzymywania uprowadzonej kobiety. Najważniejsze jest to co dzieje się potem. Rosenblum przedstawia nam kompletny obraz psychiki ofiary, walczącej o powrót do normalności. Jednak książka ta ma więcej niż jednego bohatera. Uprowadzenie miało wpływ również na życie rodziny Catherine oraz całej społeczności małego kanadyjskiego miasteczka i to właśnie do ich umysłów zaprasza nas autorka. Wierzcie mi będzie to niezwykle smutna wędrówka.

Catherine Reindeer zostaje uprowadzona z parkingu przed restauracją, gdzie pracuje jako kelnerka. Do zdarzenia doszło w biały dzień, jednak nie zgłosili się żadni świadkowie. Rodzina oraz bliscy ofiary pogrążają się w rozpaczy. Żyją z dnia na dzień modląc się o życie i zdrowie kobiety. Pewnego dnia ich modlitwy zostają wysłuchane i Catherine udaje się uciec z rąk psychopaty. Po długim pobycie w szpitalu wraca do domu, gdzie z pomocą męża i przyjaciół próbuje odnaleźć szczęście i wrócić do dawnego życia. Jednak demony z najczarniejszych zakamarków jej umysłu i wspomnienia horroru jaki był jej udziałem, nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Większość książek, które opowiadają o losach uprowadzonych, skupia się na czasie jaki ofiary spędziły w "więzieniu", torturach psychicznych i fizycznych jakim były poddawane oraz na policyjnym śledztwie, które prowadzi do uwolnienia bądź też nie. W przypadku tej książki, paradoksalnie to nie ofiara jest głównym bohaterem, tylko samo zdarzenie i to jak wpłynęło na losy wielu osób. Rebecca Rosenblum, anglistka i pisarka z Toronto, do tej pory zajmowała się pisaniem opowiadań, i to zamiłowanie do krótkich form możemy zauważyć w jej pierwszej, samodzielnej powieści. Wyobraźcie sobie nasz układ słoneczny, w którego środku znajduje się słońce, wokół którego krążą planety. W przypadku naszej książki centrum galaktyki jest "uprowadzenie" a planetami są zarówno ofiara i sprawca ale również rodziny poszkodowanych oraz ich bliscy. Każdy z nich ma swoją własną historię do opowiedzenia. Jako czytelnicy przywykliśmy do tego, że thrillery psychologiczne są egocentryczne dlatego na początku dość ciężko było mi się przestawić na ten inny tryb narracji. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że dotknięci skutkami tragedii są wszyscy, którzy obcowali z ofiarą. Nie trzeba być z kimś blisko, by współczuć, czuć lęk, sympatyzować i trzymać kciuki za lepsze jutro. Narracja w tej książce składa się z rozdziałów, które są stylizowane na osobne opowieści, z których każda przedstawia inny punkt widzenia na to samo zdarzenie. Poznajemy tutaj zarówno członków najbliższej rodziny Catherine : jej męża oraz matkę, jak i osoby które nie należały do grona jej bliskich : wykładowcy na Uniwersytecie czy koleżanki z pracy. Każda z tych osób inaczej odbierała młodą kobietę, jednak ich wszystkie historie, połączone w jedną całość, stworzyły dokładny profil Catherine. Muszę przyznać, że po raz pierwszy poczułam się jak w prawdziwym koszmarze. Nie zdawałam sobie sprawy, że zaginięcie jednej osoby, niczym efekt motyla, zmieni życie tak wielu ludzi. Nie sądziłam , że ludzie "rozmawiają" o tym przy śniadaniu, koczują na trawnikach, oglądają się za siebie bojąc się, że będą następnymi, patrzą na puste miejsce w uniwersyteckiej auli. Zaginięcie kobiety wywołało tsunami. Autorka pozwoliła mi również spojrzeć na to wszystko oczami sprawcy, którego chora zbrodnia, stała się makabrycznym tłem całej powieści. Ten moment z nim, moment w jego umyśle, był przerażający. Właśnie tak wyobrażam sobie psychikę psychopaty. Zresztą większość bohaterów to dobrze wykreowane, realistyczne postaci, tacy zwykli ludzie jakich wielu chodzi po ulicach. I właśnie to przeraża najbardziej, że tragedia jaką jest porwanie, mogła się przydarzyć każdemu z nas. Catherine była w złym miejscu i złym czasie.

Rzadko się zdarza by ofiarom uprowadzenia udało się uciec. Tym razem nasza bohaterka miała szczęście, wyczuła dobry moment i skorzystała z okazji. Pomimo strachu i bólu ze wszystkich sił walczyła o własne życie. Kiedy poznajemy Catherine na szpitalnym łóżku, łatwo możemy dostrzec jakie zniszczenia w umyśle ofiary spowodował psychopata, który ją więził i torturował zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie dość, że była bita, katowana i wykorzystywana seksualnie to jeszcze musiała patrzeć jak to samo dzieje się z towarzyszem jej niedoli, uprowadzonym kilka tygodni wcześniej uczniem z pobliskiego liceum. Choć rany na ciele zostały zaleczone to te na umyśle zmieniły się w poszarpane blizny. Catherine już nie jest tą samą lubiącą literaturę kobietą, która z pietyzmem i wyczuciem dekorowała swoje ukochane mieszkanie, chodziła na wykłady z poezji i cieszyła się szczęściem z mężem, który był jedyną miłością jej życia. Nowa Catherine jest zagubiona, przerażona, zalękniona. Często musi udawać, że robi postępy, zmusza się do dotyku, uśmiecha nie dlatego, że jest radosna tylko dlatego, że tak wypada. Najbliżsi kobiety nie potrafią pogodzić się z tym, że wrócił do nich wrak człowieka. Boją się zostać przy niej a jednocześnie wiedzą, że nie mogą odejść. Starają się pomóc, jednak wiedzą że ich działania są bezcelowe. Pokochałam Greya, jest jedną z najbardziej "ludzkich" fikcyjnych postaci z jakimi spotkałam się we wszystkich książkach, które przeczytałam. To właśnie on ma najtrudniej. Zamiast radosnej, zabawnej i kochającej sex żony, wróciła do niego apatyczna, śmierdząca i pozbawiona pasji marionetka, którą trzeba się opiekować, jednak nie można dotknąć. Wprost czekałam kiedy mężczyzna się podda, wybuchnie, pójdzie upić. Ja mam zdecydowanie mniej cierpliwości, mniej empatii i zrozumienia niż tej cudowny człowiek, który do końca znajdował w sobie siły by walczyć.

"Tyle miłości" to powieść, która pięknym, lirycznym językiem opowiada historię dwóch światów : tego sprzed i po tragedii. Z jednej strony mamy zabawną, szczęśliwą i barwną opowieść o dwójce młodych, kochających sztukę ludzi, którzy rozmawiają na temat powiększenia rodziny, a z drugiej mroczny świat po apokalipsie, gdzie wszystkie plany na przyszłość zostały pogrzebane i rozpoczyna się prawdziwa walka o chociażby jeden uśmiech. Wielką rolę w tej powieści odgrywa literatura. Gray pracuje w księgarni, Catherine studiuje poezję. W świecie "po" to właśnie opowiadania są swoistą formą terapii, która pomaga kobiecie wydobyć się na powierzchnię, są światełkiem w tunelu. Poznajemy tutaj również Juliannę Ohlin, fikcyjną pisarkę, która stała się inspiracją dla naszej głównej bohaterki. To właśnie dzięki jej wierszom Catherine udało się przeżyć piekło. Historia Julianny również należała do tragicznych.

Już dawno nie czytałam tak dobrej książki, która poruszyła absolutnie wszystkie struny mojej wrażliwości i uzmysłowiła mi, że to czego jesteśmy stuprocentowo pewni, może w jednej sekundzie obrócić się w pył. Swoją smutną opowieścią autorka skłania nas do myślenia. Uzmysławia nam, że właśnie tu i teraz jest czas na to by cieszyć się z małych rzeczy, trywialnych codziennych rytuałów na które nie zwracamy uwagi. Bo pewnego dnia to wszystko może zniknąć. Żeby napisać dobry thriller nie trzeba brutalnego morderstwa, mrocznej atmosfery czy drobiazgowego śledztwa. Wystarczy zachwiać poczuciem bezpieczeństwa czytelnika, bo obawa o życie własne i naszych najbliższych jest naszym największym strachem. Polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Bookendorfina

ilość recenzji:1545

brak oceny 9-08-2018 06:52

"Zniknięcie różni się od śmierci, nie ma gdzie skierować żalu."

Książka zupełnie inna niż się spodziewałam, zaskoczyła mnie formą i pomysłem na fabułę. Zakwalifikowana jako thriller, ale tak naprawdę niewiele miała z nim wspólnego oprócz delikatnych elementów nawiązujących do tego gatunku. Jeśli zatem spodziewacie się konwencjonalnego thrillera, historii z dreszczykiem, to niekoniecznie jest ona do was skierowana, natomiast jeśli liczycie na mega porcję tragedii, dramatu i emocji, wówczas może się spodobać i wciągnąć. Wsłuchujemy się w głosy głębokich wewnętrznych monologów, wzbogacanych od czas do czasu dialogiem, dla urozmaicenia i nakreślenia kontekstu. Nie wszystkie przekonały mnie do siebie, lecz wiele nasunęło frapujące refleksyjne myśli odnośnie esencji i jakości ludzkiego życia.

Poznajemy różne perspektywy, naprzemiennie przenosimy się do świata bohaterów, których niewiele łączy, za to indywidualnie lub zbiorowo oswajają się z doświadczeniami związanymi z pustką po stracie bliskiej osoby, lękiem przed życiem w samotności, rozpaczą za utraconymi szansami. Trzymają się wspomnień miłości i jej różnorodnych interpretacji. Strata niekoniecznie jest związana ze śmiercią, porwaniem czy odejściem. Również dotkliwie rani, kiedy ludzie po wielu latach wspólnego życia oddalają się od siebie. Mimo, że związek niszczeje, traci kolory, wypełniony jest obawami i tak nie decydują się na rozstanie. Uczucia wyblakły, ale znajome obrazy, gesty, słowa wciąż są mocno zakorzenione w pamięci. To jakby wejście na nowy poziom relacji i miłości, trudnych, wymagających i jednocześnie wykazujących się wielkim zrozumieniem.

Życie bliskich, przyjaciół i znajomych Catherine Reindeer, zdolnej studentki literatury kanadyjskiej, zmienia się, kiedy kobieta zostaje uprowadzona. Policja prowadzi działania poszukiwawcze, jednak mąż i matka dwudziestosiedmiolatki powoli tracą nadzieję i wiarę w jej odzyskanie. Wkraczamy w świat pełen strachu, troski, bólu, cierpienia, złości i dylematów. To także sfera silnego oddziaływania poezji, potrafiącej zespolić, ułatwić zapamiętanie, dodać otuchy, pomóc przetrwać, ukoić tęsknotę, oswoić wolność. Powieść nie należy do łatwych w analizie, trzeba jej poświęcić więcej czasu, a przede wszystkim być przygotowanym na taki styl rozmowy autorki z czytelnikiem. Mam wrażenie, że gdybym sięgnęła po ten debiut w innym czasie, kiedy nie byłam nastawiona na lekki relaks, bardziej by do mnie przemówiła, więcej bym z niej wyniosła.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?