-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
nę z niebem, rozmywając je w jednolitą połać żółtawego światła. Ni stąd, ni zowąd pojawiły się zaorane bruzdy, kanały melioracyjne i lśniące tafle pól ryżowych; wkrótce potem suchy las słupów telegraficznych, wież wysokiego napięcia i żurawi, wreszcie przedmieścia Mary. Zanim pociąg stanął, zdążyłem zerknąć ciekawskim okiem w działki na tyłach domów - zadbane ogródki i stada włóczących się gęsi. Mary - wznoszone chaotycznie z bladej, martwej cegły - przypominało gryzmoły na powierzchni oazy. Krążyłem wśród bloków i parterowych domków, próbując dotrzeć do serca miasta. Serca nie było. Znalazłem jakiś ponury hotel. Pod wieczór, wciąż siedząc w holu przed czarno-białym telewizorem, usłyszałem, że w Afganistanie odsunięto od władzy Nadżibullaha. Nie miałem z kim się podzielić tą nowiną; spiker przeszedł do kolejnych wiadomości. Odrobinę rozkojarzony - jakbym odbierał sygnały z odległej planety - przełknąłem wzmianki, że Dania odmówiła wejścia do strefy euro i że na stadionie Wembley odbędzie się koncert ku pamięci Freddiego Mercuryego. Tamtej nocy obca teraźniejszość wydawała się całkiem nierzeczywista. Na scenę wkroczyła przeszłość. Gdzieś na obrzeżach tych brzydkich osiedli leżały ruiny Merwu, czyli dawnej Antiochii Margiańskiej - miasta postoju karawan, przez dwa tysiące lat gwiazdy przewodniej Jedwabnego Szlaku, stolicy wybitnie uzdolnionych i tragicznie doświadczonych przez historię Turków seldżuckich. Miasta bogatego, czasem nawet wytwornego w swej łagodnej potędze, którego różnorodni mieszkańcy utrzymywali się ze wspólnego zamiłowania do handlu. Wyszedłem w ciepłą noc na spacer po Mary. Kilka ulicznych latarń swym światłem wydobywało z mroku brud i nędzę. W jedynej czynnej restauracji serwowano siermiężne zupy jarzynowe oraz kawałki baraniny i koźliny w lepkim sosie z ryżem. Kluczyłem ciemnymi ulicami, podążając za dźwiękami muzyki, aż zbłądziłem na zalany światłem plac między blokami, gdzie odbywało się huczne wesele. Część gości siedziała za długimi stołami na kozłach pod baldachimem z winorośli, reszta tańczyła na parkiecie z ubitej ziemi. Obserwowałem ich z cienia. Świętowali w delikatnej atmosferze swoistego wyobcowania. Tańczyli razem, wymachując rękami nad głową. Wyglądali jak aktorzy jakiejś nieistniejącej trupy. Wszystko sprawiało wrażenie nierealności. Odległość przemieniła odgłosy jedzenia i picia w radosny szczebiot biesiady elfów. Przemowy i dźwięki trącanych kieliszków ścichły w szepty i wątłe brzęknięcia. Kobiety jaśniały w krwistoczerwonych aksamitach i pstrokatych chustach, młodzi mężczyźni paradowali w czarnych kurtkach lotniczych i dżinsach z szerokimi nogawkami. Żeby było jeszcze dziwniej, bawili się z nimi Rosjanie: zwaliści, blondwłosi tancerze i serdeczne młódki, całujące się z turkmeńskimi przyjaciółkami. Kiwali się i podśpiewywali nieśmiało w takt hałaśliwej muzyki - turki jskiej na przemian ze słowiańską - tworząc obraz baśniowej jedności. Chciałem uwierzyć w tę jedność. Materialny podział na zdobywców i podbitych przebiegał tu zawsze wzdłuż cienkiej granicy, więc pomyślałem sobie, że ubożsi mogą się integrować w miarę bezboleśnie. Przeświadczenie Rosjan o ich wyższości kulturowej i głęboko zakorzeniony konserwatyzm Turkmenów zniweczyły jednak moje nadzieje. Safar powiedział, że praktycznie się nie zdarza, by rodzina turkmeńska wydała córkę za Rosjanina. Im dłużej patrzyłem, tym mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że ta biesiada z tańcami jest tylko na pokaz. Nic dziwnego, że rosyjscy goście szybko się pożegnali - jakby ich obecność była co najwyżej objawem przelotnej kurtuazji. Turkmeni tańczyli do późna w nocy. ° Taksówkarz miał przenikliwe oczy i surową twarz. Przejechaliśmy już trzydzieści kilometrów w stronę Merwu - w bladym świetle poranka, mijając po drodze smętne pozostałości domów i warsztatów. Dwieście lat temu emir Buchary doszczętnie zrujnował oazę - zniszczył systemy nawadniające i wysiedlił mieszkańców. Nie odzyskała już dawnej świetności. Podbita przez Rosjan, stała się miejscem zsyłki odsuniętych od łask oficerów, a tubylcy okryli się złą sławą wiarołomców. ,,Jeśli spotkasz żmiję i mieszkańca Merwu - mawiali Turkmeni - zabij wpierw tego drugiego". Kierowca wciąż przygładzał wąsy i czuprynę, zerkając w stłuczone lusterko. Niepokojąco pasował do stereotypu merwi jczyka i nic nie zdołało zetrzeć mu z twarzy wyrazu wścibskiej podejrzliwości. Dopytywał, co ja tu właściwie robię? Po co chcę oglądać te ruiny? - Przecież w Anglii wszystkie miasta są piękne - powiedział. - Nieprawda. - W Anglii wszystkie drogi są dobre. - Tłukliśmy się po wybojach. - Jak tam u was z żywnością? Macie wielbłądy i pustynie?
książka
Wydawnictwo Czarne |
Data wydania 2012 |
z serii Orient Express - Czarne |
Oprawa miękka |
Liczba stron 468 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka, Literatura piękna, Powieść podróżnicza, książki na lato, Książki o podróżach |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2012 |
Wymiary: | 125x205 |
Liczba stron: | 468 |
ISBN: | 978-83-7536-365-4 |
Wprowadzono: | 09.05.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.