Siedemnastoletnia Katie cierpi na rzadką genetyczną chorobę, nazwaną skórą pergaminową. Oznacza to, że każdy kontakt z promieniami słonecznymi może skończyć się dla niej niezwykle niebezpiecznymi powikłaniami, a nawet doprowadzić do śmierci. W efekcie Katie w ogóle nie opuszcza swojego domu w ciągu dnia, a czasem, kiedy może swobodnie wyjść na ulice miasta, jest noc. Wtedy to zabiera ze sobą gitarę i udaje się na dworzec kolejowy, gdzie robi to, co najbardziej kocha ? występuje ze swoimi własnymi utworami.
Pewnego razu jej śpiew słyszy Charlie Reed ? były gwiazdor sportu z ogromnymi aspiracjami na międzynarodową karierę, a jednocześnie chłopak, którego Katie obserwuje każdego dnia z okna swojego pokoju. W swoich najskrytszych marzeniach dziewczyna nigdy nie przestała marzyć o tym, że Charlie któregoś dnia ją zauważy. Kiedy to w końcu ma miejsce, życie Katie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Mimo że choroba ją ogranicza, postanawia wykorzystać szansę, jaką dostała od losu, i dać się porwać uczuciu, które od pierwszej chwili rodzi się między nią, a Charliem.
Jeśli kiedykolwiek słyszeliście choć słówko o powieści Nicoli Yoon Ponad wszystko, natychmiast powinno przyjść Wam do głowy rzucające się w oczy podobieństwo ? z tą tylko różnicą, że bohaterce wspomnianej książki, Madeline, nie wolno było opuszczać domu w ogóle, za to Katie może robić to jedynie o ściśle określonych porach. Poza tym elementem sporo rzeczy wydaje się być takich samych: nauczanie domowe, tęsknota za światem zewnętrznym, brak doświadczenia w kontaktach z płcią przeciwną i ? w końcu ? obserwacja tego jednego jedynego chłopca, który szczęśliwie często pojawia się pod oknem głównej bohaterki. Skoro więc wszystko to jest już znajome duże części czytelników, czy Trish Cook mogła kogokolwiek czymkolwiek w swojej powieści zaskoczyć?
Gdybym miała oceniać książkę tylko na podstawie wrażenia, jakie zrobiło na mnie pierwsze sto stron, W blasku nocy otrzymałoby znacznie wyższą notę. Początek był bowiem znakomity: wprawdzie nie był to szczyt wytwornej literatury, ale historia była na tyle błyskotliwa i zabawna, że raz za razem łapałam się na głośnym śmiechu i szczerzeniu się do kartek. Gdy odsunęłam od siebie wszystkie myśli o podobieństwie do innych młodzieżówek, które znam, czerpałam naprawdę ogromną przyjemność z lektury. Historia Katie i Charliego była nieco ckliwa i infantylna, jednak nie w taki sposób, który wpędziłby czytającego w zażenowanie, lecz, gdy podchodziło się do niej z przymrużeniem oka, wywoływała uśmiech na twarzy.
W miarę czytania moje pozytywne nastawienie zaczynało słabnąć. Wprawdzie zdawałam sobie sprawę, że trzymam w rękach młodzieżówkę, która prawdopodobnie będzie przypominać wiele innych, jednak rozczarował mnie fakt, że zboczyła na tak utarte tory. Moja nadzieja na to, że któryś z wątków potoczy się inaczej, niż podejrzewałam, była płonna. Jestem pewna, że jakichkolwiek przypuszczeń względem fabuły tej książki byście nie mieli, będą one trafione, bowiem W blasku nocy jest do bólu przewidywalna.
Kiedy ma się w głowie ogólny zarys historii Katie, można się domyślić, że jest to książka, której głównym zadaniem jest poruszenie czytelnika. Młoda bohaterka + choroba + miłość = murowane łzy u ludzi, którzy często się wzruszają. Niestety, u mnie efekt ten nie zachodzi, a jeśli już, to pojawia się niezwykle rzadko, wobec czego pozostawałam obojętna na losy Katie i Charliego przez większość czasu. Nie wykluczam aczkolwiek tego, że osoby wrażliwsze powinny przygotować sobie choć jedną chusteczkę, jeśli nie całą paczkę.
Co do samej bohaterki, mój stosunek do Katie był neutralny. Nie można zarzucić jej tego, że była dziewczyną głupią, jednak zdarzało jej się działać bezmyślnie. Początkowo potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie dzieli się z Charliem informacją o swojej chorobie, jednak z biegiem czasu, gdy sieć kłamstw tworzonych przez nią rozrastała się i obejmowała coraz większą ilość bliskich jej osób, zaczynała działać mi na nerwy. Na pewno na plus można jej policzyć bystry umysł, pozytywne nastawienie do świata i umiejętność angażowania całego serca w walkę o spełnienie marzeń.
W blasku nocy jest historią, z którą można miło spędzić czas. Potrafi rozbawić do łez ? mnie do gustu szczególnie przypadło poczucie humoru dwojga bohaterów drugoplanowych, Morgan i Garvera, którzy, szczerze mówiąc, stanowili nawet ciekawszą parę niż Katie i Charlie. Książka Trish Cook nie jest jednak niczym odkrywczym i ta jej przewidywalność i prostota w którymś momencie mnie zawiodła. Historia miłosna ukryta w powieści jest taka jak wszystkie inne przed nią, aczkolwiek ma w sobie urok.
W blasku nocy mogę polecić wszystkim, którzy lubią spędzać ciepły letni wieczór zagłębiając się w lekturę, która pozwala im uwierzyć w moc miłości i doprowadza do wielu wzruszeń. Nie jest to książka wybitna, jednak czyta się ją przyjemnie. Jeśli nie spodziewacie się niczego przesadnie ambitnego, śmiało sięgajcie po powieść Trish Cook.
Opinia bierze udział w konkursie