Tytus Romek i Atomek to postacie znane chyba każdemu. 31 ksiąg popularnego komiksu towarzyszyło mi przez całe dzieciństwo i tzw. "lata szczenięce". Ich nakład do 2008 r. wyniósł 10 milionów egzemplarzy. Pomimo tego, że autor Henryk Chmielewski zupełnie niedawno skończył 90 lat, zachwyca nas ciągle nowymi pomysłami. Nasi sympatyczni bohaterowie nie zwiedzają już wysp Nonsensu i nie podróżują niesamowitymi pojazdami. Obecnie przeistoczyli się w bohaterów albumów historycznych. W moje ręce wpadła piąta część serii pt. "Tytus, Romek i Atomek w wojnie o niepodległość Ameryki z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani."
Książka (a właściwie pokaźnych rozmiarów album) jednych zachwyci, innych zniechęci. Przepięknie wydany, w twardej okładce jest jednak czymś zupełnie innym, niż niepozorne książeczki znane mi z lektury Tytusa de Zoo. Kiedy zaczęłam czytać zorientowałam się, że nie tylko forma jest inna - treść również. Nie jest to klasyczny komiks. Każda karta to jeden obrazek; jak mówi sam Papcio Chmiel - plansza. Obok planszy jest komentarz słowny, ot taki krótki opis do tego, co możemy oglądać na grafice. Na początku byłam rozczarowana. Brakowało mi komiksowego smaczku, tego jedynego w swoim rodzaju obrazkowego poczucia humoru i specyficznej drobnej kreski Papcia Chmiela. Z czasem przywykłam, rozsmakowałam się i.... po zakończeniu lektury wróciłam do początku i przeczytałam raz jeszcze. Za drugim razem podeszłam do tego bez uprzedzeń i oczekiwań i bawiłam się znakomicie.
Papcio Chmiel nie stracił nic ze swojego fantastycznego poczucia humoru. Jego teksty są lekkie i cięte. Opisanie wojny i niepodległość Ameryki nie jest zadaniem łatwym zwłaszcza, kiedy chce się to zrobić lekko i z przytupem. Powiem Wam, że Papcio Chmiel mnie zachwycił. Historia opowiedziana jest ciekawie, nie brak tu interesujących szczegółów, i zabawnych wtrętów. Sposób opisania liczydła jako "pudełka z krążkami, dziadka dzisiejszego kalkulatora", rozważania, czy Tytus zdradzając Anglików złamał ósme przykazanie - te i inne drobiazgi zachwycą niejednego malkontenta. Książka zawiera też wiele prawdziwych faktów. Możemy np. dowiedzieć się, że kilkanaście lat temu na pchlim targu w Pensylwanii pewien mężczyzna kupił podarty obrazek. Oczywiście chodziło mu głównie o ramkę, która bardzo mu się spodobała. Jakież było jego zdziwienie, kiedy odkrył, że pod obrazkiem ukryta była Deklaracja Niepodległości. W 1991 r. została ona sprzedana za 2,5 miliona dolarów. Takich ciekawostek w książeczce jest całkiem sporo.
Książka przeznaczona jest zarówno dla młodzieży jak i dorosłych. Młody czytelnik zwróci uwagę na ciekawe podejście do historii i na pewno zapamięta kilka faktów, których znajomość pozwoli na błyśnięcie wiedzą w szkolnej ławie. A dorosły? Dorosły wychwyci specyficzne żarciki, i niedopowiedzenia, dzięki którym będzie chichotał do łez....