O tym, jak Małgorzata Lis wspaniale potrafi opowiadać swoje historie przekonałam się po lekturze ?Kto naprawi naszą miłość?, pięknej powieści, pełnej emocji, nadziei, niosącej ważne przesłanie. Małgorzata Lis tym razem opowiada o dwóch zwaśnionych rodzinach, które od ćwierćwiecza nie potrafią się pojednać i sobie wybaczyć. Życie niemniej jednak pisze różne scenariusze i przypadkiem spotyka się dwoje młodych ludzi, którzy się w sobie zakochują. Czy to uczucie ma szansę na powodzenie? Teoretycznie nie, bo oprócz tego, że młodzi pochodzą z dwóch różnych światów, dodatkowo obciąża ich bolesne wspomnienie sprzed lat. Ich wspólna droga nie jest przecież niemożliwa, bo ich spotkanie było po coś. I o tym jest ta historia.
Alina samotna matka robiła wszystko, by wynagrodzić córce brak ojca, ale jej starania przyniosły odwrotny skutek. Dorosła już córka wciąż żyje na koszt matki, nie zamierza się usamodzielnić i za nic ma potrzeby Aliny. Kobieta ma dość życia w samotności i zaczyna szukać znajomości w Internecie.
Niepełnosprawny Grześ, wciąż żyje przeszłością. To dobry, czuły, mądry i troskliwy mężczyzna, ale obciążony wdowieństwem, niepełnosprawnością i nie najlepszą sytuacją finansową. Ma dwie dorosłe córki i apodyktyczną matkę. Pustkę po żonie postanawia w końcu jakoś zapełnić, szukając bratniej duszy w Internecie.
Dorosłe córki Grzegorza Zosia i Kinga zupełnie nie potrafią się porozumieć, są swoim zupełnym przeciwieństwem. Zosia jest ze wszystkiego zadowolona, a Kinga wiecznie rozgoryczona. Zosia jest silna i gotowa znieść wszelkie przeciwności, a zarazem krucha i delikatna potrzebująca opieki. Kinga winą za śmierć matki obciąża Zosię i wszelkie gesty przyjaźni ze strony siostry zdecydowanie odrzuca. Jej gniew i rozgoryczenie potęguje problem z zajściem w ciążę. Nie bierze innych możliwości zostania matką, od chwili, gdy w jej głowie powstaje pomysł zapłodnienia in vitro.
Wszyscy w rodzinie Zosi mają się za pokrzywdzonych. Babcia, bo jest stara i nikt nie chce liczyć się z jej zdaniem, ojciec, bo jest niewidomy i samotny, a córki, pomimo że dorosłe mają swoje problemy.
Zosia, pomimo że wychowywała się bez matki, swoim optymizmem potrafi zarazić każdego. Dobrego humoru nie są w stanie jej zepsuć ani wiecznie narzekająca babcia Emilia, ani ciągle niezadowolona siostra Kinga. Zosia traktuje śmiech jako lek na całe zło, nie lubi się długo martwić i przejmować. Dobra i kochana dziewczyna, która we wszystkim potrafi dostrzec dobro i nie szuka niczyjej winy. Jest pogodna i radosna jak Pollyanna. W zawiłościach losu potrafi dostrzec ?Palec Boży?. Uważa, że przeszłości już zmienić nie można, ale można mieć wpływ na przyszłość. To, co wydarzyło się wcześniej, było po to, żeby mogło w przyszłości coś dobrego zaistnieć.
Przeciwieństwem Zosi jest wiecznie narzekająca Emilia, która w życiu widzi tylko same negatywy. Babcia Emilia to nie miła staruszka, która kojarzy się z dobrem i ciepłem, ale zrzędliwa stara kobieta, która swoimi słowami rani wszystkich. Jej ciągłe powoływanie się na Boga są tylko pustymi frazesami, bo nie rozumie, że nie należy wchodzić z butami w cudze życie i udzielać ?dobrych rad?, których nikt nie chce. Ciągłe marudzenie, upominanie, niezadowolenie ze wszystkiego wyprowadziłoby z równowagi nawet świętego, więc wszyscy powoli zaczynali jej unikać, co jeszcze bardziej pogłębiało jej frustracje. Wydaje się, że Emilia jest niereformowalna.
Apodyktyczna babcia Emilia, która wszystko wie lepiej, postanawia znaleźć Zosi kandydata na męża, ale nie zdaje sobie sprawy, że swatanie Zosi z Ignacym porządnym i dobrze ułożonym wnukiem właścicielki magla, zupełnie zmieni bieg życia nie tylko Zosi, ale wielu innych ludzi.
Grzegorzowi trudno znaleźć nową partnerkę, bo wciąż żyje przeszłością, wciąż kocha zmarłą żonę, nie może sobie wyobrazić, by miał ją zastąpić kimś innym. Dopiero gdy zda sobie sprawę, że musi porzucić to chore przywiązanie i zacząć żyć inaczej, bo w przeciwnym razie bezpowrotnie straci szansę na zmiany w swoim życiu i z własnej winy już zawsze będzie sam. Alina i Grzegorz mogliby być razem, ale pomimo że sporo ich łączy, to także wiele dzieli. To dwoje samotnych, już nie najmłodszych, poharatanych przez życie ludzi, którzy boją się otworzyć na drugiego człowieka, wciąż nie są gotowi na zmiany. Wszystko w życiu jest po coś. Trzeba dotrzeć we właściwym czasie do właściwego miejsca i spotkać odpowiednich ludzi, wszystko jest właśnie po to.
Małgorzata Lis przepięknie snuje swoją historię, ujmuje czytającego empatią i niezwykłą czułością, z jaką traktuje swoich bohaterów, nawet wiecznie niezadowoloną Emilię. Pokazuje, jak dorośli ludzie nie potrafią uporać się ze swoimi problemami, z niezagojonymi ranami z przeszłości. Zmusza do odpowiedzi na pytanie. Co jest miarą dorosłości? Wiek, pełne konto w banku, zdobyte dyplomy, czy samodzielność i umiejętność radzenia sobie w codziennym życiu.
?Ulecz moje serce? to piękna historia uświadamiająca, że trzeba żyć tu i teraz. Przeszłość powinno zostawić za sobą i przestać nią żyć. Jest się potrzebnym innym tu i teraz, taką misję dał nam Bóg, powołał nas do miłości. Gdy pojawi się prawdziwe uczucie, nie jakieś zauroczenie, to reszta nie ma już znaczenia. ?Ulecz moje serce?to również opowieść o przebaczaniu sobie i innym. O tym, że trzeba nauczyć się zwracania na dobre rzeczy i na nich budować swoją przyszłość, że można i należy cieszyć się tym, co się ma, zamiast cierpieć z powodu tego, czego nam brakuje. Bo bez względu na to, jak postąpimy, ?słońce dalej będzie świeciło, liście będą spadały z drzew, a kawa nie straci aromatu?, ale to od nas zależy, czy będziemy szczęśliwi i czy pozwolimy sobie na to szczęście. Nie należy bać się swoich słabości, bo czasem są one naszą siłą. Nawet łzy i żal. Taka jest miłość, taka właśnie jest wiara.
Powieść o nadziei, bo gdy wydaje się, że ?nic nie da się zrobić, to okazuje się, że zawsze można coś zrobić?. Historia z wesołą rezolutną Zosią w roli głównej, która wszystkie problemy powierza swojej nieżyjącej matce i tej, która tę matkę na ziemi jej zastępuje. Matce Bożej Piekarskiej.
?Ulecz moje serce? to wzruszająca powieść o stracie, pięknych relacjach rodzinnych, niosąca pokrzepienie i nadzieję. Ta z pozoru lekka i sympatyczna opowieść, ma do przekazania wcale niełatwe tematy, zmusza do refleksji i wyciągania własnych wniosków. To powieść o wybaczaniu nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie, bo ciągłe życie w żalu i pretensjach niszczy człowieka, a jedno słowo wybaczam, potrafi zdziałać cuda. Pozwoli rozpocząć nowe życie, uczynić krok do przodu, wyzwoli od demonów przeszłości, bo wybaczenie to uczucie, które uwalnia i oczyszcza.
Opinia bierze udział w konkursie