Upadli agenci.
Nasi ulubieni szpiedzy z MI5 - a konkretnie ci z komórki "Slough House" - wracają do nas już po raz czwarty. I możemy być pewni, że znów nie zabraknie nam dreszczyku emocji, zawiłych dróg wiodących do źródeł zagrożenia oraz tego, za co całe rzesze czytelników pokochały tę serię: bezczelnego wdzięku bohaterów, ich budzących podziw umiejętności wywiadowczych oraz skuteczności, o którą nikt nie posądzałby bandy skreślonych, skompromitowanych outsiderów i starców, spośród których co najmniej jeden podejrzewany jest - tym razem - o... demencję i o paranoję prześladowczą :)
Wykluczeni z grona czempionów z Regent?s Park, zesłani do Slough House za narkotyki i pijaństwo, za rozpustę i wpadki, za politykowanie i zdrady? Fatalnie dobrani i znakomicie wyszkoleni przeciętniacy pod wodzą Jacksona Lamba nie przeprowadzali już operacji. Przekładali tylko papiery. Żaden z nich nie wstąpił jednak do kontrwywiadu po to, by stać się kulawym koniem. Wszystko się jednak zmieniło i ponownie wrócili do gry. A skoro o grze (i to o wysoką stawkę!) mowa, to nadszedł czas na jej kolejną odsłonę.
Starzejący się szpieg traci rozum. Co wtedy? Czy służby specjalne prowadzą dom spokojnej starości dla tych, którzy wiedzą zbyt wiele, ale zapominają, że ich wiedza jest ściśle tajna? A może ktoś sprawuje stałą opiekę nad zniedołężniałymi pracownikami kontrwywiadu?
Takie pytania zaczyna sobie zadawać River, wnuk Davida Cartwrighta, tajnego agenta z czasów zimnej wojny i szarej eminencji MI5 ? i powinien znaleźć na nie odpowiedź jak najszybciej. Dziadek, który zasłużył sobie na miano prawdziwej legendy kontrwywiadu, zaczyna bowiem zapominać o zakładaniu spodni i wszystko wskazuje na to, że cierpi na paranoję prześladowczą... Tyle że River Cartwright, agent ze Slough House, placówki MI5 dla skompromitowanych szpiegów, ma teraz inne zmartwienia. W zatłoczonym centrum handlowym doszło do eksplozji. Zginęło czterdzieści niewinnych osób. Kulawe konie ze Slough House robią wszystko, by odkryć, kto stoi za tym aktem terroru, zanim sytuacja przerodzi się w poważny kryzys.
Każda kolejna odsłona "Slough House" to nowa historia, która z powodzeniem może być czytana w całkowitym oderwaniu od reszty, a jednak razem tworzą one... coś wielkiego :) Coś, co zapada w pamięć i jednocześnie coś, co zdecydowanie będzie pamiętane dłużej, niż tylko przez chwilę. Bo też naprawdę warto poznać drużynę Lamba i... tyle: po pierwszym poznaniu nie da się ich nie polubić!
Dlaczego ten swoisty fenomen ma miejsce? Myślę, że przede wszystkim z uwagi na niesłabnącą popularność tematyki sensacyjno-kryminalnej, którą Herron z powodzeniem łączy z bohaterami mającymi - pomimo wieku i grzechów na sumieniu - jeszcze coś do udowodnienia. Tych ludzi nie warto skreślać, bo ZAWSZE mają jakiegoś asa w rękawie, potrafią zaskoczyć, dają sobie świetnie radę, a poza wszystkim... po prostu nie sposób członków tej ekipy nie polubić :)
Ekipę "Slough House" - i to pomimo wieku - śmiało można porównywać do zespołów z takich klasyków jak "Mission Impossible", a nie od rzeczy byłoby także doszukiwanie się analogii do Jamesa Bonda (tyle, że na emeryturze ;) ). Jakby na to nie patrzeć: lektura jest wciągająca, przepełniona akcją i dobrze poprowadzona pod kątem narracyjnym oraz fabularnym. W trakcie czytania strony w zasadzie same przewracają się dalej i aż bierze człowieka zdziwienie, że książka została tak szybko przeczytana - to chyba najlepszy wyznacznik tego, czy lektura jest ciekawa! W tym przypadku - jak również w odniesieniu do całej serii - JEST.
Polecam!