Kto nie słyszał o Federicu Moccia i jego powieści ,,Trzy metry nad niebem" ? Powieść stała się już tak kultowa, że kojarzą ją niemal wszyscy. Doczekała się również ekranizacji, a niezliczone rzesze fanek z przejęciem śledziły losy Babi i Stepa. Ja akurat nie oglądałam ani filmu, ani nie przeczytałam tamtej książki, ale o tej historii dowiedziałam się od moich koleżanek już kilka lat temu. Gdy więc otrzymałam propozycję przeczytania innej książki tego autora, postanowiłam ją przyjąć i sprawdzić prozę Mocci. Czytając opis, historia Sofii i Tancrediego wydała mi się bardzo ciekawa, ale muszę z żalem przyznać, że niestety bardzo się rozczarowałam.
Sofia jest uznaną pianistką. Po tym, jak dowiedziała się, że cały czas była oszukiwana przez dwóch mężczyzn, którym ufała, postanawia opuścić Rzym i wyjeżdża do Rosji. Jednak Tascrendi nie ma zamiaru odpuścić kobiecie marzeń, która zawładnęła jego sercem. Postanawia zrobić wszystko, by kobieta mu wybaczyła i wybrała jego, zamiast męża.
Nie będę ukrywała, że powieść Mocci opiera się na motywie trójkąta. W tym przypadku mamy męża, żonę i tego trzeciego, który za wszelką cenę chce zdobyć kobietę. Sofia to silna, pewna siebie kobieta. Nie da się nią manipulować, nie jest naiwna, ani głupia. Nie toleruje kłamstw, dlatego gdy dowiaduje się o tym, że obaj ważni mężczyźni w jej życiu nieustannie ją oszukiwali postanawia od nich uciec. Jest też znaną pianistką, więc dostaje propozycję pracy jako nauczyciel gry. Muszę przyznać, że polubiłam ją. Jest charakterna, silna, zadziorna. Nie boi się ryzykować. To bardzo ciekawe cechy. Mało jest tak charakternych bohaterek w książkach, a Sofia jest jedną z nich. Oprócz tego do trójkąta należy jej mąż - Andrea - oraz Tascerdii, którego Sophia poznała w dość niecodziennych okolicznościach. Jednakże to nie na Andrei, a na jego żonie oraz Tascerdim oparta jest cała ta powieść. Tascerdi jest obrzydliwie bogatym, upartym mężczyzną, który za wszelką cenę chce zdobyć Sofię. Zakochany mężczyzna robi wszystko, by Sofia wybrała jego zamiast męża i spędziła z nim resztę życia. Nigdy wcześniej nie zależało mu na tym, by kogoś zdobyć, ale Sofia jest dla niego wyzwaniem. I jest zdolny do wszystkiego, by kobietę odzyskać, ale co ciekawe nie posuwa się do nieczystych zagrań, tylko chce, by kobieta sama zadecydowała o tym, z kim chce być. Mamy też tutaj oczywiście pobocznych bohaterów, ale to właściwie na relacji pomiędzy Sofią, Tascerdim i Andreą skupia się ta książka.
Od razu uprzedzę Was, że ,,Tysiąc nocy bez ciebie" to kontynuacja ,,Mężczyzna, którego nie chciała pokochać". Poprzednia część swoją premierę w Polsce miała dobre osiem lat temu, ale czytając tę książkę, nie byłam tego świadoma. Niestety żałuję, że wydawnictwo zdecydowało się promować tę publikację jako jednotomową historię. Owszem, da się przeczytać tę powieść bez znajomości poprzedniej części, ale nadal miałam wrażenie, że jakieś puzzle nie chcą się układać na swoim miejscu. Pełno było niewiadomych i czułam się zagubiona podczas całej lektury, a warto mieć na uwadze, że nie każdy czytelnik będzie świadomy tego, że to kontynuacja.. Muszę też napisać, że styl pisania Mocci nie przypadł mi do gustu. Ciężko czytało się tę lekturę. Miałam wrażenie, że autor nie miał pomysłu na tę książkę. Strasznie mi się ona dłużyła. Wiele kartek to po prostu proste dialogi, które nic nie wnosiły do fabuły, opisy rozmów Sofii z jej znajomymi, z których mało wynikało. Gdybym przekartkowała tę książkę, spokojnie bym wiedziała, co się w niej wydarzyło. Dopiero pod koniec powieści zrobiło się ciekawiej, ale akcja przyśpiesza aż za bardzo, a autor nie przewidział wielu rzeczy. Spodziewałam się czegoś więcej i bardzo się zawiodłam. Pomysł z trójkątem był bardzo ciekawy, ale autor nie do końca wiedział, jak pozbyć się tego drugiego konkurenta i poszedł na łatwiznę. Szkoda, że to, co mogło być atutem tej historii okazało się jej największą bolączką.
,,Tysiąc nocy bez ciebie" to książka, która bardzo mnie rozczarowała. Już dawno nie czytałam historii, po której zastanawiałam się po co w ogóle po nią sięgałam. To, że autor dopiero po ponad siedmiu latach przedstawił kontynuację losów Sophii pokazuje, że po prostu przez te wszystkie lata nie miał pomysłu na jej zakończenie i napisał tę książkę tylko po to, by nie trzymać czytelników w niepewności. Nie czytałam poprzedniej części, ale wnioskuje, że bez kontynuacji ta opowieść byłaby o wiele lepsza. A tak dostaliśmy zagmatwaną kontynuację, w której przez niemalże połowę książki tak naprawdę nic się nie dzieje, a historia nie posuwa się do przodu. Wielka szkoda. Jednak mimo tego zawodu zamierzam sięgnąć po jego kultową powieść ,,Trzy metry nad ziemią". Być może inne książki tego autora bardziej mnie zauroczą niż jego najnowsza powieść.
Całą recenzję przeczytasz na u ...