O tej książce dowiedziałam się od samego autora. Pan Mariusz zachęcał mnie w prywatnej wiadomości do przeczytania swojej książki. Tak naprawdę dopiero wtedy ja zauważyłam i zainteresowałam się nią. Czytałam kolejne super recenzje, które stopniowo zachęcały mnie do jej kupna. Dodatkową zachętą jest fakt, że mieszkam całkiem niedaleko od autora. Pomyślałam, że wypadałoby to przeczytać, chociażby ze względu na nasze sąsiedztwo :) W taki sposób zostałam właścicielką tejże powieści. A czy było warto? Myślę, że tak, bo to naprawdę dobra książka, ale o tym zachwilę. Przenieśmy się teraz do Tarnobrzega i jego okolic, gdzie rozgrywa się akcja.
Z domu dziecka w Durdach zostaje porwany kilkuletni chłopiec, Szymon. Policja szuka chłopca, jednak ślad po nim zaginął. Wiadomo tylko, że wsiadł do taksówki z młodym mężczyzną. Wg policji wygląda to tak jakby dziecko zapadło się pod ziemię. W tym samym czasie zaczynają znikać osoby skazane za przestępstwa seksualne z udziałem dzieci. Krótko mówiąc, ktoś porywał pedofilów. Wkrótce policja trafia na trop porywacza Szymona, który okazuje się być sprytnym uciekinierem. Ma wszystko zaplanowane w najmniejszych szczegółach. Nic nie ma prawa się wydarzyć jeżeli tego nie zaplanował. Porwanie chłopca i znikanie pedofilów w pewnym momencie śledztwa zaczynają się ze sobą łączyć.
Śledztwo jest trudne i pełne niewiadomych, ale policja stopniowo powiększa swoją wiedzę o tajemniczym mężczyźnie. A informacje, do których dotrą zaskoczą ich i po części wytłumaczą zbrodnicze zapędy mężczyzny.
Jaki związek ma porwanie Szymona i znikanie pedofilów? Kim jest tajemniczy mężczyzna? Jaki jest motyw jego zbrodni?
W zasadzie akcja książki zaczyna się już na samym początku. Przyznam się szczerze, że trudno było mi się w nią wbić. Jednak kiedy minęłam magiczną 50 stronę już poszło. Akcja stopniowo zaczynała przyspieszać, a w mojej wyobraźni wyglądało to jak film kryminalny. Powieść zakończyła się w sposób, niejednoznaczny. Większość wątków została rozwiązana, ale jeden nie do końca i autor ewidentnie dał odczuć czytelnikowi, że nastąpi ciąg dalszy.
Mariusz Kanios stworzył przestępcę, który był pokiereszowany przez życie. To właśnie te przeżycia sprawiły, że robił to, co robił. Z jednej strony był dobrym dla Szymona. A z drugiej był okrutnym mordercą. Na swoje ofiary wybierał pedofilów. Nasuwa się pytanie czy przez to nie wyświadcza przysługi społeczeństwu? Przecież eliminuje potwory krzywdzące dzieci. Nie do końca chyba tak to działa, bo sam przez to staje się potworem. A zatem czy jednym złem można naprawić inne zło? Wg mnie nie, bo zło zostaje złem. Nie można czynić zła w dobrej wierze.
To kawał dobrej książki i bardzo udany debiut. Gratuluję sukcesu!!! Kanios porusza tu bardzo trudny temat pedofilii, ale ułożył fabułę w świetny kryminał, w którym do samego końca coś się dzieje. Nie sposób się od niego oderwać. Do tego wydał już drugi tom z zapowiedzianej trylogii. Jestem bardzo ciekawa jak będzie się rozwijał ten trudny wątek dalej.
Wam polecam ,,Uczynkiem i zaniedbaniem", a sama zabieram się za ,,Karty zła".
Polecam
Opinia bierze udział w konkursie