Tysiąc pocałunków (edycja limitowana)

Tysiąc pocałunków to jedna z tych książek, którą mogę zaliczyć do wąskiego grona książek mojego życia. Doprowadziła mnie to wylania potoku łez, co jest nie lada sztuką, a już zwłaszcza w takim wymiarze, i to najlepiej świadczy o jej emocjonalności. Stoi dumnie na półce, lecz to wydanie zdaje się być spełnieniem marzeń. Twarda oprawa, piękne, barwione brzegi? czego chcieć więcej? Jedynie dodatkowych słów do tej nieprawdopodobnej historii. Ale chwileczkę! To także znajdziemy w tym wydaniu!

Dodatkowy rozdział tu zamieszczony ukazuje świat bliskich Poppy rok później. I pomimo tak niewielkiej objętości, trudno powstrzymać łzy. Każda z postaci w inny sposób radzi sobie z codziennością, jednak ich miłość do dziewczyny pozostała niezachwiana. Możliwość wejrzenia w ich życie jest bezcenna, dla każdego, kto zna tę powieść. A ci, na których lektura dopiero czeka, może skuszą się na nią po fragmencie mojej recenzji.

Tysiąc pocałunków to książka, którą będę polecać każdemu, bez względu na wiek, płeć i zainteresowania czytelnicze. Niesie ze sobą tak szalenie ważny przekaz o tym, by czerpać z życia pełnymi garściami, doceniać nawet najmniejsze elementy dnia, która wywołują nasz uśmiech, żyć tu i teraz bez oczekiwania na jutro, bez odkładania planów na bliżej nieokreślone kiedyś. To pozycja w całej swej rozciągłości niezwykła i zasługująca na zauważenie, docenienie, ale i wzięcie sobie jej do serca. (?) Ta historia sprawia, że łzy leją się strumieniami i nie da się nad tym zapanować, ona wyzwala w czytelniku tak ogromne emocje, że nie da się tego oddać, to trzeba przeżyć na własnej skórze. Do tego każdy niuans tej opowieści jest dopracowany do perfekcji, co jedynie zwiększa wrażenia z lektury.

I nie się jej zapomnieć, bo to pozycja wyjątkowa na co najmniej tysiąc sposobów. Jeśli jeszcze jej nie poznaliście to nie wahajcie się, bo ta niezwykła oprawa to tylko wisienka na torcie fenomenalnej powieści.