Na tę książkę natrafiłem przez przypadek i muszę już tu zaznaczyć, że jest w jakiś sposób inna, ale i trudna do interpretacji. W mojej ocenie, zdaję się na to, na co zwróciłem uwagę.
Po pierwsze: okładka ? tu kilka słów, ponieważ jesteśmy wzrokowcami i w ten sposób dokonujemy również ocen. W mojej opinii wnosi pewną tajemniczość i niepokój. Dobór kolorystyki jest pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę. Hasła promujące i zapowiadające fabułę, które umieszczono na niej są trafnie dobrane do gatunku, bo zapadające w pamięć i w taki oto sposób, gdy już mamy ją przed oczami buduje pewną atmosferę grozy. Dobra zachęta!
Następnie, opis zdarzeń ? mamy w książce wielu bohaterów pobocznych, jednak najważniejsza jest oczywiście tytułowa Maureen. Zastanawiałem się dlaczego nie poświęcono jej postaci bardziej szczegółowego opisu, w chwili jak się pojawiła. Wnosi to tajemniczość. Jest dobrym kontrastem dla Geoffreya, który jak się zdaje z założenia nie budzi sympatii (jeśli mówimy o zabiegu, by postać wzbudzała emocje) i jego sam sposób zachowania daje pewne odpowiedzi. Kojarzy mi się z degeneratem, a jednocześnie kimś, kogo pewnie (niestety) prawie każdy z nas spotkał w swoim życiu. Być może nie na taką skalę. W taki sposób mamy nic innego, jak czysty słowny sygnał opisu osoby toksycznej ? ku przestrodze. Powieść momentami stresuje odbiorcę. Jeśli chcemy sięgnąć po książkę, która niemalże mechanicznie da nam tylko rozrywkę, to ta taką nie jest. Tu obiektywnie trzeba oddać, że jednak wszystko zależy od preferencji, a preferencje nie powinny być poddawane ocenie, ponieważ każdy z nas jest inny i również w literaturze szuka czegoś innego. Czytając ją pojawiło mi się niespodziewanie wiele pytań, co sam ten fakt uważam za wartość, ponieważ zaczęła poruszać mnie od wewnątrz. Piszę to jako człowiek dojrzały.
Podsumowując, książka przykuła mnie na wstępie już samą okładką, co jest potwierdzeniem, że jednak wizualnie dokonujemy pewnych ocen, nawet, gdy nie znamy treści. Czytając nie miałem poczucia, że czytam coś, co z założenia miało być proste, ale dawało mi to też satysfakcję, że wzbudziła we mnie właśnie takie poczucie, ponieważ chciałem uczestniczyć w tej historii. Także nie był to czas z książką w ręku dla wytchnienia, ponieważ przykuwała moją uwagę i zaczęły pojawiać mi się pewne myśli. Dajmy temu szansę. W niektórych kwestiach niecierpliwiłem się, jak główna bohaterka, jednak często rozbawiała mnie swoich sposobem bycia - zyskując dobre wrażenie. Tu mogę powiedzieć, że została przedstawiona czytelnikowi w barwny sposób, tak, aby próbował w niej to odnaleźć. Pozytywną i dobrą ocenę zyskuje fakt, że postać Maureen i wszystko, co z nią związane ma psychologiczne podejście do czytelnika, z czym nie spotkałem się wcześniej, a kontrast postaci buduje pewien kontekst. Cieszę się, że zdałem się na intuicję i zdecydowałem się po nią sięgnąć. Nie był to czas stracony.