Choć zabrzmi to nieciekawie, to spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Miałam zdecydowanie odmienne od autorki wyobrażenie o różnicach między bohaterką a jej sobowtórem z drugiego świata. Miały się od siebie drastycznie różnić, ale ja na początku nie mogłam tego wyłapać. Poza tym w jednym świecie matka jest szczupłą, atrakcyjną babką, w drugim zbyt często pociągającą z butelki grubaską. W jednym świecie tata jest biednym nieudacznikiem, w drugim powodzi mu się naprawdę nieźle Co jest tu białe, tam jest czarne i na odwrót. Ale czy to rzeczywiście tak miało wyglądać?
Dość szybko jednak przekonałam się do wizji autorki. Gdy przestałam wymyślać własną historię, dałam się wreszcie pochłonąć gotowej treści. Książkę czyta się bardzo szybko i z przyjemnością. Jest to lekka, naprawdę urocza historia zbudowana na czymś, co może nie jest nowym tematem, ale przedstawionym w innym świetle. W dodatku daje do myślenia, bo autorka zauważa problemy, które mogłyby nam realnie grozić, gdyby jakiś naukowiec faktycznie wymyślił portal łączący inne światy z naszym.
Tu pojawia się kolejny ?problem?: fizyka kwantowa. Z jednej strony nie znoszę, bo w większości nie ogarniam, z drugiej strony uważam tę naukę za fascynującą i często chętnie słucham, jak luby opowiada mi o nowinkach, które wyłapał na swoich ulubionych stronach. A fizyki kwantowej jest tu jakoś dziwnie sporo.
Wydaje mi się, że autorka chciała, by korytarz między światami brzmiał realistycznie. Nie jestem jednak przekonana, że docelowy odbiorca to wszystko zrozumie. Zwłaszcza, że znalazłam w tekście słowa, które niby polskie, ale nijak ich nie łapię, np. ewaluacja koherentności czy polaryzacja systemu hydraulicznego skręcona w FK. Jakoś nie mam potrzeby szukania ich w słowniku i uważam, że tę część z powodzeniem można było sobie darować. Skoro to książka o nastoletniej dziewczynce, której z fizyką zupełnie nie ma po drodze, to po co tę fizykę wciskać jej rówieśnikom-czytelnikom? Na obronę powieści jednak dodam, że te wstawki nie utrudniają lektury na tyle, bym musiała uznać książkę za jakiś koszmarek. Ja je w zasadzie omijałam i nie czułam, bym cokolwiek przez to straciła.
Jest to lekka, naprawdę urocza historia zbudowana na czymś, co może nie jest nowym tematem, ale przedstawionym w innym świetle. W dodatku daje do myślenia, bo autorka zauważa problemy, które mogłyby nam realnie grozić, gdyby jakiś naukowiec faktycznie wymyślił portal łączący inne światy z naszym.
Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała paru słów o moim ulubionym temacie. Na okładce znalazłam całkiem fajnie zapowiadającą się historię nastoletniej miłości. Spodziewałam się uroczego, delikatnego i powoli rozwijającego się uczucia między bohaterami. Cóż, jest miłe. Ale ginie zupełnie w kłębach całej historii. Potraktowane zostało jak nieznaczny dodatek, na którym nie ma sensu się bardziej skupiać i w sumie tak czuję się po lekturze. Bardzo lubię tę książkę. Uwielbiam pomysł i realizację. Ale wątek romantyczny? Oj, nie ten dział w bibliotece.
Jest za to kilka wątków, na których rozwinięcie bardzo liczę w następnym tomie. Przede wszystkim chodzi mi o relacje Nicky z jej nadużywającą alkohol matką, ojcowie obu dziewczyn czy też problem tego wyśnionego. Jeśli ten wątek zostanie pociągnięty dalej, to może się nieźle namieszać, choć po pierwszym tomie odczuwam, że raczej nie w tę stronę pójdzie akcja.
Nie wydaje mi się, by ta książka zachwyciła dorosłych. To powieść zbudowana na wyobraźni, pełnej tajemnic, jednak na tyle dziecinnie brzmiąca, że dorośli mogą się zwyczajnie nudzić. Chyba, że ktoś nastawi się konkretnie na baśń z nutą magii i nie będzie oczekiwał teorii spiskowych najwyższego szczebla. Ja sama w niektórych momentach miałam nadzieję na inny bieg wydarzeń i byłam odrobinę rozczarowana. Niestety nie dam rady tego omówić bez drastycznych spojlerów, więc omińmy ten temat ????
Koniec końców jednak zakończenie zostawiło mnie z nutą ciekawości i nie mogę się doczekać kontynuacji tej historii.