Życie Sandry wywraca się do góry nogami w dniu, w którym jej ojciec zostaje zamordowany, a młodsza siostra porwana. Matka obwinia ją, za to zdarzenie, gdyż kobieta prowadziła śledztwo na temat groźnego gangstera. Jednocześnie syn kontrowersyjnego działacza społecznego znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Kiedy policja nie znajduje żadnego punktu zaczepienia, polityk nawiązuje współpracę z Agencją Poszukiwań Osób Zaginionych, w której pracuje Sandra i jej przyjaciel Ignacy. Wow, ta powieść była brutalna, chyba jest to najmocniejsza książka Marcela Mossa, spośród tych, które miałam okazję czytać. Zawsze sobie myślę, że tematy, które porusza autor, mnie nie interesują, gdyż pisarz odnosi się do polityki, LGBT, aktualnych sytuacji w Polsce itd., a potem przepadam bez reszty i czytam je z zapartym tchem. Tak było również tym razem. Niekiedy musiałam robić sobie przerwy, żeby ochłonąć. Świat przedstawiony w ?Utraconych? jest okrutnym, barbarzyńskim środowiskiem gangsterskim, w którym rządzi przemoc, pieniądze, narkotyki i seks. Przeraża mnie to, do czego może doprowadzić człowieka uzależnienie od dragów. W pewnym momencie świat rzeczywisty zaciera się z fikcyjnym, a narkoman pokazuje swoje drugie oblicze, które jest potworem. Narkotyki potrafią zmienić każdego, nawet najprzykładniejszego obywatela. Nigdy, przenigdy nie pchajcie się w to, nie róbcie tego ?jeden raz?, bo może Wam się spodobać. Polubiłam Sandrę, gdyż mimo całego zła, jakie ją spotkało, jest silną kobietą, a przynajmniej na taką się kreuje. Mimo iż jest sarkastyczna, niedostępna, niekiedy wredna, to tak naprawdę ma miękkie serce i można na nią liczyć. Emocje, z którymi nie daje sobie rady, wychodzą z niej w formie ataków paniki. Akurat sposób, w jaki Marcel Moss je przedstawił, nie podobał mi się. Ataki wydały mi się przerysowane i karykaturalne. Osiemnaście lat zmagam się ze stanami lękowymi i wiele na ten temat wiem. Uczucie, które im towarzyszy jest strasznie, nie życzę tego nikomu, ale też nie jest tak, że człowiek traci kontakt z rzeczywistością, jest przytomny. Zemdleć może od nadmiernej hiperwentylacji, dlatego ważne jest, by uspokoić oddech. Prócz narkotyków, polityki, świata gangsterskiego, w powieści poruszonych zostało wiele ważnych tematów, takich jak autoagresja, ból po stracie bliskiej osoby. Narracja jest naprzemienna, poznajemy teraźniejszość, w której Sandra i Igi prowadzą śledztwo na temat zaginionego mężczyzny oraz przeszłość, w której wspomniany Ziemowit przeżywa swoje wzloty i upadki, wśród przyjaciół, którzy tak naprawdę nie są przyjaciółmi, a bezwzględnymi kryminalistami, dla których jest on tylko pionkiem. Autor wplótł w treść również statystyki dotyczące porwań, co jest bardzo ciekawe. Jeśli lubicie sięgać po mocne powieści, które ociekają krwią, to jestem pewna, że książka Wam się spodoba. Od początku do końca trzyma w napięciu i cały czas coś się dzieje, nie ma czasu na nudę. Ja po skończonej lekturze zastanawiam się, jak teraz mam żyć, w oczekiwaniu na kolejny tom serii. Polecam!