Cudowna historia z wspaniałym głównym bohaterem, na rajskiej wyspie, z wybitnie irytującą bohaterką? TO JEST TO!
"Uderz skarbie jeszcze raz" to historia dwudziestoczteroletniej Debbie, która przyparta do muru przez życie porzuca dotychczasowe zajecie, stawia wszystko na jedną kartę i wyrusza na parę miesięcy pracować na egzotyczną wyspę jako kelnerka w ekskluzywnym kurorcie, gdzie z napiwków zarobi drugą pensję. Już w samolocie zaczynają się problemy: to jej pierwszy lot, jest niesamowicie zestresowana. Na szczęście, z opresji ratuje ją przystojniak siedzący obok, pomaga jej przetrwać podróż. Okazuje się, że lecą w to samo miejsce, jednakże on będzie tam w całkiem innym charakterze.
Widzicie, czasem są takie książki, że jakiś element niesamowicie was wkurza, ale czytacie, bo nawet to ma swój urok. I ja miałam właśnie tak w przypadku "Uderz skarbie jeszcze raz". Connor, mój cudowny Connor, pewnie książkowy mąż niejednej z nas, nieustannie chodził za główną bohaterką. Pomimo tego, że ich związek był zakazany (regulamin hotelu zabraniał pracownikom związków z klientami), to on szukał kontaktu, alternatyw, wyjścia w sytuacji, a Debbie? Czytając miałam wrażenie, że nie odepchnęła go konkretnie, mówiła "nie" ale dawała sygnały na "tak" i nieustannie go zwodziła. To było niesamowicie irytujące, patrząc na to, że kreacja głównego bohatera, jak już mówiłam, była cudowna! Ale muszę przyznać, że nasza główna bohaterka miała też swoją drugą stronę, właśnie tą, która spowodowała takie a nie inne podejście do życia. Uświadamiając sobie co przeszła człowiek jest jej w stanie wiele wybaczyć. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi, możemy mieć słabsze momenty, a bohaterowie z wadami zawsze są dla mnie bardziej przystępni i łatwiej mi się z nimi identyfikować.
A na deser klimat egzotycznej wyspy, kto z nas nie chciałby się przenieść w takie miejsce choć na chwilę?
Książkę czyta się ekspresowo, nie ma czasu na jej odłożenie, bo nieustannie zastanawiamy się na jaki kolejny dziwny pomysł wpadnie nasza główna bohaterka. Zdecydowanie polecam fanom krótkich, lekkich historii, przez które się płynie. To pierwsza książka Ani, którą dane mi było przeczytać i z pewnością nie jest to ostatnia pozycja od autorki w mojej biblioteczce!
Opinia bierze udział w konkursie