OSTRZEŻENIE - nie bierzcie się za lekturę jeśli w najbliższym czasie macie w planach wsiąść na pokład samolotu. Ale tak poza tym to ta książka jest fantastyczna. Fenomenalna. Genialna. Napisana tak obrazowo, tak przenikliwie, tak brawurowo, że znajdujemy się w samym środku wydarzeń, a czytając mamy wrażenie jakbyśmy oglądali film. Film zasługujący na całą górę różnego rodzaju nagród. A to jest przecież "tylko" książka! Książka, która zawładnie waszą wyobraźnią, waszym czasem i wami samymi. Najlepszy thriller 2022? Właśnie wyszedł. Poznajcie "Ultimatum".
Wydarzenia poznajemy niejako z perspektywy czterech osób. Bill, pilot samolotu szantażowany przez terrorystów, przedstawia perspektywę wydarzeń mających miejsce w kabinie pilota. Carrie, jego żona, obrazuje sytuację, w której znalazła się z dziećmi, przebywając w towarzystwie terrorysty. Skazana na jego łaskę, zdająca sobie sprawę, że w każdej chwili może stracić życie, stara się jak najlepiej wybrnąć z tego impasu. A przede wszystkim nigdy nie traci wiary w ukochanego męża. Jo to stewardessa, która próbuje opanować sytuację w samolocie. Ma do pomocy dwoje współpracowników, całe lata doświadczenia, zaufanie do Billa i mnożące się wątpliwości, czy ich postępowanie jest słuszne. Theo jest agentem FBI, którego kariera wisi na włosku. Uparcie dąży jednak do pomocy zarówno ludziom znajdującym się na pokładzie jak i rodzinie Billa. Zaangażowany emocjonalnie będzie pokonywał raz po raz słabości swoje oraz systemu, by doprowadzić do szczęśliwego zakończenia.
Książka jest do bólu amerykańska i ja to uwielbiam. Ma ten styl, ten klimat, jaki dostajemy w produkcjach z USA. Z pewnością z tego powodu otrzyma od niektórych mniej pochlebne recenzje, dla mnie natomiast to działa na jej korzyść. Ogromnym atutem powieści jest szalenie precyzyjnie podejście do przybliżenia czytelnikowi wszelkich niuansów związanych z lotnictwem, które stanowią zarówno ciekawostkę samą w sobie, a ponadto nadają tło tej historii. Ale bym została dobrze zrozumiana podkreślę, że absolutnie nie wkrada się przez to nuda, tu nie ma miejsca na chociażby jej niewielki ułamek. Wydarzenia pędzą, czas się kurczy, a my nie wiemy, co jeszcze mają w zanadrzu terroryści ale i też osoby postronne, które próbują znaleźć wyjście z tego dramatu. Są chwilę, gdy wzruszenie ściska za gardło z wielu różnych powodów. Udzielają się sprzeczne emocje bohaterów- to zderzenie ze śmiercią, która czyha tuż obok, ta próba pogodzenia się z losem, a jednocześnie walka z nim, bo przecież to jeszcze za wcześnie, to nie jest dobry moment na spotkanie ze Stwórcą. Autorka między wersami porusza też, jakże aktualny na dziś temat, śmierci niewinnych ludzi w atakach zbrojnych, aktach terroryzmu i wojnach. Podkreśla, że każda dusza jest istotna i o każdą powinno się walczyć tak samo i tak samo ją opłakiwać, niezależnie od pochodzenia, koloru skóry czy wyznania. Ja jestem zakochana w tej książce i mam ogromną nadzieję, że to nie będzie jedyna pozycja od T. J. Newman, którą będzie dumnie stać na mojej półce. Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie