NIE TYLKO THORGAL
Komiks fantasy z wikingami? Pierwsze skojarzenie to na pewno "Thorgal", seria zasłużona, którą doceniam, choć wielkim fanem nie jestem. Ale nie samym "Thorgalem" człowiek żyje, nordyckiego fantasy nawet w komiksowym wydaniu nie brakuje, a "Vei" należy do całkiem udanych przedstawicieli tego gatunku. Bardziej młodzieżowych co prawda (choć trudno mi do końca scharakteryzować ten album w taki właśnie sposób), ale wartych poznania, jeśli lubicie takie właśnie klimaty.
Wśród fal dryfuje ona. Wycieńczona, bliska śmierci kobieta, która znaleziona zostaje przez wikingów. Zabrana na ich statek nie ma większych szans na przeżycie ? sami podróżnicy nie mają zbyt wiele jedzenia, a o nią trzeba by się było zatroszczyć, jednak szybko okazuje się, że ocalona nie jest tym, kim się wydaje. Nie pochodzi bowiem z Midgardu, tylko z Jotunheimu, mitycznego królestwa olbrzymów, którego swoją drogą poszukują właśnie wikingowie. Zdania ludzi, co z nią zrobić, są podzielone. Nie każdy wierzy też w jej pochodzenie Vei jednak, bo tak nazywa się ta kobieta, stanie się początkiem niezwykłej, pełnej niebezpieczeństw, przygody.
Gatunku fantasy nikomu nie trzeba przedstawiać. Ta stanowiąca przedłużenie baśni, przeniesionych na bardziej dorosły grunt, będąca fantastyczną odmianą typowych opowieści przygodowych gałąź literatury, filmu, komiksu i co tam Wam jeszcze przyjdzie do głowy, od dekad cieszy się właściwie niesłabnącą popularnością. Wystarczy zobaczyć kilka kinowych hitów czy ilość tego typu książek na księgarskich półkach. Co sprawia, że na tak bogatym tle warto jest sięgnąć po "Vei"? czy w ogóle warto?
Tak, bo to dobry komiks, w odróżnieniu od przerażającej większości powieści - szczególnie tych dla młodzieży. Kto czytał kilka z takich lektur, wie na pewno o czym mówię. Nie twierdzę, że "Vei" jest komiksem wybitnym, bo nie jest - to czysta, lekka i przyjemna rozrywka, nic poza tym - jednak oferuje naprawdę dobrą zabawę. Ma klimat, ma ciekawą przygodę i niezłych bohaterów. Dobrze się to czyta, a wymogi gatunkowe zostały spełnione więc miłośnicy fantasy nie będą zawiedzeni.
Niezła jest też szata graficzna albumu. Kreska jest czysta, realistyczna, choć uproszczona. Kładziony komputerowo kolor też wypada nieźle, choć ja osobiście wolałbym coś bardziej klasycznego. Europejski komiks dla mnie na zawsze pozostanie już taki, jakim zapamiętałem go lata temu - tradycyjnym, malowanym farbami, ale z sercem i duszą, czego współczesnym komiksom niestety jest brak. Ale to tylko moje zdanie, ilustracje w "Vei" zaś nie są czymś na co mógłbym narzekać. Całość, wraz z fabuła i świetnym wydaniem, składa się na album, który miłośnikom fantasy i opowieści przygodowych mogę polecić z czystym sercem. I tylko to się liczy.