"(...) odwaga nie jest brakiem strachu, tylko działaniem pomimo jego obecności" - J. G. Villa
Długo myślałam nad swoją ulubioną książką, ale nigdy nie umiałam jej konkretnie określić w kategorii new adult. Było mnóstwo tytułów, ale żaden mnie nie zachwycił. Ale dziś przestawiam jedną z nich to ta najulubieńsza (mam jeszcze jeden tytuł lecz trochę mniej lubiany od tego, ale o tym później). Ta książka zachwyciła mnie: 1) tematyką - nic takiego wcześniej nie czytałam 2) lekkością z jakąś poruszał się Autor po rozdziałach 3) kreacją bohaterów - każdy był tutaj inny 4) umiejętnym sposobem rozłożenia ich problemów 5) relacja między Julesa a Matem - kochałam to bez dwóch zdań.
Ta książka nie narzucała związku od pierwszej strony, tutaj nie było tak cukrowo na początku jak sądziłam, ale im szłam dalej tym widziałam małe pozytywy. Tutaj głównie moim zdaniem tak ja to odczytałam chodziło o nadzieję, wytrwałość, wierność, szczerość, bliskość, wiarę w lepsze jutro - wszelkie aspekty, które ja sobie bardzo cenię. Mimo momentami upadków wraz z bohaterem podnosiliśmy się z kolan w gronie bliskich osób. Klepnięcia po plechach, przytulenia i słowa otuchy pozwalałaby być tutaj silnym i powoli niezależnym. To ujęło mnie to w książce - coś zupełnie nowego, nakreślonego w bajeczny sposób tak by każdy odnalazł tam cząstkę siebie. Może borykamy się z podobnymi problemami? Któż to wie? Tutaj znajdziemy odpowiedź na pytanie: czy warto ....? Ja swoje tak czy nie odnalazłam.
Polecam każdemu, kto choć na chwilę nie przestał wierzyć, że coś najmniej realnego może stać się w pełni realnym, namacalnym. ??????
"Lubimy pragnąć tego, czego mieć nie możemy" - J.G. Villa
Ta książka była dla mnie czymś nowym pod względem pomysłu na relacje bohaterów. Nie byli oni cały czas obok siebie, nie mieszkali na tej samej ulicy, nie spotkali się w kawiarni, ani u znajomych. Dzieliło ich tysiąc pięćset mil od siebie. A mimo to stworzyli związek, który zapoczątkował za sprawą przyjaźni internetowej.
Coś co wydawało się tak nierealne stało się czymś prawdziwym, naturalnym i w końcu osiągalnym. Miłość przepełniała każdą stronę relacji między tym dwojgiem. Autor przez lekki i zabawny styl stworzył świetną fabułę od której nie mogłam się oderwać. Bohaterów tak zabawnych, że nie mogłam nie parsknąć śmiechem na teksty samego Julesa, Mata, Jordana czy Itzel. Pokochałam Mata - za tak ogromne zaufanie i wytrwałość w swoich słowach. To był ten słodki bohater, który zrobił by wszystko dla bliskich. A Jules pokazał, że czasem człowiek musi być silny, choćby świat miał legnąć w gruzach, a zarazem, że czasem trzeba po prostu zwolnić i oddać się emocją. Każdy jest, tylko człowiekiem nie może być wiecznie skalą.
Druga strona książki nie była taka szczęśliwa, gdy dochodzi do starcia wiadomości z bliskimi. Takimi wiadomościami, które dla nich nie są akceptowalne. Tu dopiero zauważyłam, że to pierwsza książka, która tak mocno nakreśla te negatywne podejście do własnego dziecka. Tutaj nie mamy cukrowego happy endu po kilku stronach kłótni i naprostowywania rzeczywistości. Nakreśliło mi to obraz rzeczywistości w której nie zawsze będzie wybierania opcja: akceptacja mimo wszystko.
To książka zasługuje na miano jednej z moich ulubionych z wielu powodów. Chłopaki zostaną z mną na długie lata. ??????
Ps: W plus minus połowie książki zrozumiałam tytuł ????
Opinia bierze udział w konkursie