Tysiąc pocałunków
Ona miała zebrać 1000 pocałunków,
a on? Miał jej w tym pomóc.
Wiedziałam, że to była najlepsza przygoda mojego życia.
Było tak pięknie
tak bezpiecznie?
i w jednym momencie czas się zatrzymał.
Cztery momenty, które
określiły jego życie.
Ona światełkiem jego życia.
Myślałam, że w końcu znalazłam książkę, która mnie zniszczy, a łzy będą lecieć strumieniami. Tak się nie stało? niemniej jednak ta historia zasługuje na miano jednej z piękniejszych książek mojego życia, w której jest piękna i bezwarunkowa miłość.
Kreacja bohaterów w tej książce była świetna. Chociaż czasami miałam wrażenie, że jest to odwrócona wersja ?Chorych śfirusów? coś na zasadzie ?Co by było, gdyby?? - nie pytajcie i nie wnikajcie xd. Mój mózg czasami potrafi wytworzyć przedziwne scenariusze.
Bratnie dusze i najlepsi przyjaciele, których połączyła miłość i pocałunki, które sprawiały, że ?Serce niemal wyrwało mi się z piersi.?
On oddany i pełen miłości dla Poppy.
Ona beztroska z podejściem do życia, którego mu brakowało.
Piękna samurajka... Poppy to postać, która miała najczystsze serce spośród wszystkich bohaterek, jakie kiedykolwiek poznałam w książkach. Beztroska, mądra, silna i wyjątkowa. Potrafiła odnaleźć radość w tym, co ją otacza, z każdej jednej najmniejszej chwili, momentu, a także dostrzegała piękno nawet w maleńkim płatku kwiatu wiśni.
Muzyka była dla niej wyrazem emocji, marzeniem, oazą spokoju, a także lekarstwem.
Dostrzegła promień światła w otaczającym go mroku?
Rune to osamotniona i zagubiona postać z namiastką buntownika. Miał niesamowity talent do uchwycania pięknych kadrów.
A ich miłość? Była bezwarunkowa
Dwie połówki duszy się spotkały i pocałunki w sercach się zapisały?
Bardzo podobała mi się relacja Poppy i Rune?a. Jedno drugie uzupełniało, a słońce mrok, choćby na kilka chwil odsuwało.
Nierozłączni?
Aż w pewnej chwili nastąpiła cisza?
Boląca, druzgocąca i dobijająca.
Złamane serca i słowa milczenia.
I oni, którzy nie byli tacy sami jak przedtem?
Oczy pełne bólu i niewypowiedzianych słów?
Piękna i niezaprzeczalna miłość, która pomimo upływającego czasu przybrała na sile. Potrzebowała zrozumienia i chwil prawdy, która ich koszmarnie bolała. Ta miłość i ta relacja była? dominowała troska, opiekuńczość, a także wsparcie w chwilach, kiedy ono było najbardziej potrzebne.
Bo jeden pocałunek może trwać chwilę,
a tysiąc pocałunków? Może być na całe życie.
Jeśli chodzi o zwroty akcji, to tak naprawdę nie można tutaj za wiele oczekiwać, bo śledząc jej przebieg, można samemu przewidzieć, co się stanie. Więc? przebiegiem tej historii nie byłam zaskoczona, ale mimo wszystko nie odejmuje to uroku tej książce, bo to jest taki typ historii, w której wszystko zgodnie z planem.
A Tillie? Podziwiam. Jest w moim top 4 ulubionych autorek. Niesamowicie utalentowana. Uwielbiam jej pióro, i to w jaki sposób przedstawia historie, które pochłaniają bez końca, wywołując spektrum emocji. Tutaj co prawda obyło się bez płaczu tak jak wspomniałam, ale cała reszta? Smutek, śmiech, kibicowanie bohaterom i tlące się nadzieje.. Tym właśnie obdarowuje Tillie w swoich książkach. Różnorodność. A kreacja bohaterów? Zwłaszcza męskich? Kocham?
Ta historia nie złamała mi serca na tysiąc kawałeczków.
Nie sprawiła, że moje oczy nie mogły patrzeć na tekst.
Nie sprawiła, że nie mogłam się po niej pozbierać.
Za to?
Doświadczyłam kolejnej pięknej historii, która zapewne zatrzyma się w moim sercu na dłuższy czas.
Ta historia skłania do przemyśleń i zadaje pytania, na czym na co dzień ci zależy i jakimi wartościami się otaczasz. ?Tysiąc pocałunków? uświadamia przede wszystkim, żeby żyć życiem, które cię uszczęśliwia. I jasne! zdaję sobie sprawę, że życie pisze przeróżne scenariusze i dostaje się nieraz po czterech literach (ja jestem tego żywym przykładem i myślę, że niejedna z nas również), że masz aż ochotę zamknąć oczy i udawać, że cię nie ma, zniknąć z powierzchni tego świata? Ale nawet w tym najczarniejszym scenariuszu można znaleźć chociaż coś, co sprawi, że wywoła uśmiech na twojej twarzy albo twoje serce chociaż na chwilę otrzyma przyjemnych wibracji.
Ta historia jest jednocześnie piękna, smutna i urocza, a Poppy i Rune zostaną w moim sercu na tak długo, na ile pamięć mi pozwoli.
Bo ta książka ma w sobie coś takiego, że doświadczasz tę historię razem z bohaterami. Pokazuje, żeby gonić za marzeniami, gdy tylko mamy taką możliwość i doświadczać nowych możliwości. Nowych przygód. Chwytać chwile, dostrzegać piękno i pielęgnować wspomnienia oraz czerpać jak najwięcej radości z życia, które mimo wszystko jest kruche i nie do końca kolorowe, bo nasze życie ma datę ważności, której nie znamy i nie wiemy, kiedy nam się skończy czas.
Historia o byciu najlepszą wersją siebie.
Historia o miłości, która była warta ryzyka i o przebaczaniu, a także o dawaniu drugiej szansy (jeżeli widzisz, że ma to sens), bo nie wiemy, co jest nam w życiu pisane i jak mogą potoczyć się nasze losy, które nieraz mogą doprowadzić do zmiany naszego życia o 180 stopni.
Historia o smaku prawdziwej i bezinteresownej miłości, w której świat został wzbogacony o ujmujące piękno.
Historia o walce o własne marzenia i pójście w kierunku ich spełnienia.
A jak kochać, to z całych sił.
Na wieki wieków stało się chwilami, uchwyconymi wspomnieniami i skardzionymi oraz najpiękniejszymi pocałunkami.
Bez pożegnań, pamiętasz?
Opinia bierze udział w konkursie