Jak pewnie wspomniałam jestem typem, który nie lubi czytać serii nie po kolei. Jednak z Ryszardem Ćwirlejem stało się inaczej. Pierwsza książka, jaką przeczytałam była 4, a kolejna 8 tomem z cyklu "Milicjanci z Poznania". Dopiero teraz udało się zapoznać z pierwszym tomem serii, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. I nie dlatego, że tak ubóstwiam czytać według numerków, ale dlatego, że chcę przeczytać dosłownie wszystko, co wyjdzie spod pióra Ryszarda Ćwirleja.
Poznań, rok 1985.
Na brzegu jednej z największych rzek w Polsce znaleziono zwłoki kobiety. Śmierć, która była następstwem zbrodni może nie byłaby taka tragiczna, gdyby nie fakt, że ciało nie miało... głowy. Dla Milicji to poważna sytuacja, gdyż znaleziona w niedługim czasie głowa okazuje się nie pasować do zwłok. Dość szybko dochodzi do paniki wśród mieszkańców miasta, którzy zastanawiają się, czy w ich mieście nie grasuje seryjny morderca. Zespół śledczych z Komendy Wojewódzkiej MO pod dowództwem kapitana Marcinkowskiego ma pełno roboty nie tylko przez wzgląd na sprawę, lecz także obchody wydarzeń czerwcowych. Po głowach milicjantów kołata się spora ilość pytań. W tym to najważniejsze: ile tak naprawdę jest ofiar?
Czy tylko dwie jak wskazują części ciał, w których posiadaniu się znaleźli? Czy jest lub będzie ich więcej? Kto jest w stanie dokonać tak makabrycznych zbrodni? Jakby brutalny mord był czymś normalnym i trzeba było do tego dodawać ćwiartowanie ciał...
Mogłabym Wam zdradzić więcej, jeśli chodzi o zawartość, ale myślę, że to i tak dużo i intrygująco. Poza tym Ryszard Ćwirlej to pisarz, którego mocną stroną jest nie tylko ta kryminalna część powieści. To, co dla niego charakterystyczne to niesamowicie realistycznie oddany obraz społeczno-obyczajowy, i który przeważa w jego książkach. Traktuje morderstwa i sprawy kryminalne jako dodatek i ubarwienie codzienności, jaką mieli ludzie w czasach PRL-u. Dzięki temu zabiegowi ma możliwość ukazania też prawdziwej twarzy milicjantów. Wielu czytelnikom może wydawać się, że okładka zdradziła zbyt wiele szczegółów i mało zostało do odkrycia, ale mówię Wam, że finał śledztwa oraz tłumaczenie winnego dlaczego morderstwa i to właśnie takie wynagradzają tę sytuację. Poza tym, jeśli szukacie dynamicznego i pełnego akcji kryminału to nie ten autor. Ćwirlej choć pochłania się go niemiłosiernie szybko czytelnik się delektuje. Tu nie ma krwi jak u Chrisa Cartera, intrygi jak u Agathy Christie czy śledztw i dedukcji jak u Arthura Conana Doylea. Ale jest coś innego - codzienność, opisy i klimat, który część z nas zna z autopsji, a część z opowieści.