Podkomisarz Katarzyna Szyszkiewicz wybiera się na zasłużony urlop. Jednak planowana podróż nie dochodzi do skutku, gdyż w lubelskim Ogrodzie Saskim zostają znalezione zwłoki czteroletniej dziewczynki. Przy ciele morderca zostawił kartkę z zagadkowym, moralizatorskim tekstem oraz rzędami cyfr. Żąda również, by to Szycha poprowadziła te sprawę. Niestety to nie koniec działań Poety, jak został szumnie okrzyknięty zabójca, a na policjantkę czeka wiele ciężkich wyzwań...
Autorka sprawnie przeprowadza nas przez meandry mozolnego oraz trudnego śledztwa, a jego wszelkie aspekty zostały podane w dość przystępny i ciekawy sposób. Zwłaszcza metoda jaką posługuje się oprawca zasługuje na uwagę, ponieważ nie jest ona dość często spotykana w literaturze. Choć znalazły się w fabule drobne przeinaczenia lub naciągnięcia nie wpływa to znacząco na odbiór książki, a zostały one podyktowane korzyściami dla samej treści. Nie zmienia to jednak faktu, iż pisarka mimo wszystko przeprowadziła mocny research, by jak najbardziej uwiarygodnić przedstawioną historię. Styl literatki był bezkompromisowy, plastyczny, momentami wulgarny bądź brutalny, ale pełen sarkazmu lub czarnego humoru, które je zdecydowanie łagodziły. Pomimo dość sporych gabarytów (prawie 700 stron), lekturę pochłania się szybko. Niemały wpływ miały na to dynamiczna akcja, interesująca intryga czy sposób zakończenia każdego podrozdziału, zachęcające do natychmiastowego, dalszego czytania. Również za kreację bohaterów, zwłaszcza głównej postaci, należy się pochwała. Szyszka to pełna sprzeczności kobieta. Z jednej strony gruboskórna, twarda, ale w środku bardzo wrażliwa osoba, którą można złamać bądź zranić.
Kinga Łukasik poza rewelacyjną kryminalną, szaradą porusza wiele frapujących kwestii czy problemów. Po pierwsze przybliża nam zawód profilera, czyli psychologa śledczego. Możemy zapoznać się z tajnikami, blaskami i cieniami tej profesji, która do dziś w wielu kręgach jest niedoceniana lub traktowana jako tzw. "wróżenie z fusów".
Kolejnym motywem jaki znajdziemy w tej pozycji była kruchość oraz ulotność życia. Często nie doceniamy też tego, co mamy, a dostrzegamy ważność ludzi, egzystencji, miejsc, uczuć itd., dopiero, gdy to bezpowrotnie utracimy. Autorka przeprowadza nas przez etapy żałoby i pokazuje metody z jakimi radzimy sobie ze stratą. Staniemy też przed dylematem i będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytania: czy jakąkolwiek zbrodnię można usprawiedliwić? Czy pobudki z jakiej została ona popełniona stanowią choć najmniejszą okoliczność łagodzącą? Czy możemy ponosić konsekwencje za coś czego nie pamiętamy? A może to odkrycie prawdy będzie już wystarczającą karą?
Dzięki tej powieści uświadomimy sobie, iż nagminnie zbyt szybko oceniamy innych. Bezrefleksyjnie, stereotypowo postrzegamy ich według swojej miary, nie bacząc na to, że zachowanie ich może wynikać z bolesnych doświadczeń, choroby, traumatycznych zdarzeń. Warto zanim osądzimy bliźnich wczuć się w ich przeżycia, włożyć niejako "ich buty", a potem dopiero ferować wyroki.
To świetnie skonstruowany, rasowy kryminał, dostarczający odbiorcy wielu tematów do głębszy przemyśleń. Pozwala on doświadczyć całej mozaiki różnorodnych emocji, wzbudza fascynację, zaskakuje, ale przede wszystkim to właśnie ten refleksyjny wydźwięk najmocniej oddziałuje na duszę czytelnika, pozostawiając w niej ślad na dłużej. Gratuluję serdecznie pani Kindze znakomitego debiutu. Gdybym nie wiedziała, iż to pierwsza pozycja spod jej pióra, ciężko by mi było się tego domyślić. Jedyne, co mogę zaliczyć na minus (ale niewielki), to nie rozwiązanie jednego z wątków. Mam nadzieję, że jednak to nie koniec perypetii Szychy, a wyjaśnienie pojawi się w kolejnej książce, którą z pewnością przeczytam.
Opinia bierze udział w konkursie