Część z was może tego nie wiedzieć lub tego nie pamiętać, ale historia grupki kosmitów przypominających roboty rozpoczęła się od zabawek. Dopiero później doczekaliśmy się wielu animacji, kinowej franczyzy, ale także serii komiksów. Najnowsza odsłona tej ostatniej nosi nazwę Energon Universe, a w jej skład wchodzą nie tylko historie o Transformers, lecz również o G. I. Joe. Pierwszy należący do niej tytuł, z którym się spotkałem to Void Rivals, który właśnie ukazał się nakładem wydawnictwa NAGLE! Void Rivals to nietypowa historia. Prym wiodą w niej bowiem nie Autoboty czy Deceptikony, lecz toczące odwieczną wojnę cywilizacje dwóch planet ? Zertorii i Agorii. Zamieszkujące zbudowany wokół czarnej dziury Święty Pierścień nacje rywalizują ze sobą i tak się akurat składa, że przedstawiciele obu z nich rozbijają się na tajemniczej planetoidzie. Nie mają wyjścia i są zmuszeni do współpracy by się stamtąd wydostać. To jednak dopiero początek większej historii. Jak współpracować ze swoim odwiecznym wrogiem? I czy naprawdę jest on aż tak zły? To pierwsze z tematów, które porusza seria autorstwa Roberta Kirkmana i Lorenzo de Feliciego. Czytając kolejne strony komiksu, wciąż mamy jednak wiele pytań, na które odpowiedzi póki co nie znajdujemy. Czy faktycznie zwaśnione nacje powinny kierować się prastarą historią zamiast spróbować osiągnąć porozumienie? Pod przykrywką kosmicznej przygody komiks zastanawia się dlaczego można uważać się za lepszego od kogoś innego, tylko dlatego, że tak podają wierzenia, legendy i zapiski. Void Rivals, to niezwykle klimatyczny komiks. Czujemy w nim ogrom kosmosu, który przemierzamy z bohaterami. Tutaj nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Wszędzie czyhają na nas zagrożenia, o czym zresztą przekonują się Agorrianin Darak i Zertorianka Solila. Aczkolwiek po odkryciu, że odwieczna wojna ich narodów oparta jest na kłamstwach, są w stanie uwierzyć we wszystko. Nawet w istnienie kosmicznych robotów, szczególnie że na jednego z nich ? Jetfire?a ? przypadkowo trafiają. Z początku nie wiemy czego do końca spodziewać się po komiksie. To w końcu nowy rozdział w uniwersum Transformers. Z czasem okazuje się jednak, że nawet brak Transformersów (przez jakieś 95% czasu), nie musi oznaczać, że historia będzie nudna. Czytelnik potrzebuje jednak czasu by wgryźć się w fabułę i docenić kierunek jaki obrali jej autorzy. Na kartach Void Rivals jesteśmy świadkami spotkania z kosmicznym łowcą nagród, zdrady i wielkiego spisku, a to wszystko w naprawdę świetnym, ?galaktycznym? stylu. Nasi bohaterowie to dwa przeciwieństwa. Darak ma gadane i z tego talentu generalnie potrafi zrobić dobry użytek. To bardzo dobry pilot, ale nie jest największym wojownikiem w galaktyce. Jeśli chodzi o sprawność fizyczną i odnajdywanie się w bezpośrednim starciu, tutaj prym wiedzie Solila. Po prostu wydaje się być bardziej ogarniętą życiowo osobą, która poradzi sobie w różnych sytuacjach. Te dwa przeciwieństwa składają się na nietypowy duet, który ogląda się z dużą przyjemnością. Wizualnie komiks prezentuje się świetnie. W kosmicznej pustce odnajdujemy dwójkę barwnych bohaterów, których losy łączą się w niezwykły sposób. Nie brakuje im charakteru, co doskonale oddają ilustracje Lorenzo de Feliciego. Skupia się on na pokazaniu zupełnie nowego świata, z którym czytelnicy komiksów nie mieli wcześniej do czynienia. Poczynając od głównych postaci, nawet w ich zrobotyzowanych pancerzach, jego ilustracje przekazują wiele emocji i wyrazu. Sprawiają, że zależy nam na dalszych losach kosmitów. Podsumowując, pierwszy tom Void Rivals stanowi bardzo interesujący, świeży początek dla Energon Universe. Choć pod kosmiczną otoczką kryje się znana od dawna historia o zwaśnionych rodach i przeciwnikach zmuszonych do współpracy, to Kirkman i de Felici nadają całości stylu. W dużym stopniu korzystają z możliwości kosmosu i tego uniwersum, pozostawiając jednak sobie wiele miejsca na rozwój w kolejnych odsłonach serii. Mnie zdecydowanie zaintrygowali i zachęcili do wyczekiwania na dalsze losy bohaterów.
Opinia bierze udział w konkursie